Tynieccy benedyktyni znani byli z anielskiej cierpliwości. A ostatnio doszła jeszcze do tego anielska konfitura. I smalczyk ze skwarkami. I „Przedsoborowe konfitury z żubrówką”. I „Rydze w zalewie nowicjackiej”. Mniam…
Brzytewka nie ścina z nóg
Konfitura „Brzytewka”, czyli wiśnie z rumem. To ona otwiera listę kulinarnych hitów. Rumu jest niewiele, nieco ponad 1 proc., ale i tak słoiczki schodzą jak cieple bułeczki. Ludzie kupują też chętnie konfitury „Medytacyjną” (powidła śliwkowe) i „Anielską” (jabłkowo-gruszkową). Wszystkie kosztują niecałe 10 zł. Z półek znika też „Konfitura niewiernych z cytryn”, pomarańczowa „Konfitura o. Antoniego” oraz smalce ze skwarkami i z czosnkiem (po 5 złotych). Sporo ludzi kupuje mieszankę wigilijną: suszone owoce na kompot.
Produkty powstały na podstawie starych zakonnych receptur. Co sprawia, że z miejsca stały się tak popularne? – To żywność naturalna, bez chemikaliów, z ekologicznych składników najwyższej jakości – opowiada o. Galoch. – Sami nie dalibyśmy sobie rady przy produkcji, zatrudniliśmy więc małe przedsiębiorstwa, często firmy rodzinne. Sprawdzamy starannie proces produkcji. Na przykład ostatnio rozmawiałem z producentem soku, który wyrabia go, wyciskając owoce przez brzozowe gałązki. A więc w stu procentach naturalnie. Ci ludzie w produkcję wkładają całe serce. To widać.
Cebulowy krem św. Anzelma
Od trzech miesięcy do opactwa można przyjść nie tylko na modlitwę chorałem gregoriańskim czy po duchową poradę, ale i na obiadek. Na terenie klasztoru czynna jest restauracja. W małej, przytulnej piwniczce pod budynkiem Opatówki skosztujemy kremu cebulowego św. Anzelma z tymiankiem i grzankami czosnkowymi oraz sałatki warzywnej św. Scholastyki i sandacza w białym winie. A deser? Lody różane świętej Jadwigi. Dochód ze sprzedaży specjałów przeznaczony jest na ogromny klasztor tyniecki. Przyda się każdy grosz – od lat opactwo jest starannie remontowane. Mnisi z Tyńca chcą sprowadzać przysmaki z wielu benedyktyńskich opactw z całej Europy. Już teraz w sklepie znajdziemy wina z ogromnego węgierskiego opactwa Pannonhalma.
Klasztorne specjały cieszą się coraz większą popularnością. Do Tyńca każdego dnia spływa około 40 zamówień pocztowych. To świetnie, bo do tej pory żywność ekologiczną można było kupić w sklepach związanych często z nurtem New Age. Sam, kupując w kilku śląskich sklepach konfiturę z płatków róży, z podejrzeniem zerkałem na leżące tuż obok wahadełka i podręczniki Reiki. Teraz przy konfiturze znajdę ulotkę, na której sam brat Bernard, tyniecki opat, zapewnia mnie o modlitwie. By kupić klasztorne smakołyki, nie trzeba jednak dorabiać żadnej ideologii. Są po prostu pyszne. Ludzie, słysząc o nich, kupują je często „w ciemno”. Sam, jadąc do Tyńca, miałem kilka kartek z redakcyjnymi zamówieniami. Na smalczyk mnisi, soki, suszone maliny i konfiturę. Oczywiście „Brzytewkę”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).