Zatrzymani w kadrze

Co robić w obliczu własnego strachu, niepewności? Jak się zachować?

Reklama

Kilkanaście osób na czarnobiałej fotografii. Starsi i młodsi. Mężczyźni, kobiety, dzieci. Zmęczeni, uśmiechają się do obiektywu. Jakieś zabudowania w tle, trochę przekopanej ziemi, łopaty. Słońce, atmosfera pikniku. I tylko ten podpis: sierpień 1939 r., kopanie rowów przeciwlotniczych… Prawdopodobnie kilka lat później niektórzy z nich już nie żyją. Zniknęła beztroska, wojna zmieniła wszystko. My, patrząc na to zdjęcie – wiemy. Oni – nie.

Gdybyśmy chcieli którąś z chwil własnego życia zatrzymać w kadrze, jak tamtą – bylibyśmy tak bardzo do nich podobni. Nieświadomi tego, co nas czeka, niepokojąco beztroscy, tacy trochę z motyką (łopatą) na słońce. Czy jednak o to chodzi, by spodziewać się najgorszego? Wietrzyć w rozgrzanym sierpniowym powietrzu nieszczęście? Pamiętać, że cierpienie, zło, ciemność nas nie ominą?

Paradoksalnie: i tak, i nie. Tak: bo tu jest tylko ziemia. Bo niepewność co do ludzkich losów dotyczy każdego. Nie wiemy, co będzie. Strach przed tym – nie uznawajmy go zbyt łatwo za domenę tych, którzy nie dość się starają, albo po prostu i samych siebie zaliczmy do ich grona, wszak doświadczenie uczy, że zwyczajnie: jest się czego bać (jak to mówią: Wojna wydaje odległa, dopóki nie ma tam twoich dzieci). Nie: bo wierzymy w Boga i szczęśliwe zakończenie. Bo doświadczyliśmy Jego władzy nad światem. Bo nic i nikt się nie wymknie z Jego ręki.

Wydaje się nam czasami, że jesteśmy mądrzejsi od ludzi przeszłych pokoleń. Bardziej świadomi zagrożeń. Znamy tajny skład mrożonek i tajemnice wielkich koncernów, mamy dostęp do cudów medycyny i techniki, nie wierzymy w każde ze słów polityków ani bankierów. A jednak wobec wielu wydarzeń własnego życia odczuwamy ten sam lęk. Czasem jesteśmy skłonni podać w wątpliwość pewniki tych, którzy uważają się za zaradnych czy głęboko wierzących – bo wydaje się nam, że są tacy, bo jeszcze tego czy tamtego nie przeżyli.

Co robić w obliczu własnego strachu, niepewności? Jak się zachować? Nasze wielorakie zabezpieczenia, wielopiętrowe sposoby przygotowania na… – tak niewiele znaczą wobec rzeczywistości. Wobec faktu, że do pewnych rzeczy przygotować się nie da, przećwiczyć ich na sucho. Uczymy się cierpieć, cierpiąc. Uczymy się umierać, umierając. Otwartość na Boga i to pewnie zakłada: otwartość na wszystko, co się jeszcze w naszym życiu może stać.

Prośby kierowane do Bożej Opatrzności muszą stać się porażająco realne: inaczej się nie da. Być blisko ludzi, których cierpienie przygniata, zło niszczy, ciemność ogarnia – to nie jest komfortowa sytuacja, w której z jakiegoś piedestału własnej pewności użyczamy im własnej obecności, współczucia, głosu. Jesteśmy tacy sami. Im szybciej się o tym przekonamy – tym lepiej.

Dla nas wszystkich.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7