Powiedziała, że chce oddać własne oczy małemu Jankowi, który stracił wzrok i słuch. Wkrótce ona oślepła, a chłopiec odzyskał wzrok w jednym oku i słuch w jednym uchu.
Zmarła w wieku zaledwie 26 lat w klasztorze w Brzeziu nad Odrą, dzisiejszej dzielnicy Raciborza. Dulcissima Hoffmann należała do Sióstr Maryi Niepokalanej, tzw. marianek.
Mistycy czasem ofiarowują się w jakiejś intencji. Dulcissima ofiarowywała własne zdrowie, najczęściej w intencji księży i ich świętości. Wtedy jej stan nagle się pogarszał – jakby Pan Bóg dawał jej znać, że ofiarę przyjmuje. Podejmowała też ciągle nowe ofiary za swoje zgromadzenie, za świat, za grzeszników, za konkretnych ludzi. Zadziwiające było, że te konkretne osoby, za które się ofiarowywała, szybko wracały do zdrowia. – Dzisiaj na każde cierpienie ludzie mają tabletkę, narkotyk albo inne środki. Tymczasem u niej można podziwiać gotowość do przyjęcia cierpienia i ofiarowania go w intencji Kościoła, duchowieństwa, za swoje zgromadzenie – zwraca uwagę ks. Alojzy Drozd, postulator procesu kanonizacyjnego s. M. Dulcissimy.
Od chwili jej śmierci w 1936 r. mieszkańcy Brzezia uważają ją za świętą. W co drugim domu ludzie opowiadają o niewytłumaczalnych po ludzku łaskach, które wyprosiła im u Boga.
Niedawno zgłosił się mężczyzna z innej miejscowości, którego od 2014 r. dręczyła nieoperacyjna narośl na szyjnym odcinku kręgosłupa. Lekarze chcieli wstawić mu rurkę do przełyku, żeby go karmić. Przyjechał pomodlić się na grobie Dulcissimy. – Kiedy potem zrobiono zdjęcie, okazało się, że w dziwny sposób dolegliwość znikła. Ordynator na podstawie zdjęcia oceniał: „Nie będzie pan mógł kręcić głową ani w prawo, ani w lewo, ani w dół, ani w górę”. Mnie natomiast ten mężczyzna powiedział: „A ja we wszystkie strony kręcę i nic mnie nie boli” – mówi marianka, siostra Paulina Szczepańczyk. Takich świadectw są setki.
Pinezka pod obrusem
Dulcissima urodziła się w Zgodzie, dzisiejszej dzielnicy Świętochłowic, jako Helena Joanna. Od dziecka miała temperament: rekolekcjoniście, który w kościele w Zgodzie w kaznodziejskim zapale tłukł pięścią w ambonę, podłożyła pod obrus... pinezki. Kiedy następnym razem huknął pięścią, nadział się na jedną z nich. W „śledztwie” wyszło, że to sprawka Helenki Hoffmann. Tłumaczyła: „Nie wolno się tak zachowywać w domu, gdzie Pan Jezus mieszka! Nasz ksiądz proboszcz tak nie robi”.
Helenka skakała też z rówieśnikami przez płoty i broiła. A przy tym – jak zaobserwowały siostry marianki ze Zgody – to dziecko opromieniało swoje otoczenie.
Dlaczego? Może miało to związek z tym, że ten urwis bardzo dużo się modlił. Nawet w nocy mama przyłapywała ją na modlitwie i zaganiała do łóżka. Według jednego ze świadectw Helena zwierzyła się kiedyś siostrom mariankom, że w nocy śni jej się młoda pani o uśmiechniętej twarzy, która przynagla ją, żeby więcej się modliła.
Krótko po swojej I Komunii św., w czasie pracy na polu między Zgodą a Nowym Bytomiem, Helena znalazła... medalion z Teresą od Dzieciątka Jezus, wtedy jeszcze nawet nie beatyfikowaną. Helenka zdziwiła się, bo już przed swoją pierwszą spowiedzią widziała tę siostrę we śnie.
Helena zaczęła rozmawiać z Teresą w snach i stała się jej duchową uczennicą. Jako 17-latka pracowała w przedszkolu w Zgodzie i w szpitalu w Szopienicach. A później wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej i przyjęła imię Dulcissima.
Dziewczyna nie chwaliła się, że rozmawia nocami ze św. Teresą, z Jezusem i Maryją. Nic jednak nie mogła poradzić na to, że mówiła przez sen... Fragmenty tych rozmów robiły na świadkach ogromne wrażenie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.