Rewolucji nie będzie. Czyli kilka refleksji na kanwie pierwszej lektury adhortacji „Querida Amazonia”.
Zanim została napisana i ogłoszona napisano o niej setki, jeśli nie tysiące artykułów. Wyrażających nie tyle głosy ojców i audytorów Synodu, co oczekiwania ich autorów. Co po trosze nie dziwi. Dziennikarzy akredytowanych na auli nie było zbyt wielu. Pozostający na zewnątrz, często zdani na szczątkowe relacje, próbowali narzucić swoją narrację, wyrażającą ich przekonania i oczekiwania. Stąd medialny spór o celibat, Pachamamę i rzekomo pogańskie obrzędy, sprawowane przez Franciszka i niektórych ojców Synodu. Tymczasem – o czym mogliśmy przekonać się z dokumentu końcowego – obecni na auli musieli zmierzyć się z wieloma innymi, ważniejszymi i trudniejszymi zagadnieniami, co nie zawsze potrafili dostrzec zewnętrzni obserwatorzy.
Dziś, po miesiącach oczekiwań i domysłów, mamy przed sobą długo oczekiwany dokument. Dla wielu z pewnością szokujący. Najbardziej chyba dla obrońców celibatu i zwolenników viri probati. Szokujący, bo żadne z tych sformułowań nie znalazło się w treści dokumentu. Co jeszcze raz potwierdza tezę, iż dla uczestników Synodu nie była to sprawa najważniejsza. Choć oczywiście – do czego jeszcze wrócimy – problem braku Eucharystii w tamtejszych wspólnotach często pojawiał się ich wystąpieniach.
Warto na początku zauważyć, że adhortacja, choć poświęcona jest Kościołowi w konkretnym miejscu na ziemi, skierowana jest do całego Ludu Bożego i wszystkich ludzi dobrej woli. Co już na wstępie uświadamia czytelnikowi iż mamy do czynienia nie tylko z tematyką zawężoną do jednego regionu, ale w jakiś sposób dotykającą innych członków kościelnej wspólnoty i żyjących w innych miejscach ziemi. To spostrzeżenie jest o tyle ważne, gdyż często „pozwalamy, by sumienie stawało się nieczułe, ponieważ „ciągłe odwracanie uwagi odbiera nam odwagę, by zdać sobie sprawę z rzeczywistości świata ograniczonego i nieodnawialnego”. Jeśli spojrzymy powierzchownie, może się wydawać, że „sytuacja nie jest tak poważna i że planeta mogłaby przez długi czas trwać w aktualnych warunkach. Takie pokrętne zachowanie pomaga nam kontynuować nasz styl życia, produkcji i konsumpcji. Jest to sposób, w jaki człowiek radzi sobie, aby móc pielęgnować wszystkie wady autodestrukcyjne: usiłując ich nie widzieć, walcząc, by ich nie uznać, odkładając ważne decyzje, udając, że nic się nie stało” (QA 53).
Nie próbujemy zatem udawać, „że nic się nie stało”, ale szukamy rozwiązań na miarę wyzwań czasu, odpowiedzi nie tylko na miarę człowieka, ale – przede wszystkim chrześcijanina.
Spośród wielu wątków dokumentu na trzy chciałbym zwrócić uwagę. Nie roszcząc oczywiście pretensji do uznania ich za najważniejsze i najistotniejsze.
Na początek opcja na rzecz ubogich. Ten wątek w przepowiadania papieży wraca od czasów świętego Pawła VI. Tu jednak, wśród wielu propozycji, podjęty jest w specyficznej perspektywie. Papież dystansuje się od rozwiązań, poszukiwanych na zewnątrz. Jeśli problemy Amazonii mają zostać rozwiązane, do poszukiwania rozwiązań należy zaprosić samych zainteresowanych. W przeciwnym wypadku będziemy mieli do czynienia z kolejną forma takiej czy innej kolonizacji. To rdzenni mieszkańcy tego regionu są „głównymi rozmówcami, od których musimy się przede wszystkim uczyć, których musimy wysłuchać z obowiązku sprawiedliwości, i których musimy poprosić o pozwolenie, byśmy mogli przedstawić nasze propozycje. Ich słowo, ich nadzieje, ich obawy powinny być najsilniejszym głosem przy każdym stole dialogu na temat Amazonii, a najważniejsze pytanie brzmi: jak oni sami wyobrażają sobie swoje dobre życie dla siebie i dla swoich potomków?” (QA 26).
Warto przy okazji zauważyć, że zapraszanie do szukania nowych dróg samych zainteresowanych nie jest nowością tego pontyfikatu. Ma swoją długą kościelną tradycję. Na średniowiecznym pastorale jednego z benedyktyńskich opatów znaleziono napis: „Quod omnis tangit, ab omnibus tractari et approbari debet” – co dotyczy wszystkich, przez wszystkich powinno zostać omówione i zaaprobowane. Nie dla wszystkich, także w Kościele, jest to oczywiste. Choć metoda narzucania rozwiązań jest prostsza, wspólne ich poszukiwanie i wdrażanie jest o wiele bardziej skuteczne.
Drugim, a w kolejności papieskiej pierwszym wątkiem, jest to, co można nazwać ekologią integralną. Jej istotę sformułować można w jednym zdaniu. Wszelkie działania, mające na celu ochronę tego specyficznego i szczególnego miejsca na ziemi, muszą uwzględniać mieszkających tam ludzi. Oni nie są wrogiem natury. Wrogiem są duże, nastawione zysk korporacje, wypierające rdzennych mieszkańców, niszczące nie tylko naturę, ale i kulturę tubylców. Oni lepiej niż wielu współczesnych ideologów wiedzą, jak świat, w którym żyją, ocalić dla przyszłych pokoleń. „Chociaż bowiem Amazonii grozi katastrofa ekologiczna, należy zauważyć, że „prawdziwe podejście ekologiczne zawsze staje się podejściem społecznym, które musi włączyć sprawiedliwość w dyskusje o środowisku, aby usłyszeć zarówno wołanie ziemi, jak i krzyk biednych”. Nie potrzebujemy konserwatyzmu „który dba o biom, ale lekceważy ludy amazońskie” (QA 8).
Ekologia integralna nie izoluje ze środowiska człowieka. Nie widzi w nim wroga. Oczywiście pod warunkiem, że pozwala mu się być częścią ekosystemu, nie zgadzając się na jego bezduszną eksploatację. Dziś, oprócz zagrożenia ostatnią często jesteśmy świadkami marginalizacji człowieka, czy wręcz prób usunięcia go poza naturalne środowisko, jakby miał stanowić dla niego największe zagrożenie. Tymczasem człowiek takiego zagrożenia nie stanowi. Stanowi je zachłanność i nieopanowana żądza zysku niektórych.
Na koniec został problem, z którym coraz częściej musi mierzyć się Kościół nie tylko w Amazonii. Także w innych regionach świata. Eucharystia we wspólnocie i jej przewodniczący.
Komentatorzy Synodu oczekiwali, że w dokumencie pojawi się zielone światło dla tzw. viri probati i diakonatu kobiet. Tymczasem Franciszek proponuje rozwiązanie w duchu świętego Jana Pawła II i jego adhortacji „Christifideles laici”. Czyli „obudzić olbrzyma”. Zadaniem (najważniejszym) prezbitera jest celebracja Eucharystii i Sakramentu Pojednania. „Sposób ukształtowania życia i wykonywania posługi kapłanów nie jest monolityczny i nabiera odmiennych odcieni w różnych miejscach ziemi. Dlatego ważne jest ustalenie, co jest najbardziej specyficzne dla kapłana, do czego nie można delegować (QA 87). Resztę można powierzyć świeckim. Oni „mogą głosić Słowo, uczyć, organizować swoje wspólnoty, sprawować niektóre sakramenty, szukać różnych dróg wyrażania pobożności ludowej i rozwijać mnóstwo darów, które wylewa na nich Duch Święty” (QA 89).
Co zresztą już robią. Na Synodzie wielokrotnie podkreślano i doceniano ich zaangażowanie. W wielu miejscach Eucharystia sprawowana jest raz, czasem na dwa lata. Gdyby nie osoby konsekrowane, zaangażowani świeccy katechiści, animujący modlitwę wierni, te wspólnoty dawno przestały by istnieć. Śmiało można powiedzieć, że ich obecność jest znakiem dla całego, borykającego się z brakiem powołań kapłańskich Kościoła. Także w Europie. Także w Polsce.
Trzy podjęte tematy, jak zauważyłem na początku, nie wyczerpują całości adhortacji. Jest jeszcze – na co wskazał nie tak dawno w jednym z felietonów ks. Grzegorz Strzelczyk – tak potrzebna teologia stworzenia. Jest inkulturacja liturgii i ekumenizm. Jest wreszcie podstawowa zasada misji, czyli głoszenie kerygmatu. Wszystko razem spięte czterema marzeniami Franciszka, zawierzonymi Matce Bożej. Od nas zależy, czy oddamy się pogłębionej lekturze i podejmiemy trud podążania za papieskim nauczaniem, czy adhortacja stanie się drogą dla naszych wspólnot, czy też – jak wiele innych dokumentów, nie tylko tego papieża – zostanie odstawiona na półkę i będzie czekała na swoje ad calendas Graecas.
OBORÉ / Projeto Repórter do Futuro / CC 2.0 W Amazonii
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).