Migranci użyci jako broń. Racja. Tylko...
Dość spokojnie było tam przez całe lata. Tak przynajmniej mógł myśleć ktoś mieszkający, tak jak ja, daleko od białoruskiej granicy i mający nikłą wiedzę na temat drobniejszych incydentów, do których na niej dochodziło. Skąpe wieści o nich docierały do mnie zresztą bardziej jako opowiastki z przymrużeniem oka. Straty dla skarbówki były w nich raczej tylko tłem dla pokazania zmyślności tych, którzy nie bacząc na politykę gospodarczą swoich krajów, chcieli zarobić na bezcłowej „wymianie handlowej”. Ale dziś, kiedy na granicy pojawiają się grupy uchodźców... I kiedy mamy świadomość, że to celowe działania władz Białorusi....
Rozumiem deklaracje, że Polska nie może się godzić na takie działania. Obliczone może nie zaraz na destabilizację naszego kraju i – szerzej – Unii Europejskiej, ale ewidentnie mające przysporzyć nam kłopotów. Rozumiem, że trzeba naszych granic strzec nie tylko przed żołnierzami obcych wojsk czy przemytnikami, ale także przed nielegalnymi imigrantami. Wiem, że po naszej stronie jest prawo międzynarodowe. Wiem że nie należy napychać kieszeni tym, którzy zajmują się przemytem ludzi. I uważam za rzecz godną najmocniejszego potępienia, gdy ktoś próbuje ludzi używać jako broni. Takie działania jak najgorzej świadczą zresztą o władzach w Mińsku. Tylko.... Czy my, Polacy, zarówno chrześcijanie jak i szczycący się swoim świeckim humanizmem, nie powinniśmy być jednak lepsi od satrapów? Mamy też traktować ludzi jako broń wroga tylko dlatego, że władze w Mińsku w ten sposób ich użyły?
Nie twierdzę, że roztropnym byłoby otwarcie granicy dla wszystkich migrantów. Nie wiem jak ten problem w szerzej perspektywie rozwiązać. Istnieje jednak, moim zdaniem, moment, gdy dobro tych paru ludzi tkwiących od dłuższego czasu na granicy, staje się ważniejsze niż polityka międzynarodowa. Trzeba po prostu pokazać ludzką twarz, pokazać, że jesteśmy chrześcijanami, humanistami. Bez tego czy będziemy lepsi od tych, którzy takie metody przysparzania nam kłopotów stosują? To ile w takim razie są warte te nasze wartości, których rzekomo tak bardzo chcemy bronić?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.