Agnieszka i Paweł Brożynowie o nietypowym przeżywaniu Triduum Paschalnego.
Jędrzej Rams: Jak to jest z tą „wyższością świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą”?
Agnieszka i Paweł Brożynowie: Myślę, że dobrą formą odpowiedzi będzie takie nieco paradoksalne stwierdzenie – tajemnice paschalne zaczynają się już w Betlejem. W Boże Narodzenie nie czcimy małego Jezuska leżącego w żłobie, ale Jezusa, który po to się narodził, by dać nam zbawienie. „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”. Z krzyża Chrystusa wypływa całe nasze życie. Nie ma życia poza krzyżem, bez Jezusa wszystko jest martwe. Jego miłość czyni wszystko nowe, tylko w Chrystusie możemy stawać się nowym człowiekiem.
Tę świadomość mieliście od zawsze? Jak i gdzie się ona kształtowała?
Nasze nawrócenie myślenia, no i całego naszego życia, zaczęło się, gdy znajomi zaprosili nas do wspólnoty Domowego Kościoła. Wtedy Bóg zaczął sprzątać te wszystkie brudy, naleciałości, złe wartościowania w naszym życiu. Cóż, robi to do dziś. Ale dzięki wspólnocie zaczęliśmy mieć inną świadomość tego, czym jest Kościół, przeżywania liturgii, tego, jaka ona jest piękna. Z czasem powstał pomysł, projekt rekolekcji w czasie Triduum Paschalnego i one już całkowicie ułożyły nam zdrowe myślenie.
W Wielki Czwartek dacie zamknąć się w murach Wyższego Seminarium Duchownego i spędzicie tam czas aż do Niedzieli Zmartwychwstania. Dlaczego?
Wraz z ks. dr. Piotrem Kotem, rektorem WSD, przygotowujemy rekolekcje paschalne odbywające się podczas Triduum i sami w nich później uczestniczymy. Tak jest od czterech lat. Jesteśmy jednymi z wielu osób, rodzin, które wezmą w tym udział. Na tę chwilę zgłoszonych mamy ok. 250 uczestników. Rzucamy wszystko to, czym się zajmujemy na co dzień, i dajemy się prowadzić liturgii paschalnej.
Ale po co to robicie?
Możemy na nowo przewartościować swoje życie, zweryfikować wszystko to, co w nim jest niepotrzebne, czy wręcz przeszkadza w budowaniu relacji z Bogiem. Tak jak ogrodnik, który musi spojrzeć na ogród, by zobaczyć, gdzie trzeba wyrwać chwasty i gdzie jest potrzebny nawóz. Tak jest z nami. Właściwie każdy punkt rekolekcji Triduum jest taką konfrontacją – czy to katechezy księdza biskupa, czy jutrznia, czy główne liturgie w katedrze, a czasem też wspólne rozmowy w przerwach z innymi osobami. Bóg mówi do nas na różne sposoby. Zamykamy się i mamy czas na wejście w całe to misterium paschalne. Mamy czas spróbować zrozumieć, co uczynił dla nas Jezus, wydając się na śmierć na krzyżu. Nie ma chyba piękniejszego i lepszego czasu od tych trzech dni, bez których nie ma chrześcijaństwa. To z nich wypływa rozumienie każdej niedzieli w ciągu roku czy znaczenia krzyża na ścianie naszego domu, na który tyle razy patrzymy każdego dnia.
Czy obecnie wyobrażacie sobie spędzanie świąt Wielkanocy, całego Triduum, tak jak 5, 10 lat temu? Co się zmieniło?
Nie wyobrażamy sobie. Naprawdę. Jesteśmy troszkę zawstydzeni, gdy przypominamy sobie, że kiedyś my, dorośli katolicy, ochrzczeni, chodzący do kościoła co niedzielę, uważaliśmy, że święta są wtedy, gdy okna są umyte, zrobione mnóstwo jedzenia, kiełbasy i ciast, a nawet przygotowany alkohol w lodówce. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale czasem w tej przedświątecznej gonitwie zapominaliśmy o spowiedzi! Dziś to wszystko jest obecne, bo kto nie lubi ciast... Jednak na długiej liście tego, co jest teraz niezbędne podczas świąt, mocno wszystko poprzestawialiśmy miejscami. Dużo jest spraw ważnych, ale najważniejsza jest jedna – przeżycie Triduum blisko Pana. Wyrzuciliśmy też kilka innych, np. alkohol, bo od 11 lat nie pijemy. Przystąpiliśmy do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
Ale tak podsumowując, dziś w centrum jest Jezus Chrystus. On jest naszym Królem. Proszę sobie wyobrazić, że po liturgii Wigilii Paschalnej, która zaczyna się w katedrze o 22.00, a kończy gdzieś w okolicach 2 w nocy, wracamy do seminarium i tam odbywa się wielka zabawa. No, może zabawa to nie najlepsze słowo – są taniec, śpiew na cześć Pana, wielka radość. Wielka, spontaniczna, nieograniczona, chrześcijańska. Jak w niebie. Czyż nie taka radość powinna gościć w naszym sercu po Eucharystii każdej niedzieli? Tej wdzięczności z odkupienia i radości z zmartwychwstania Pana życzymy każdemu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).