Wen-Chi Ou z Tajwanu, uczestniczka ŚDM w Krakowie, opowiada, czemu po roku od spotkania z papieżem wróciła do naszego kraju i m.in. zwiedzała Legnicę oraz Legnickie Pole.
Jędrzej Rams: Skąd pomysł, by przelecieć pół globu i wziąć udział w Światowych Dniach Młodzieży?
Wen-Chi Ou: Przyjęłam chrzest św. w grudniu 2007 roku. Ktoś mi powiedział, że w 2008 r. w Sydney będzie wielkie święto wiary z papieżem. Zarejestrowałam się i chciałam polecieć, ale niestety zachorowałam. Mocno to przeżyłam i postanowiłam wziąć udział w kolejnym takim spotkaniu. Poleciałam więc w 2011 r. do Madrytu. To nie było jednak dobre doświadczenie. Doświadczenie sekularyzacji w Europie spowodowało u mnie wielki wstrząs. W 2015 r. wielu ludzi mówiło o przyjeździe do Krakowa. Początkowo nie planowałam wyjazdu. Ale w tym czasie wzięłam udział w Tajwańskich Dniach Młodzieży. Tam poczułam, że jestem zaproszona do Polski. Zapisałam się do grupy św. Jana. Okazało się, że byłam pierwsza na liście!
Jak zapamiętałaś ŚDM w Krakowie?
Tutaj doświadczyłam bardzo silnej atmosfery chrześcijańskiej. W porównaniu do innych krajów europejskich, gdzie wiele kościołów jest burzonych, tutaj albo są remontowane stare albo wznoszone nowe. To był dla mnie szok. Chrześcijaństwo nie było jakimś ideałem, tematem zakazanym do rozmów, ale mogliśmy o nim rozmawiać z wieloma osobami. A było wiele szczegółów, o których chcieliśmy rozmawiać. Chociażby o ekologii, co w różnych krajach robimy dla środowiska. Byliśmy pod wielkim wrażeniem tego, co myślą i mówią Polacy. Chodzi mi o to, że wszyscy wiemy, iż wiele osób ma różne opinie o ŚDM. Ale gdy spotkaliśmy miejscowych ludzi, okazali się dla nas przyjaźni i gościnni. To było naprawdę poruszające i przypomniało mi, że chrześcijanin powinien współpracować z innymi. Niezależnie od tego, jak się różnimy, nasz cel jest taki sam.
Spotkałaś interesujących katolików?
Tak. Byłam goszczona wraz z trzema koleżankami z Tajwanu przez państwo Goików z Katowic. Ich towarzystwo ukazało mi w nich prawdziwie chrześcijańską wiarę. Wcześniej nic nie wiedzieli o Tajwanie i tajwańskim Kościele, a jedyną relacją między nami była nasza wiara. Bardzo bezinteresowne jest zapraszanie obcych do własnego domu. Jestem im bardzo wdzięczna, ponieważ wiem, że wiele osób nie lubi tego robić.
Czy Twoja wiara wzmocniła się po pobycie w Polsce?
Nie mogę powiedzieć, czy moja wiara jest silniejsza czy słabsza, bo wiem, że ciągle podróżuję w tym Kościele na ziemi. Ale otrzymałam nieoczekiwany dar od Boga podczas ŚDM. Pojechałam do Wilna w 2014 r. i mieszkałam tam przez 10 tygodni. Więc początkowo polubiłam Polaków dlatego, że wydawali mi się podobni do Litwinów. Ale myliłam się. Polska jest zupełnie inna od Litwy, a sposób, w jaki ludzie zaangażowani są w Kościół, sprawiło, że byłam oszołomiona. Nie spodziewałam się, że Kościół nadal będzie w stanie wywierać wpływ na tak wielu ludzi. W wielu krajach w Europie Kościół jest słabszy. Ale w Polsce znalazłam wielu ludzi wciąż wierzących w Boga, w Kościół, tradycję.
Dlaczego wróciłaś do Polski po roku?
Pierwszym powodem było zaproszenie od rodziny Goików. Byłam naprawdę wzruszona, więc wróciłam do nich. I drugim powodem było to, że gdy byliśmy w Krakowie, nie mieliśmy czasu na uważne spojrzenie na to stare miasto. Więc chciałabym mieć jeszcze jedną szansę, aby to zobaczyć. Odwiedziliśmy też Legnicę i Legnickie Pole. Wiele osób z mojej grupy mówiło, że chcą jeszcze raz odwiedzić Polskę. Naprawdę trudno było nam pożegnać się z Polską. Mieliśmy nawet niewielką grupę on-line, gdzie dyskutowaliśmy o tym, jak możemy przyjechać tutaj. Jakie mieszkanie możemy wynająć, co możemy zrobić i dokąd pójść, gdy znów tu przyjedziemy. Ile pieniędzy powinniśmy przygotować, itd. Ale dla młodych ludzi to nie jest łatwe, wiele osób zmieniło pracę w tym roku, niektórzy pobrali się. Młodzi ludzie, którzy już teraz pracują, nie mają czasu, ponieważ w Tajwanie ludzie mają 7 dni urlopu rocznie, z wyjątkiem dni świątecznych. Dlatego – jak widać – wiele powodów powstrzymuje ich do ponownego odwiedzenia Polski.
Ja powiedziałam sobie: dlaczego nie? Cieszę się, że tu byłam, bo kończę niedługo 30 lat i już nie wezmę udziału w kolejnych Światowych Dniach Młodzieży w Panamie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).