Po śmierci Marka, kolegi, nie mogłem zasnąć. Przymykałem oczy i na ekranie wyobraźni błyskał mi nóż. Potem dowiedziałem się, że to była siekiera. Nie mogłem spać. Próbowałem poczuć to, co mógł czuć Marek, kolega, w momencie spotkania z drugą stroną życia, ze śmiercią. Marzec 2011, Tunezja, Tunis.
Media
Śmierć ks. Marka wywołała w mediach wielkie poruszenie. Początkowo myślałem, że informacja nie wyjdzie poza Polskę i Tunezję. Sądziłem, że po paru dniach, według starych prawideł mediów, umrze śmiercią naturalną. Ewentualnie zostanie odgrzana za parę tygodni jako powtórka serwisów w czasie, gdy nic ciekawego w kraju się nie dzieje. Informacja o Marku zaczęła żyć własnym życiem, rozprzestrzeniać się jak zjawisko dyfuzji, czyli samorzutnego rozprzestrzeniania się jednej substancji w drugiej.
Informacja o Marku przekroczyła granice. Dotarła do Francji, Włoch, Anglii, Niemiec, Malty, Hiszpanii i chyba wszystkich krajów arabskich. Unia Europejska zajęła stanowisko w tej sprawie. Catherine Ashton, szefowa dyplomacji Unii Europejskiej wezwała tunezyjskie władze „by w dalszym ciągu chroniły i stały na straży praw obywateli do swobodnych praktyk religijnych, bez strachu przed nietolerancją i atakami. Ta zbrodnia powinna zostać zbadana, a jej sprawcy postawieni przed wymiarem sprawiedliwości”.
Tu i tam można było usłyszeć: mamy męczennika.
Msza Święta pogrzebowa ks. Marka Rybińskiego w Tunezji
Jaśminowa rewolucja w Tunezji rozprzestrzeniła się na kolejne kraje arabskie. Ludzie zażądali wolności. Wojsko i policja pilnuje porządku na ulicach i przed katedrą chrześcijańską. W tej atmosferze nadjeżdża karawan z ciałem ks. Marka Rybińskiego, salezjanina.
W piątek, 25 lutego 2011 roku, na ulice Tunisu wyszło 100 tysięcy ludzi. Demonstrowali w centrum miasta wzywając do ustąpienia tymczasowy rząd Mohammeda Ghannusziego. Dopiero w poniedziałek rano, ambasador Polski w Tunezji, Krzysztof Olendzki otrzymał telefon, że ulice i place centrum miasta zostały otwarte. Msza pogrzebowa mogła odbyć się zgodnie z planem.
28 lutego o godzinie 17.00 w katedrze chrześcijańskiej w Tunisie zgromadziła się licznie wspólnota polska, ambasadorowie, kapłani, znajomi i przyjaciele. Ale przede wszystkim przy trumnie modlili się Tata i Siostra ks. Marka. Mszy Świętej przewodniczył Arcybiskup Tunisu Maroun Elias Nimeh Lahham. W obrzędzie pogrzebowym wzięło udział wiele osób różnych krajów i religii.
Obecni byli ks. Laurence Essery, dyrektor wspólnoty salezjańskiej w Manoubie, ks. Mario Mule’ Stagno, dyrektor szkoły salezjańskiej i ponad trzydziestu kapłanów. We Mszy uczestniczyli: ambasador Polski w Tunezji wraz z małżonką, ambasador i konsul Malty oraz przedstawiciele tunezyjskiej wspólnoty muzułmańskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.