Zabili mi kolegę

Po śmierci Marka, kolegi, nie mogłem zasnąć. Przymykałem oczy i na ekranie wyobraźni błyskał mi nóż. Potem dowiedziałem się, że to była siekiera. Nie mogłem spać. Próbowałem poczuć to, co mógł czuć Marek, kolega, w momencie spotkania z drugą stroną życia, ze śmiercią. Marzec 2011, Tunezja, Tunis.

Reklama

Dawno nie byłem tak blisko karabinów maszynowych, które być może niedawno były używane. Po lewej stronie placu wolności stoi czołg koloru jasnego piasku pustyni. Bardzo ładny czołg. Wygląda na nowy, nieużywany. Jakby odsypiał ostatnie wydarzenia w Tunezji. Może nabiera sił? Naprzeciwko katedry żołnierze. Widzę wyraźnie ich skupione twarze przez zasieki z drutów kolczastych koloru srebrnego. Obok czarnego samochodu ambasadora Malty grupa mężczyzn dyskutuje, nie za głośno, ale gestykulują obficie. Dlaczego oni mogą tam stać, a inni nie?

O masywny filar zdobiący wejście do katedry opiera się wysoki mężczyzna w białej czapeczce w czarne ciapki. Kierowca w firmie pogrzebowej. Odwiózł nas do hotelu po tym, jak zobaczyliśmy ciało ks. Marka przed zalutowaniem trumny. Potem powiedziano nam, że jest pracownikiem służb specjalnych, jak większość panów przed katedrą, w katedrze i za katedrą.

Biskup Tunisu

Ksiądz Biskup szlochał, kiedy składał kondolencje Tacie i Siostrze ks. Marka. Dorosły mężczyzna urodzony w Jordanii, szlochał jak małe dziecko. Podczas Mszy Świętej skierował swoje słowa do wyznawców różnych religii: Drodzy bracia i siostry, przyjaciele, Chrześcijanie, Muzułmanie i Żydzi. Mówił o tym, że dobry Bóg z pewnością przyjął już ks. Marka do nieba. Prosił, aby uwolnić nasze serca od uczuć nienawiści, zemsty, gniewu i niepewności. To właśnie modlitwa, czy Chrześcijan, Muzułmanów czy Żydów uwalnia serca i daje pokój. Zachęcał, aby modlitwa w katedrze była wdzięcznością i podziękowaniem za dar życia ks. Marka. Przestrzegał, aby gniew nie przerodził się w nienawiść. Wiara w Boga pozwala odkryć odrobinę dobra w każdym z nas. To dobro ma w sobie nawet zabójca ks. Marka, Chokri Ben Mustapha Bel-Sadek El-Mestiri.

W prywatnym wywiadzie ks. Biskup dodał, że ks. Marek w ciągu 4 lat pracy w Tunezji otrzymywał wiele sympatii ze strony wszystkich, którzy go znali, zaczynając od szkoły, swoich współbraci i dzieci, z którymi pracował. Ze łzami w oczach mówił o kapłanie, który pracował w jego diecezji. „Marek to mój syn, który teraz jest w niebie” – to ostatnie słowa ks. Biskupa.

Kamera na lotnisku

Czas wracać do Polski. Wchodzimy na puste lotnisko Tunis Carthage International Airport o godzinie 5.15 rano. Na granatowym niebie cieniutki rogalik księżyca i obok gwiazda, w obrębie jego pola widzenia. Odlatujemy z ziemi, na której św. Augustyn studiował retorykę w IV w. Tu czas stoi w miejscu. Tu czas nie płynie. Ty stoisz w miejscu, a czas przepływa – rzucił mimochodem Ambasador RP w Tunezji.

Pewien, że wszystko się udało usłyszałem nagle dziwne słowa: czy ma pan kamerę wbitą w paszport? Czy ma pan akredytację dziennikarską? W takim razie rekwirujemy kamerę i materiały. Nie może pan ich wywieźć z Tunezji. Szok!

Tylko dzięki zaradności Ambasadora, Krzysztofa Olendzkiego, kamera w niepokoju opuściła kraj jaśminowej rewolucji.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama