publikacja 14.12.2009 10:16
Na Białorusi tylko w Brasławiu na Mszy można usłyszeć tam-tamy. A dzieci do spowiedzi przyciąga nie tylko "fajny" ks. Leszek, ale i chipsy.
Proboszcz Leszek Witwicki SDS musiał sukcesywnie walczyć z oporem tutejszej postsowieckiej materii. W dzisiejszym domu parafialnym, stojącym naprzeciw kościoła, jeszcze w latach 90. ub. wieku, mieścił się sklep alkoholowy, a obok całodobowy bar, gdzie można było kupić tanie wina. – Podczas nocnych czuwań słychać było, jak darli się pijacy – pamięta Maciek Jermaławiczius, przez wakacje w parafii, w ciągu roku student technologii w Polsce. – No to ksiądz wykupił wszystkie domy i teraz mamy tu swoją bazę.