Testament Asystenta: Kiedy myślę i mówię o Akcji Katolickiej serce moje i umysł wypełnia nie tylko satysfakcja. Duży w nich obszar zajmuje także niepokój.
Od początku mojego biskupiego życia przyszło mi zajmować się Akcją Katolicką. Słynne słowa o potrzebie odżycia w Polsce Akcji Katolickiej Jan Paweł II wypowiedział podczas wizyty biskupów „Ad limina” w roku 1993, ja zaś zostałem mianowany biskupem w kwietniu 1994 r. i nieomal od początku przyszło mi, z woli Episkopatu Polski, zajmować się tematyką Akcji Katolickiej. Po dziewięciu latach tego posługiwania postanowiłem poprosić Zebranie Plenarne Episkopatu, by wyznaczyło innego biskupa na Asystenta Akcji Katolickiej. Uczyniłem to z potrzeby serca i wewnętrznego przekonania, że nowy Asystent ukaże nowe horyzonty, nowe aspekty istnienia i działania tego apostolskiego stowarzyszenia. Podczas spotkania pożegnalnego z Radą Krajowego Instytutu, które miało miejsce w czerwcu 2003 r. obiecałem, że przygotuję tekst podsumowujący moją posługę w Akcji Katolickiej. Po namyśle, chociaż przecież nie umieram całkowicie dla Akcji Katolickiej, postanowiłem zatytułować ten tekst „Testament asystenta” i wyrazić go w trzech słowach: satysfakcja, niepokój, nadzieja. Te trzy odczucia noszę w moim sercu i umyśle, kiedy prowadzę namysł nad dzisiejszym stanem Akcji Katolickiej w Polsce, ale nie tylko, bo także w Europie i w świecie. W niniejszym tekście ograniczę się jednak tylko do Polski.
Satysfakcja
Na początku muszę stwierdzić, że nie ulegając jakiejś fałszywej pokorze, noszę w sercu i umyśle moim satysfakcję płynącą z faktu powołania do życia i dokonań Akcji Katolickiej w Polsce. Takie niekłamane przeświadczenie gości w moim sercu, mimo dość krytycznych opinii, jakie najczęściej wyrażane są – także przez środowiska katolickie, kiedy mowa jest o Akcji Katolickiej. Na nowo uświadamiam sobie i pragnę uświadomić wszystkim czytelnikom czy słuchaczom, że powołaliśmy do istnienia zorganizowane środowisko laikatu, w wymiarze krajowym, praktycznie z niczego. Akcji Katolickiej, mimo, że istniała ona w Polsce w okresie międzywojennym, po II wojnie światowej nie było. Nie było zbyt wielu działaczy przedwojennych, którzy mogliby podzielić się swoimi doświadczeniami. A gdyby nawet żyli i chcieli pomagać, ich głos niewiele pewnie by pomógł, wszak czasy, społeczeństwo i sam Kościół uległy w minionym półwieczu rewolucyjnym wprost zmianom. Musieliśmy wszystko zorganizować, jakby powołać do życia nowy byt eklezjalny, byt społeczny.
Pamiętam, że na początku nawet nie bardzo wiedzieliśmy, jaki jest charyzmat Akcji Katolickiej, czym ona ma różnić się od innych organizacji kościelnych. Nie wiedzieliśmy jaki nadać jej kształt. Ścierały się w Episkopacie dwie koncepcje. Pierwsza chciała widzieć w Akcji Katolickiej coś na kształt federacji czy konfederacji wszystkich zrzeszeń laikatu, jakie w Kościele istnieją. Druga natomiast traktowała Akcję Katolicką jako jedno wśród wielu stowarzyszeń istniejących w Kościele Katolickim, które ze względu na swój charyzmat: najściślejszą współpracę z duchownymi i realizację całego programu duszpasterskiego Kościoła w zorganizowanej, organicznej formie jest apostolską elitą świeckich w Kościele. Potrzeba było dużo czasu, wielu dyskusji, często burzliwych, by zdecydować się w końcu na przyjęcie drugiej koncepcji, co najpierw zostało wyrażone, a następnie zaakceptowane przez Episkopat Polski, w statucie stowarzyszenia. Dosłownie wszystko było na początku niewiadomą. Dyskutowaliśmy nawet nad nazwą stowarzyszenia. Zastanawialiśmy się czy określenie „Akcja Katolicka” nie sugeruje zbytnio akcyjności przedsięwzięcia czy jakiegoś tylko zewnętrznego pospolitego ruszenia świata katolickiego przeciw wrogom Boga, religii i Kościoła. W końcu wola kontynuowania tradycji zwyciężyła i pozostawiliśmy tradycyjną nazwę. Nie kryję, że kiedy rozpatruję istotę i charyzmat stowarzyszenia, optowałbym za inną nazwą. Ale dzisiaj jest już za późno.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).