Razem!

Wspólnota prowadząca parafię? To, co wydawało się duszpasterskim eksperymentem, okazało się strzałem w dziesiątkę.

Wesoła, choć włączona przed 17 laty do stolicy, zachowała lokalny koloryt. To widać, słychać i czuć. Zaledwie pół godzinki pociągiem z Warszawy Zachodniej, dwie stacje za Wschodnią. Cisza, spokój, oddech. Inny świat. I piękno w najczystszej postaci.

Przed ośmiu laty abp Henryk Hoser, ordynariusz warszawsko-praski, zaprosił wspólnotę Chemin Neuf do prowadzenia parafii pw. Opatrzności Bożej. Był to bardzo odważny krok, bo duszpasterstwo nad Wisłą nie miało takiego doświadczenia. – Dlaczego nas zaprosił? – zastanawia się proboszcz o. Mariusz Tłokiński. – Bo nas znał. Odwiedzał domy w Afryce, we Francji. Widział naszą parafię w paryskiej 18. Dzielnicy, na bardzo trudnym terenie zamieszkałym przez 45 narodowości. Zaryzykował, bo nam ufał. Wiedział doskonale, że wspólnota czerpie swoją duchowość ze spotkania trzech tradycji: ignacjańskiej, karmelitańskiej (św. Teresa z Ávila) i Odnowy w Duchu Świętym. Kiedyś zadzwonił do nas i rzucił: „I jak tam u was? Wesoło jest? Zgodnie z nazwą?”.

Bóg układał puzzle

Jestem pewien, że absolutnie nikt z siedmiorga przyjaciół ze wspólnoty modlitewnej w Lyonie, którzy w 1973 r. postanowili zamieszkać razem przy ulicy Montée du Chemin Neuf 49, nie wyobrażał sobie tego, że za kilkadziesiąt lat ich maleńka wspólnotka będzie miała dwa tysiące członków modlących się w niemal 40 krajach świata. Że dzięki prężnej internetowej inicjatywie „Net for God” dotrą na wszystkie kontynenty. Że staną się publicznym stowarzyszeniem wiernych na prawie diecezjalnym, a księża i przygotowujący się do kapłaństwa (obecnie około stu osób) formować się będą w instytucie zakonnym na prawie papieskim. Że będą prowadzili na całym świecie ponad 20 parafii. Może i dobrze? Być może widząc ogrom pracy, przeciwieństw, kłopotów, mogliby w panice powiedzieć: „Nie idziemy tą drogą”. Na szczęście posłuszni Duchowi Świętemu poszli.

Bóg sam układał puzzle. Mistrz Jerzy Nowosielski, który malował zapierające dech w piersiach freski w Wesołej, nie przypuszczał przecież, że w kościele będzie modliła się ekumeniczna wspólnota, której na sercu Bóg położył budowanie mostów między chrześcijańskim Wschodem i Zachodem. Nie planował tego również ks. Stefan Wysocki – długoletni proboszcz parafii Opatrzności Bożej, który wybudował obok plebanii dom rekolekcyjny na 150 osób, a także zaprosił Nowosielskiego do współpracy, dając mu całkowicie wolną rękę. Przecież to raj dla artysty! Nowosielski nie miał jedynie poprawić, „domalować”, ale mógł zadbać o wszystko. Nie tylko wykonał polichromie, ale zaprojektował również posadzkę, witraże, żyrandole i nową aranżację przestrzeni kościoła oraz domu rekolekcyjnego. Co ciekawe, artysta, którego zainspirowało to, że wzorowana na wczesnochrześcijańskiej bazylice budowla była w stylu neoromańskim, nie chciał wziąć za swe dzieło ani grosza.

Reset

Pobyt w Wesołej to prawdziwy reset. Gdy byłem tu przed laty, notowałem: „Biel kościoła odbija się od ciemnej zieleni sosnowego, pachnącego lasu. Na zalany słońcem dom wspólnoty Chemin Neuf spoglądają z góry wiewiórki. Szukam cienia w pobliskim kościele i przysiadam z wrażenia. Freski Jerzego Nowosielskiego, które znałem dotąd jedynie z albumów, robią ogromne wrażenie. Chłonę każdy detal. Surowe piękno. Pokój, mnóstwo oddechu, gra świateł. W barwnych, prostych, oszczędnych w formie witrażach tańczą promienie słońca”.

Po latach znów jestem porażony pięknem świątyni. Przejmująca cisza, zapach sosnowych lasów otaczających kościół. I ikony. Gdy modlę się w świątyni czy spaceruję po domu rekolekcyjnym, w mej głowie kołacze wers z wiersza Czechowicza: „Przenika się nawzajem tłum/ Archanioły i ludzie”.

„Zauważyłem, że sztuka malarska w naszym czasie już dawno zrezygnowała z realizacji rzeczy niemożliwych” – notował artysta. Jako dziewiętnastolatek przeżył trzęsienie ziemi: zetknął się z ikoną („To było coś wstrząsającego, coś takiego, czego się nie zapomina”). Odtąd przez całe życie uciekał od niej i z tęsknotą powracał. Urodzony w 1923 r. w Krakowie Nowosielski ruszył na pielgrzymkę do ławry w Poczajowie. „Ja, malarz polski, duchowo narodziłem się w ławrze Poczajowskiej” – opowiadał po latach. Wkrótce potem znalazł się we lwowskim Muzeum Ukraińskim z bogatą kolekcją ikon. „Kręciło mi się w głowie, brakowało tchu w piersiach, nogi odmawiały posłuszeństwa, nie byłem w stanie przejść z jednej sali do drugiej” – opowiadał. „Wszystko, co później w ciągu życia realizowałem w malarstwie, było, choćby nawet pozornie stanowiło odejście, określone tym pierwszym zetknięciem się z ikonami”.

Jego freski są mostem, na którym Wschód spotyka się z Zachodem, a promieniująca blaskiem ikona przesiąknięta jerozolimskim kadzidłem – z „Summa theologiae” Tomasza z Akwinu. Czy to nie zrządzenie Opatrzności, że za parafię odpowiedzialna jest wspólnota, której powołaniem jest modlitwa o jedność chrześcijan?

„Nie wiem, ile czasu jeszcze chrześcijanie dobrej woli będą czekać, aż zostanie wysłuchana modlitwa Jezusa, z którą zwrócił się do Ojca przed śmiercią: »Ojcze, aby stanowili jedno«, ale wiem, że sam Jezus mówił wielokrotnie, że Ojciec zawsze wysłuchuje modlitwy swego Syna”– nie ma wątpliwości jezuita o. Laurent Fabre, założyciel wspólnoty.

„Ponieważ wierzymy, że modlitwa Jezusa o jedność zostanie wysłuchana, to razem: prawosławni, protestanci i katolicy, nie zwlekając już dłużej, wchodzimy na pokorną drogę wspólnego życia na co dzień” – czytam w manifeście wspólnoty.

– Jeśli jestem świadomy tego, co jest moim skarbem, to niczego nie ryzykuję, spotykając się z kimś, kto myśli inaczej – wyjaśnia oprowadzający mnie po kościele o. Adam Strojny, jeden z pracujących tu kapłanów.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6