O szkole pokory w zakonie, męskiej przyjaźni i zaletach prawdziwego mężczyzny z o. Wiesławem Dawidowskim OSA rozmawia Maciej Gajek.
To Cię łączy ze św. Augustynem?
– Podchwytliwe pytanie. Odpowiem tak: są rejony z życia św. Augustyna, które w moim życiu nie pojawiły się. A inne – owszem. Dlaczego mam nie powiedzieć kobiecie, że pięknie dziś wygląda. Ja jej naprawdę nie podrywam, tylko doceniam. Z kobietami to kłopot w życiu księdza jest poważny. Bo chce pojechać na wakacje i nie wie, co robić. Pojedzie z koleżanką – będzie, że kochanka. Pojedzie z kolegą – że gej. Ja jeżdżę na wakacje w grupie przyjaciół płci obojga. Jest bezpieczniej.
Ile kosztuje woda kolońska, której używasz?
– Używam raczej niedrogich wód kolońskich, ale staram się je dobrze dobierać.
Ksiądz w modnych koszulach, nie najgorszy zegarek… Albo jesteś importowany, albo coś z Tobą nie tak.
– Dlaczego ksiądz, zakonnik ma być ubrany jak łachmaniarz? Czemu ma nieporządnie pachnieć? Mamy być postrzegani przez pryzmat wytartej sutanny i przepoconego swetra?
Pamiętasz św. Franciszka?
– Radykalizm Franciszka polegał na krzyczeniu do świata: „Obudźcie się!”, a nie na łachmaniarstwie. Gdybym zapomniał o ubóstwie drugiego człowieka, byłoby ze mną źle.
Łatwo jest pamiętać o ubóstwie innych, spryskując się wodą kolońską za 200 zł. Jedno pryśnięcie – jeden obiad.
– Zostałem przyparty do muru, ale będę się bronił. Manipulujesz i przesadzasz, bo jeden obiad w klasztorze kosztuje 15–20 zł. Przełóż to na 7 zakonników. Rachunek jest prosty. Owszem, łatwiej pamiętać o biednym, gdy samemu ma się pełen brzuch. Ale, niestety, częściej zapomina się o biednym, gdy ma się pełen brzuch. To mnie martwi.
Jesteś księdzem z telewizyjnego okienka, przełożonym zakonu. Celebrytą, a nie jednym z nas, maluczkich.
– Wiesz, kiedy czuję się prawdziwym księdzem? Kiedy rozmawiam ze zwykłymi ludźmi, w ciszy kaplicy, na ławce w parku, w klasztornej rozmównicy. Nie są z pierwszych stron gazet. Oni opowiadają o swoim życiu, czasem wycierają łzy mankietem. Czasem podaję im chusteczkę do nosa. I wtedy dociera do mnie, że po to jestem. Nie po to, żeby być w telewizji, ale po to, żeby być z nimi. Nie potrafię żyć bez ludzi. Czasami nie wiem, co im powiedzieć. A oni po prostu potrzebują, żeby w ich życiu był ksiądz. Więc jestem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).