Czy Wielkanoc oparła się przemianom obyczajowym? O tym, ile z tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie pozostało ludziom, żyjącym w wielkich miastach, z dr. Barbarą Ogrodowską, etnografem rozmawia Tomasz Gołąb.
A niektórzy ten świąteczny stół wybierają poza domem. Biura turystyczne prześcigają się w organizowaniu wypoczynku akurat w te dni.
– Tej nowej „tradycji” akurat nie rozumiem. W miesiącu są co najmniej cztery weekendy, w czasie których nawet najbardziej zapracowani mogą odpocząć. Ale nic nie zastąpi świąt domowych, rodzinnych. Jedyne, co znajduję tu na usprawiedliwienie, to walor poznawczy: rzeczywiście niektórzy wybierają się w regiony bogate kulturowo i obrzędowo po to, żeby zobaczyć, jak obchodzi się Wielkanoc na przykład na Kurpiach, czy na Podbeskidziu. Sama kiedyś miałam pokusę, by uczestniczyć w obchodach Zmartwychwstania Pańskiego w Dębnie, w XVII-wiecznym kościółku. Ale, gdybym opowiedziała o tym mojej babci, jestem pewna ogromnego zgorszenia.
Czy doczekaliśmy się w Warszawie jakichś lokalnych zwyczajów wielkanocnych?
– Niestety nie, jeśli nie liczyć faktu, że to w Warszawie, przy kościele Świętego Krzyża zrodziło się nabożeństwo Gorzkich Żali, odprawione po raz pierwszy przez oficjała warszawskiego ks. Szczepana Wierzbickiego. Stolica podtrzymuje za to wszystkie największe tradycje, łącznie z niebywałą w skali europejskiej i światowej adoracją grobu Bożego.
A może doczekaliśmy się jakiejś nowej tradycji?
– Nowy jest dziś zwyczaj przystrajania grobów naszych bliskich w palemki czy pisanki. Może jest w tym trochę prawosławnej tradycji, która każe w te święta odwiedzać zmarłych z jedzeniem. Ale coraz powszechniejszy staje się także zwyczaj obchodzenia „zajączka wielkanocnego”, który obdarowuje dzieci coraz to droższymi prezentami. Niegdyś zwyczaj ten obecny był tylko na Śląsku i na Pomorzu, dziś zajączek stoi często w koszyku wielkanocnym. Ale zawsze w towarzystwie baranka z czerwoną chorągiewką, pisanek, soli i kawałka chleba. Widziałam w koszykach także batoniki i pomarańcze. Trudno się dziwić dzieciom i ganić je za to, że chcą poświęcić w kościele także swoje ulubione smakołyki. Świat nie stoi w miejscu. Wszytko wokół nas się zmienia, ale piękna polska tradycja świąteczna pozostaje ciągle wielką wartością.
***
Dr Barbara Ogrodowska, etnograf, starszy kustosz, od 1968 r. związana z Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Autorka wielu artykułów i książek. Mieszka w Piastowie.
Nasza Wielkanoc
Badania opinii pokazują, że ponad 90 proc. polskich rodzin zachowuje post w Środę Popielcową, a prawie 95 proc. w Wielki Piątek. Trzy czwarte posypuje głowę popiołem, mniej więcej tyle samo uczestniczy w wielkopostnych rekolekcjach, a ponad połowa w nabożeństwie Gorzkich Żali i Drodze Krzyżowej. Jeśli wierzyć deklaracjom, to aż cztery na pięć osób przystępuje też do wielkanocnej spowiedzi, a jeszcze więcej święci palmy. 68 proc. rodzin uczestniczy w Triduum Paschalnym. Tłumnie nawiedzamy też groby Pańskie i prawie wszyscy święcimy pokarmy. Święconym dzieli się 94 proc. rodzin, tyle samo wysyła najbliższym życzenia, a ponad 80 proc. obchodzi zwyczaj śmigusa-dyngusa.
Źródło: CBOS
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»