Piekło: z szacunku dla ludzkiej wolności

Co po śmierci? Niebo, czyściec. I niestety, piekło też możliwe.

Reklama

Minął czas oktawy Wszystkich Świętych; czas radowania się niebem i nadziei, że ci, którym po śmierci pozostało jeszcze się oczyścić znajdą się tam jak najprędzej. Pomagaliśmy im – i pomagamy – naszymi modlitwami, ofiarowanymi za nich Mszami, naszymi wyrzeczeniami, dawaną jałmużną... Pozostaje pytanie: a co jeśli nie? Przecież nie wszystkich po śmierci czeka niebo, choćby i poprzedzone długim czyśćcem (choć stosować do wieczności pojęcie czasu można chyba tylko z zastrzeżeniem, że TAM może być inaczej). Kościół uczy przecież, że jest jeszcze piekło. I że po śmierci i tam można się znaleźć.

Zdarza się dziś słyszeć, że to nauczanie, które lepiej przemilczeć, bo nie powinno się uprawiać pedagogiki strachu. Serio? Lepiej, gdy grzesznik żyje w poczuciu bezkarności i nie rozumie czemu miałby cokolwiek w swoim życiu zmieniać? Lepiej utwierdzać go w fałszywym przekonaniu, że wierzący i przejmujący się przykazaniami to naiwniacy?

W Katechizmie Kościoła Katolickiego tak o piekle między innymi napisano (1033)

Nie możemy być zjednoczeni z Bogiem, jeśli nie wybieramy w sposób dobrowolny Jego miłości. Nie możemy jednak kochać Boga, jeśli grzeszymy ciężko przeciw Niemu, przeciw naszemu bliźniemu lub przeciw nam samym: (...) Nasz Pan ostrzega nas, że zostaniemy od Niego oddzieleni, jeśli nie wyjdziemy naprzeciw ważnym potrzebom ubogich i maluczkich, którzy są Jego braćmi. Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło".

Kościół przypomina tu o dwóch krokach potrzebnych do tego, by dostąpić zbawienia, skorzystać z łaski wysłużonej człowiekowi na krzyżu przez Chrystusa. Pierwszym jest wiara, przyjęcie Jezusa. Drugim jest życie wedle zasad wiary. Choćby tylko ograniczające się do unikania tego, co jest poważną niewiernością wobec Boga, grzechem śmiertelnym, ciężkim. Bo ten, kto świadomie i dobrowolnie w ważnej sprawie wybiera zło, wybiera przeciw Bogu, także przeciw Bogu utożsamiającym się z naszymi bliźnimi, wypiera się tak naprawdę swojej wiary. Wiara, która byłaby jedynie pustą deklaracją, a pozwalała na lekceważenie Bożych przykazań, jest wiarą martwą; jest jak wiara demonów, które wiedzą o istnieniu Boga, ale Mu się przeciwstawiają. Tak więc jeśli ktoś odrzuca Chrystusa – czy to przez dobrowolnie odrzucenie wiary w Chrystusa czy przez wiarę jedynie deklarowaną, której przeczą czyny – nie może po śmierci żyć na wieki zjednoczony z Bogiem.

Nie ma co się łudzić, tak uczy Kościół. Bezbożność, lekceważenie Chrystusa, to nie jest droga do zbawienia, ale ku wiecznemu potępieniu. I jeśli ktoś bez wiary w Chrystusa może osiągnąć życie wieczne, to tylko na podobnej zasadzie, jak sprawiedliwi żyjący przed Chrystusem; MIMO braku tej wiary, a nie z powodu swojej niewiary. Bóg widzi serca i może czyjś brak wiary usprawiedliwić. Potrafi obiektywnie ocenić, na ile różne życiowe przeszkody utrudniły człowiekowi przyjęcie wiary w Chrystusa czy w trwanie w niej. Człowiek nigdy zuchwale nie powinien myśleć, że jest takim właśnie wyjątkowym przypadkiem. Już samo to, że tak myśli pokazywałoby raczej jego złą wolę w tym względzie, hardość, która nawet przed Bogiem nie zgina kolan ani karku, a uparcie trwa przy swoim....

„Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, «ogień wieczny»” – czytamy  w KKK 1035. A w stanie grzechu śmiertelnego umierają przecież nie tylko ci, którzy mocno krzywdzą bliźnich, ale i ci, którzy gardząc Bogiem odrzucają wiarę w Chrystusa. Bo świadoma i dobrowolna niewiara jest śmiertelnym grzechem. Choć więc są dziś i tacy, którzy z faktu, że tylko Bóg potrafi taką sprawę sprawiedliwie osądzić wyciągaj wniosek, że nie należy należy straszyć ludzi piekłem, takie właśnie jest w tej sprawie nauczanie Kościoła. Przypomina ono, że piekło, wieczne potępienie, jest jak najbardziej realną możliwością. I nie jest to straszenie, ale wezwanie człowieka do wzięcia odpowiedzialności za swoje wybory; do tego, by nie lekceważył ani Boga ani Jego praw. Autorzy Katechizmu przypomnieli (1037): „Bóg nie przeznacza nikogo do piekła; dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga (grzech śmiertelny) i trwanie w nim aż do końca życia”.  To nie jest wykluczenie ze wspólnoty z Bogiem i świętymi: to SAMOWYKLUCZENIE; Bóg potwierdza tylko decyzję, którą człowiek sam podjął. Czy to w ogóle odrzucając wiarę, czy to żyjąc wbrew jej zasadom.

Istotne jest w tym kontekście także wyjaśnienie na czym polega piekło.  Wróćmy znów do Katechizmu. Czytamy tam (1035): „Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie”. Kara? Przecież to właśnie człowiek tak czy inaczej odrzucający Chrystusa wybrał: nie chciał być blisko Niego, chciał żyć po swojemu. Bóg po prostu ten jego wybór uszanuje. Człowiek potępiony będzie miał to, czego chciał. Nie, nie będzie szczęśliwy. Ale trudno kogoś uszczęśliwiać na siłę, prawda?

Warto jednak podkreślić: dopóki człowiek nie wydał ostatniego tchnienia, zawsze jeszcze jest czas na nawrócenie. Czyli zarówno na przyjęcie Chrystusa przez wiarę jak i też na szczery żal, że się zlekceważyło w ważnym zakresie zasady, wedle których nakazuje On żyć. Jak Kościół orzeka o niektórych ludziach, że są świętymi, że osiągnęli już niebo, tak nigdy nie twierdzi, że ktoś konkretny został potępiony. Nawet o najgorszym zbrodniarzu. Ani tak dobrze nie znamy ludzki serc, by takie sąd wydawać, ani nie wiemy co się w człowieku działo w ostatnich chwilach życia. Sąd zawsze zostawiamy Bogu, który wie wszystko. A pamiętając że jest miłosierny i chce zbawić każdego człowieka modlimy się także za tych, którzy, po ludzku sądząc, mają marne szanse na czyściec. Kto wie, może właśnie w przewidywaniu tych naszych modlitw Bóg dał im w ostatniej sekundzie ich życia jakąś wielką łaskę, która przemieniając ich serce sprawiła, że uratowali swoją duszę?

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama