– To był trudny projekt – przyznaje prof. Hubert Chudzio. – I wiele przygotowań, aby nagrać relacje osób deportowanych do Kazachstanu w 1936 r. Mówili, że tego, czego doświadczyli, nie da się opisać.
Nocne Msze
Wśród przejmujących relacji były i te o wyrokach śmierci na członków rodziny, kiedy ludzie nie wiedzieli, za co zostali skazani. – To są też opowieści o głodzie, o tym, jak sobie radzili. Historie o śmierci bliskich i o tym, jak np. w wieku 12 lat musieli iść do pracy w kołchozie. Ludzie opowiadali, jak wyglądały Msze odprawiane potajemnie w domach. Zasłaniano wtedy okna i modlono się prawie na leżąco, aby nikt nie mógł podejrzeć – opowiada prof. Chudzio. We wspomnieniach większości rozmówców pojawia się niezwykła postać ks. Władysława Bukowińskiego, beatyfikowanego we wrześniu 2016 r. przez papieża Franciszka. Cudem uniknął on śmierci w likwidowanym przez Sowietów łuckim więzieniu po rozpoczęciu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 r.
– W 1945 r. ks. Bukowiński trafił do łagrów w Kijowie, Czelabińsku i Żezkazganie, gdzie po wyczerpującej pracy odwiedzał chorych w więziennym szpitalu, udzielał sakramentów, nauczał. W 1954 r. został przeniesiony do Karagandy, gdzie miał podjąć pracę nocnego stróża. Tam chrzcił, spowiadał i błogosławił małżeństwa zesłańców różnych narodowości, przede wszystkim Polaków i Niemców.
– Ludzie, z którymi rozmawialiśmy, wspominali, jak ks. Bukowiński przychodził do ich domów, gdzie zbierało się nawet 100 osób. Odprawiał Msze do późna w nocy, udzielał sakramentów. Nie mieli ołtarza, więc ustawiali stół, a na nim pudełka lub książki, jako podwyższenie krzyża, i lichtarze ze świecami. A gdy nie było lichtarzy, to brali szklanki, wypełniali solą i wstawiali do nich świece. A ponieważ po Mszy, która kończyła się bardzo późno, ksiądz nie mógł wracać do siebie, spędzał noce u ludzi. I oni nam pokazywali: „Tu spał ks. Bukowiński”.
„Nie urządzam żadnych większych nabożeństw u siebie w domu, bo bardzo łatwo władze mogłyby mnie oskarżyć o nielegalny kościół. Całe moje duszpasterstwo odbywa się w cudzych domach. Najlepiej nadaje się domek jednorodzinny, położony na uboczu. W takim domu można spokojnie się modlić, a nawet głośno śpiewać, byleby tylko były pozamykane drzwi i okna. (…) Kładę się zwykle po północy, a już o 5 lub 6 rano jest poranna Msza św. Ponieważ to powtarza się wciąż na nowo w różnych domach i rodzinach, więc sypiam częściej w cudzych łóżkach niż w swoim” – zapisał we wspomnieniach.
– Prawie wszystkie spotkane osoby znały ks. Bukowińskiego – dodaje prof. Chudzio. Kapłan zmarł w 1974 r. w Karagandzie. Kilka lat temu zbudowano tam katedrę, w której umieszczono szczątki błogosławionego kapłana.
Kiedy, jeśli nie teraz
Profesor Hubert Chudzio ocenia, że los Polaków w Kazachstanie wymaga większego zainteresowania. – Problem wtłoczenia tych kilkudziesięciu tysięcy ludzi w system sowiecki i ich tragiczny los powinny być dogłębnie zbadane. Oni byli zupełnie bezbronni wobec systemu – podkreśla. Badania przeprowadzone dotychczas przez Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń w Polsce i innych krajach, do których trafili po wojnie polscy sybiracy, zaowocowały publikacjami naukowymi. Udało się wydać 5 książek zawierających rozmowy z blisko 130 zesłańcami mieszkającymi obecnie w Wielkiej Brytanii.
– Brakowało nam jednak relacji tych, którzy zostali w miejscu zesłania, na Wschodzie. Ci ludzie nigdy nie wrócili do wolnego świata – mówi prof. Chudzio. – Jeżeli teraz nie spotkamy się i nie zapamiętamy tych ludzi, to już nie będzie kiedy. A ich historia związana jest z ogromnym cierpieniem – gdy jedziesz całą rodziną i wyrzucają cię na stepie, a najbliższa cywilizacja jest 100 albo 200 km dalej. Ci ludzie sobie poradzili. I to jest niesamowite – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.