Jak może wyglądać życie człowieka, którego porzucono podczas mrozu bez jedzenia i ciepłego ubrania na pustkowiu, z dala od ludzkich osiedli? Jeśli nawet uda mu się przeżyć, będzie musiał stoczyć heroiczną walkę o życie.
Odrzućmy własność prywatną i budujmy komunę? Nie. „Ziemia (...) jest rozdzielona między ludzi, by zapewnić bezpieczeństwo ich życiu, narażonemu na niedostatek i zagrożonemu przez przemoc. Posiadanie dóbr jest uprawnione, by zagwarantować wolność i godność osób oraz pomóc każdemu w zaspokojeniu jego podstawowych potrzeb, a także potrzeb tych, za których ponosi on odpowiedzialność” – wyjaśniają autorzy Katechizmu (2402). Posiadanie własności jest nie tylko dopuszczalne, ale wręcz pożądane. Zawsze jednak powinno służyć temu, co nazywa się dobrem wspólnym.
Jak bardzo w myśli teologicznej dobro wspólne postawione jest ponad prawo własności świadczy definicja kradzieży, jaką można znaleźć w katechizmie. „Polega (ona) na przywłaszczeniu dobra drugiego człowieka wbrew racjonalnej woli właściciela”. Bo przecież postawa właściciela może być też nieracjonalna. Kiedy? To też w katechizmie wyjaśniono. „Nie mamy do czynienia z kradzieżą, jeśli przyzwolenie może być domniemane lub jeśli jego odmowa byłaby sprzeczna z rozumem i z powszechnym przeznaczeniem dóbr. Ma to miejsce w przypadku nagłej i oczywistej konieczności, gdy jedynym środkiem zapobiegającym pilnym i podstawowym potrzebom (pożywienie, mieszkanie, odzież...) jest przejęcie dóbr drugiego człowieka i skorzystanie z nich” (2408).
Katalog czynów, które wchodzą w zakres siódmego przykazania jest bardzo szeroki i wykracza daleko poza obiegowe pojęcie kradzieży i złodzieja. W Katechizmie wymieniono: umyślne zatrzymywanie rzeczy pożyczonych lub znalezionych, oszustwa w handlu, podwyższanie cen wykorzystujących niewiedzą lub potrzebę drugiego człowieka, spekulację czy wypłacanie niesprawiedliwych wynagrodzeń. Kradzieżą jest też korumpowanie tych, którzy podejmują ważne decyzje, korzystanie w celach prywatnych z własności przedsiębiorstwa, złe wykonanie pracy, przestępstwa podatkowe, fałszowanie dokumentów finansowych, a także, co dotyczy chyba głównie decydujących o rozdziale dobra wspólnego, nadmierne wydatki i marnotrawstwo.
Skoro Ziemia jest wspólną własnością wszystkich, złodziejami są także ci, którzy nadmiernie i niepotrzebnie eksploatują jej zasoby. Owszem, fabryka może dymić, ale jeśli istnieje już dziś coś takiego jak elektrofiltry, nie powinny być one wyłączane dla zwiększenia zysku przedsiębiorstwa. A już zupełnym draństwem jest lokowanie przez bogatych trujących zakładów tam, gdzie mieszkańcy przymuszeni nędzą zgodzą się na każde warunki. Na przykład w krajach Trzeciego Świata.
„Wszyscy mamy jednakowe żołądki” – przypominano niegdyś, demonstrując przeciwko uprzywilejowaniu jednych kosztem drugich. Prawda. Jednak nie wszyscy mamy takie same zdolności i chęć do pracy. I nie wszystkim z nas jednakowo sprzyja szczęście. Zróżnicowanie dochodów to w gruncie rzeczy dobra rzecz. Motywuje do wysiłku, by polepszyć swoją sytuację, a przez to sprzyja rozwojowi jednostek i społeczeństw. Jednak tam, gdzie chodzi o działalność gospodarczą, priorytet zasady powszechnego przeznaczenia dóbr nad prawem własności zmusza do wypracowania uczciwego kompromisu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.