Wirusowa klauzura

- Naprawdę, jest co robić w tej klauzurze, nawet bez wychodzenia na spacer - zapewnia, jak zawsze z humorem, s. Małgorzata Borkowska.

Reklama

Tego jeszcze nie było, żebyśmy my, mniszki klauzurowe, stały się nagle ekspertami, pytanymi przez świeckich, jak żyć. Ale pytania płyną: całe mnóstwo porządnych ludzi znalazło się nagle w czymś całkiem podobnym do klauzury, nie bardzo sobie z tym radzą, i chcieliby skorzystać z naszego doświadczenia: jak my sobie radzimy. Wiele z nas żyje przecież w ten sposób bardzo długo – i żyje. Więc jak?

Bez dłuższych wykładów widziałabym trzy podstawowe punkty:

Pierwszy, nazwijmy to: MOTYWACJA. Czyli sens, czyli DLA KOGO to się robi (sens osobowy, nie rzeczowy tylko). W naszej klauzurze to jest dla Boga, jako forma kultu, służby, oddania. W wirusowej klauzurze trzeba pamiętać przynajmniej, że się to robi dla tych wszystkich, którym można by całkiem przypadkiem przynieść wirusa, ale nie przyniesie go ten, kto siedzi w domu. Jeżeli w klauzurze są z nim członkowie rodziny, to także i dla nich; analogicznie do naszych wspólnot zakonnych, które nie są przecież tylko hotelami dla samotników, ale zawsze wspólnotami właśnie, i przez wieki uczymy się, jak żyć, żeby to innym z nami w tym zamknięciu było dobrze. Uczymy się z różnym skutkiem, ale się przynajmniej uczymy. Zrozumie, kto teraz sam próbuje.

Po drugie, wykorzystanie CZASU. W naszej klauzurze, gdzie musimy pogodzić potrzebny nam czas modlitwy z potrzebnym nam czasem pracy (utrzymanie i obsługa wspólnoty i domu) – czasu jest zawsze za mało; nasz tydzień to poniedziałek, wtorek, i nagle znowu sobota. Nie ma kiedy się nudzić i nie ma kiedy spisywać długiej listy wewnętrznych problemów. Chyba i w zwykłym domu, choćby był tylko mieszkankiem w blokowisku, zawsze się znajdzie masa rzeczy, które dawno już chcieliśmy zrobić; od pokazania dzieciom, po czym rozróżnia się ptaki za oknem, do wymiany firanek na te nowe, które już od pół roku leżą w szafie, bo nie było kiedy… Teraz mamy ten czas i niejedno można zrobić. Albo przeczytać. Albo listy zaległe napisać… Byłoby przecież o wiele gorzej, gdybyśmy nie dysponowali aseptyczną i błyskawiczną pocztą elektroniczną. A kto jej nie ma, też może pisać długie listy; wyśle je potem.

Po trzecie, HUMOR. Nic tak nie przeprowadza przez wszelkie uczuciowe kryzysy jak umiejętność uśmiechu, także i nad sobą. Szczękę trzymać luźno, pośmiać się z tego licha, które nam szepcze do ucha, że nie ma nic ważniejszego na świecie niż nasze przeżycia i uczucia – i zbierać kawały, których na szczęście krąży mnóstwo.

A królowa angielska podpowiedziała jeszcze punkt czwarty: czas na refleksję, może jedna taka okazja w życiu.

Naprawdę, jest co robić w tej klauzurze, nawet bez wychodzenia na spacer.

Odwiedź Siostry Benedyktynki w Żarnowcu na Pomorzu: http://www.benedyktynki-zarnowiec.pl/

Siostra Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, benedyktynka, his­toryk życia zakonnego, tłumaczka. Urodzona w 1939 r., mniszką została po ukończeniu filologii polskiej i filozofii na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologii na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7