Ks. Robert Serafin o tym, czy organizacja może się jeszcze czegoś nauczyć od swojej patronki i jak ważna jest obecność świeckich w dziełach miłosierdzia.
Jędrzej Rams: W połowie października świętujecie 10-lecie ZOL „Samarytanin” w Legnicy i wspominacie swoją patronkę, św. Jadwigę Śląską. To czas refleksji czy rachunku sumienia?
ks. Robert Serafin: Myślę, że w przypadku takich instytucji jak Caritas świętowanie nie powinno przesłaniać tego wszystkiego, co się za nimi kryje. Uważam, że mamy za co dziękować Panu Bogu. Naszych posług na tę chwilę jest naprawdę sporo, a na dodatek mają one długą historię. Śp. bp Tadeusz Rybak właśnie Caritas Diecezji Legnickiej powołał jako pierwszą instytucję zaraz po utworzeniu diecezji. Świadomość tego zobowiązuje. Wpisaliśmy się od tego czasu w życie wielu miejsc regionu, jak chociażby Jeleniej Góry, Bolesławca czy Szklarskiej Poręby. W tych miejscowościach jesteśmy instytucjonalnie. Wrośliśmy też w Legnicę poprzez otwarty 10 lat temu Zakład Opieki Leczniczej „Samarytanin”, który ma pod opieką 30 pacjentów.
Chcielibyśmy oczywiście żeby miejsc było więcej, bo zapotrzebowanie jest ogromne. W tym samym budynku od 10 lat działają też Warsztat Terapii Zajęciowej i oddział rehabilitacji. Ten ostatni ma małe problemy, ponieważ nie otrzymaliśmy kontraktu z NFZ. Mówiąc i myśląc o tych wszystkich dziełach, mam przed oczami konkretne osoby chore, ich bliskich, pracowników – obecnych i byłych – oraz rodziny.
Patronką Caritas Diecezji Legnickiej jest osoba świecka.
Ja bym nie rozdzielał rzeczywistości życia świeckiego i konsekrowanego. Nasze zaangażowanie w czyny miłosierdzia nie wynika przecież z tego, jaką drogą powołania poszliśmy, wsłuchując się w głos Boga, lecz z tego, że po prostu jesteśmy chrześcijanami. Nawet gdy brakuje nam czasu, powinniśmy służyć pomocą potrzebującym. Kiedy nie możemy tego zrobić bezpośrednio, wtedy powinniśmy pomyśleć o takiej organizacji jak Caritas, która jako instytucja ma narzędzia służące niesieniu pomocy. Wspierając Caritas, wspiera się pomoc bliźniemu. Myślę, że każdy może zrobić coś konkretnego, co przełoży się na dzieło miłosierdzia. Tak robiła św. Jadwiga, która jest nam dana na wzór. Patrząc na nią, przy okazji jubileuszu, powinniśmy zrobić rachunek sumienia – z jakim przesłaniem jest nam ona dana? Co możemy jeszcze dołożyć do naszego działania, by iść jej drogą do świętości?
Co się liczy w tym działaniu miłosierdzia?
W działalności Caritas nie chodzi o wielkość, a wielość. To wielość tworzy siłę, która powoduje, że mogą dziać się wielkie rzeczy. Jeśli każdy dołoży swój grosz, to mimo że z zewnątrz wydaje się on mały, w oczach Boga jest wielki, a wespół z innymi groszami stworzy górę dobra. Takie – wydawać by się mogło – nic nie znaczące i malutkie w istocie dzielenie się z innymi, procentuje wzrostem dzieł. Tak jak zdarzyło się niedawno w Piechowicach. Spalił się dom i trzeba było pomóc ludziom. Diecezjalna Caritas nie miała wystarczająco dużo pieniędzy, dlatego w porozumieniu z miastem Piechowice uruchomiliśmy specjalne konto, dzięki czemu wiele osób może pomóc pogorzelcom.
Wielość to też parafialne koła Caritas. One mogą robić wielkie dzieła?
Są miejsca w diecezji, gdzie parafianie lokalnie organizują się i wychodzą z pomocą do osób, które znają. Gdy byłem proboszczem w Bogatyni, w parafii miałem grupę zaledwie 5 czy 7 osób, które tworzył parafialny zespół Caritas i wspierały konkretnych ludzi. To była kwestia pomocy obłożnie chorym, organizowania środków czystości, obiadów w szkole, opału na zimę czy pampersów dla dorosłych. Takich ludzi niosących innymi miłosierdzie jest w diecezji sporo. Ale mogłoby być więcej. Patrząc przez pryzmat minionego roku, odkąd jestem dyrektorem Caritas Diecezji Legnickiej, marzę, by to dzieło rozwinęło się jeszcze bardziej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.