Wielka Noc w wielkim mieście

Czy Wielkanoc oparła się przemianom obyczajowym? O tym, ile z tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie pozostało ludziom, żyjącym w wielkich miastach, z dr. Barbarą Ogrodowską, etnografem rozmawia Tomasz Gołąb.

Reklama

Tęskni Pani za szynkami, babkami, chlebowymi kogutkami i innymi specjałami wielkanocnymi, przygotowanymi w starodawny sposób bez konserwantów i polepszaczy?

– Przyznaję, że święta wielkanocne obchodzę dość tradycyjnie. Ale też bez wielkiej przesady: nie wiem na przykład, czy upiekę w tym roku mazurki, czy też skuszę się na ich zakup w cukierni. Jak u większości Polaków, na moim wielkanocnym stole staną tradycyjne potrawy, a śniadanie rozpoczniemy od podzielenia się święconym.Nie odczuwam boleśnie braku tradycji, które odeszły. Ale jestem świadoma jako etnograf, od blisko 30 lat badający tradycje, zwyczaje i obrzędy świąteczne Polaków, związane m.in. z Wielkanocą, że przez lata – razem z warunkami życia i obyczajami – nasze świętowanie mocno się zmieniło.

Czy odchodzą w przeszłość zwyczaje i obrzędy?
- Z pewnością tak. Ale jednocześnie trudno nie zauważyć, że kościoły w Wielkanoc znowu nie pomieszczą wszystkich wiernych, którzy już wcześniej bardzo licznie uczestniczyli w wielkopostnych rekolekcjach, a do konfesjonałów w Wielkim Tygodniu będą ustawiać się kolejki penitentów. Jeśli chodzi o religijne praktyki, na zewnątrz nie widać odchodzenia od tradycji.

W czym zmieniło się przeżywanie Wielkiego Postu i Wielkanocy?
– Wielki Post niegdyś był naprawdę wielki i surowy, zwłaszcza wśród ludzi ubogich. Dziś Kościół nie wymaga od nas wielkich wyrzeczeń: nie musimy pościć trzy dni w tygodniu, nie widzimy w świątyniach leżących krzyżem, ani biczujących się na ulicach pokutników. Nikt już dzisiaj w Środę Popielcową nie czyści garnków tak dokładnie, by nie został w nich na Wielki Post nawet ślad tłuszczu. Nie wieszamy znienawidzonego przez cały post śledzia, który musiał zastępować mięso i dobre obfite jedzenie. Prawie nikt w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek nie wchodzi do rzek i potoków, by obmywając się w wiosennej wodzie, wyleczyć świerzb i inne choroby skórne. Nikomu nie przyszłoby do głowy zmuszać dzieci do jedzenia laski chrzanu przed rozpoczęciem wielkanocnego śniadania. Tylko niektórzy pamiętają „Boże rany” – inaczej płaczebogę, uderzenia porzeczkowej lub agrestowej gałązki w Wielki Piątek, która miała symbolizować współudział w Bożej męce. Niektóre zwyczaje odeszły, ale cały cykl świąteczny pozostał. Niektóre bardzo stare tradycje są nawet reaktywowane, na przykład XV-wieczne misteria Męki Pańskiej, które dzisiaj odbywają się w wielu sanktuariach pasyjnych, z Kalwarią Zebrzydowską na czele.

Przygotowaniom świątecznym nie towarzyszy dziś takie zamieszanie, jak niegdyś. Żadna gospodyni nie przeżywa już wielkich emocji na przykład przy pieczeniu bab. A trzeba pamiętać, że kiedyś baba zapadnięta, z zakalcem, wykrzywiona, czy niekształtna była hańbą i ciężkim zmartwieniem. Jarosław Iwaszkiewicz wspomina widok kobiet, które kołysały owe baby, studząc je w obrzędowy sposób, jakby od tego zależały losy świata. A ileż było łez, wyrzekań, złorzeczeń i pretensji, bo oto ktoś głośniej krzyknął, czy też otworzył drzwi, robiąc przeciąg i ciasto się nie udało? Może więc i lepiej, że przyszła nam z pomocą technika i cywilizacyjne osiągnięcia, które pozwalają ugotować i posprzątać szybciej. Możemy się skupić na religijnym przeżyciu Triduum i Niedzieli Wielkanocnej…

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama