Chipsy w konfesjonale

Brak komentarzy: 0

Barbara Gruszka-Zych, zdjęcia Henryk Przondziono

publikacja 14.12.2009 10:16

Na Białorusi tylko w Brasławiu na Mszy można usłyszeć tam-tamy. A dzieci do spowiedzi przyciąga nie tylko "fajny" ks. Leszek, ale i chipsy.

Proboszcz Leszek Witwicki SDS musiał sukcesywnie walczyć z oporem tutejszej postsowieckiej materii. W dzisiejszym domu parafialnym, stojącym naprzeciw kościoła, jeszcze w latach 90. ub. wieku, mieścił się sklep alkoholowy, a obok całodobowy bar, gdzie można było kupić tanie wina. – Podczas nocnych czuwań słychać było, jak darli się pijacy – pamięta Maciek Jermaławiczius, przez wakacje w parafii, w ciągu roku student technologii w Polsce. – No to ksiądz wykupił wszystkie domy i teraz mamy tu swoją bazę.



Stamtąd pochodzi Matka Boska – pokazuje Teresa Szakiel


Bo proboszcz Leszek Witwicki, jak mówią, zaprowadził tu „normalną nienormalność”. – Nauczył nas, jak być świadomym katolikiem i zawsze być sobą – opowiada ks. Kazimierz Ryszkiewicz. – Ani razu nie zasugerował, żebym poszedł do seminarium. Nam wystarczyło świadectwo jego życia. Ks. Leszek przyjechał do Brasławia jak z innego świata – na modnej wtedy jawie z kwiatami, z długimi włosami.
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama