Z mieczem w duszy

Garść uwag do czytań na wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej z cyklu „Biblijne konteksty”.

Reklama

A następujący po czytaniu psalm jest modlitwa w utrapieniu:

Panie, do Ciebie się uciekam,
niech nigdy nie doznam zawodu,
wybaw mnie w sprawiedliwości Twojej.
Nakłoń ku mnie Twe ucho,
pospiesz, aby mnie ocalić.

Bądź dla mnie skałą schronienia,
warownią, która ocala.
Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą,
kieruj mną i prowadź przez wzgląd na swe imię.

Wydobądź z sieci zastawionej na mnie,
bo Ty jesteś moją ucieczką.
W ręce Twoje powierzam ducha mego.
Ty mnie odkupisz, Panie, wierny Boże.

Ja zaś pokładam ufność w Tobie, Panie,
i mówię: „Ty jesteś moim Bogiem”.
W Twoim ręku są moje losy,
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.

Jakże jest wielka dobroć Twoja, Panie,
którą zachowałeś dla bogobojnych.
Okazujesz ją tym, którzy uciekają się do Ciebie
na oczach ludzi.


2. Warto zauważyć  

W lekcjonarzu ten dzień ma dwie Ewangelie, do wyboru. Wypada zatrzymać się nad obiema.

A. Łk 2,33-35

Scena jest znana, ale dla porządku, przypomnijmy.

Ten fragment Ewangelii pochodzi ze sceny, gdy, zgodnie z przepisami Mojżeszowego prawa, Jezus zostaje ofiarowany w świątyni Bogu. Dokładniej: wykupiony. Według tegoż prawa każdy pierworodny należał do Boga. Nie w tym sensie oczywiście, jakoby rodzice musieli złożyć go w krwawej ofierze, ale miał być przeznaczony na służbę Bogu. Szybko jednak zastąpiono ten przepis innym: zaszczytny obowiązek służby Bogu przypadł rodowi Lewiego (stąd lewici). Pierworodni musieli być jednak z tego obowiązku wykupieni przez złożenie ofiary. Niewielkiej. W przypadku ludzi biednych, jak było to w sytuacji ziemskich rodziców Jezusa, chodziło o parę gołębi czy synogarlic. Ten właśnie obowiązek przywiódł Maryję i Józefa do świątyni. I tam spotykają starca Symeona, który w prorocki uniesieniu stwierdził, ze teraz już może umrzeć, bo oto ujrzał wypełnienie się Bożych obietnic zbawienia: „światło na oświecenie pogan i chwałę Izraela” Chodziło oczywiście o małego Jezusa. I w tym właśnie kontekście Symeon precyzuje kim będzie Jezus, a jednocześnie wieszczy Jego Matce ból i cierpienie.

Po przedstawieniu Jezusa w świątyni Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

W kontekście wspomnienia Matki Bożej Bolesnej najważniejsza jest tu oczywiście zapowiedź cierpienia, jakie z powodu Syna spotka Matkę. Symeon mówiąc o mieczu, który ma przeniknąć jej serce ma na myśli cierpienie wielkie, coś bardzo bolesnego, coś co ją niemal zabije (na duchu oczywiście). Bardzo jednak jest też ciekawe, co mówi on o Jezusie i Jego misji.

  • Jezus to znak któremu sprzeciwiać się będą... Dość oczywiste. Ewangelie pełne są wspomnień o sytuacjach, w których Jezus budził sprzeciw. Uzdrawiał w szabat – a nie wolno, odpuszczał grzechy – a tylko Bóg może odpuścić, mówił, że nie to co człowiek je nie czyni go nieczystym, ale to, co z niego wychodzi, czyli jego czyny, jego słowa. I wiele innych słów i czynów Jezusa wzbudzało sprzeciw. W końcu za to wszystko został zabity. Tak, sprzeciw wobec Jezusa był bardzo silny.
     
  • Jezus przeznaczony na upadek i na powstanie wielu w Izraelu... Zastanawiające, prawda? Można to ująć tak: misja Jezusa sprawiła, że ci, którym się wydawało, że są blisko Boga – arcykapłani, wielu uczonych w Piśmie i faryzeuszy – stali się tak naprawdę Jego wrogami. Bo nie przyjęli tego, którego On posłał, Jezusa. I nie przyjęli Jego upomnienia, że często opacznie Boże prawo rozumieją. To właśnie ci, których misja Jezusa doprowadziła do upadku. Ci, którzy dzięki misji Jezusa powstali to ci, którzy wyzwoliwszy się z okowów niemożliwych do skrupulatnego zachowania prawa Mojżeszowego przyjęli nowe prawo, prawo miłości. To ci, którzy uwierzyli Jezusowi.
     
  • Maryja będzie cierpieć, by „na jaw wyszły zamysły serc wielu”... Skazanie Jezusa na śmierć, i to tak bolesną, było wyrazem... No właśnie, czego? Złej woli Jego  przeciwników? Ich przewrotności, nieliczenia się z Bogiem? Trudno sądzić. Może najbezpieczniej napiszmy: jakiegoś zaślepienia z ich strony. Mieli swój pomysł na życie religijne, swoje tradycje, swoje przyzwyczajenia i z różnych przyczyn – bo nie można całkiem wykluczyć także dobrej woli – odrzucili Jezusa. W ich postawie najsmutniejsze jest to, że dla realizacji tych swoich wyobrażeń gotowi byli skazać niewygodnego dla siebie człowieka na śmierć. To są te „zamysły wieku”: zrobię wszystko, żeby moje było na wierzchu. Choćby po trupach...

W czytaniu chodzi więc przede wszystkim o wielki ból Maryi. Pośrednio i ona staje się ofiarą wszystkich ludzkich knowań, zatwardziałości serca, niechęci do nawrócenia, złości, zawziętości... Pośrednio: bo choć Jej fizycznie nic nie zrobili, to przecież straszliwie zranili jej serce; co musiała czuć patrząc, jak okrutnie zabijano jej Syna trudno sobie wyobrazić...

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama