Chipsy w konfesjonale

Brak komentarzy: 0

Barbara Gruszka-Zych, zdjęcia Henryk Przondziono

publikacja 14.12.2009 10:16

Na Białorusi tylko w Brasławiu na Mszy można usłyszeć tam-tamy. A dzieci do spowiedzi przyciąga nie tylko "fajny" ks. Leszek, ale i chipsy.

Z Góry Zamkowej bez zamku można zobaczyć kościół katolicki, stojący po jednej stronie ulicy, i położoną po drugiej stronie cerkiew prawosławną. Kiedy proboszcz Leszek Witwicki zaczął budować murowane schody na Górę Zamkową, władze najpierw mu zabroniły, a potem dobudowały… drewniane. Wszystko tu takie nie do końca zrozumiałe. Dziewicze, przyciągające turystów jeziora, a zupełnie brak bazy noclegowej i gastronomicznej. Wczasowicze po cichu wynajmują kwatery prywatne. Ryb w jeziorach pełno i nawet w mieście dobrze prosperują zakłady przetwórstwa rybnego, ale w sklepach nie znajdziesz brasławskiej ryby. Za to pani Teresa przy stole przed domem częstuje nas pysznymi kotletami ze szczupaka według własnego przepisu.



Ks. Leszek Witwicki nieraz w celach duszpasterskich wsiada na motor


Zamienić sklep na dom
Parafia nie jest liczna, ale Mszy w niedzielę i dzień powszedni jest kilka, i to jakich. – Kościół zawsze pełny, a młodzi śpiewają i grają na perkusji, a nawet tam-tamie – opowiada pani Teresa. Na dodatek w niedzielę do Brasławia przyjeżdżają handlarze z Litwy i Łotwy, bo właśnie wtedy otwiera się tu największy przygraniczny bazar. – I cały bazar idzie do kościoła – tłumaczy z wyrozumiałością pani Teresa. – Może kiedyś uszanują dzień święty, ale u nas handluje się cały tydzień.
oceń artykuł Pobieranie..