Uporczywa opieka

Co to znaczy uporczywa opieka? Wszyscy znamy pojęcie uporczywej terapii, ale opieka?... Przecież trzeba opiekować się człowiekiem, który tego potrzebuje. - tekst wystąpienia na konferencji* z okazji XX-lecia Warszawskiego Hospicjum Społecznego.

 

 


„Bardzo charakterystyczny dla postrzegania przez Jana Pawła II choroby i cierpienia był drugi pobyt w Klinice Gemelli. Wobec propozycji wypisu ze szpitala z zachowaną przetoką odbytniczą Papież zwołał konsylium opiekujących się nim profesorów i w płomiennej mowie trwającej około pół godziny wyjaśnił, że domaga się przeprowadzenia zabiegu pozwalającego usunąć to ograniczenie. Mówił, że w stosunkach między chorym a lekarzem, lekarz nie powinien być wyrocznią, która z wysoka ogłasza swoje decyzje. Decyzje winny być podejmowane za obopólną zgodą, jeżeli z jednej strony jest umiejętność i wiedza medyczna, to z drugiej jest to wszystko, co osoba ludzka wie o sobie i zna z doświadczenia... Chory będąc w stanie tracenia swej podmiotowości stale musi walczyć, by ją odzyskać i stać się raczej podmiotem swej choroby, aniżeli przedmiotem leczenia” [4].

Podobnie bywa w sytuacji osoby chorej terminalnie przebywającej w domu pod opieką najbliższych. Nierzadko zdarza się, że członkowie rodziny, bez porozumienia z chorym stosują wobec niego rozmaite zabiegi pielęgnacyjne, bolesne i dokuczliwe, które we wcześniejszym okresie choroby byłyby jak najbardziej uprawnione, wręcz konieczne, natomiast w okresie terminalnym ich efekty są znikome, a jedynie przydają cierpienia człowiekowi w okresie, kiedy niezbędny mu jest spokój i niezwykle ważna dla obu stron obecność osób bliskich. „Czas refleksji dla tego, kto umiera, jest także czasem słuchania i nauki dla tego, kto pozostaje. (...) w rzeczywistości nikt nie jest tak biedny, by nie mógł dać samego siebie, i to jest właściwy dar dla tego, kto zostaje” [5].

W końcowym okresie choroby, nie tylko nowotworowej, ale każdej, której współczesna medycyna wyleczyć nie potrafi, my, osoby opiekujące się chorym musimy dobrze wyważyć, co naprawdę jest lepsze dla człowieka, który swoje zdrowie i życie powierza naszej pieczy. Czy rzeczywiście ta cała niespokojna krzątanina i brutalne czynności (nie chce jeść – to założyć sondę, coraz bardziej słabnie – dać kroplówkę, ciągle marudzi i jest jakiś nerwowy – dać na uspokojenie, nic nie mówi – trzeba zagadywać i dopytywać się, o co mu chodzi, czego by chciał...).

Czy te wszystkie nasze działania mają na celu przyniesienie ulgi choremu człowiekowi? A może robimy to nie dla niego, tylko dla siebie. Może krzątaniną zaklinamy rzeczywistość, aby go jeszcze zatrzymać przy sobie nie zważając na to, że on tylko coraz bardziej cierpi... Może usiłujemy oszukać umierającego człowieka naszym działaniem, które w rzeczywistości jest już tylko działaniem pozornym, bo nie przyniesie pożądanego rezultatu. A on i tak wie... I czeka aż my to zrozumiemy... Może wbrew wszystkiemu próbujemy zanegować fakt, że człowiek jest śmiertelny. Może staramy się nawet rzetelnie wykonać to, co trzeba, co nakazuje wiedza – tylko robimy to ponad człowiekiem, bo na przykład nudzi nas siedzenie przy kroplówce i gadamy z rodziną o różnych sprawach, a chory cicho powtarza „Ja już mam tego dosyć”. I wreszcie zapytany, czego ma dosyć, odpowiada „Tego waszego gadania...”.

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11