Wyróżnił się w najrozmaitszych gatunkach literackich: od listów po kazania, od hagiografii do modlitw, od poematów po epigramy. Jego wrażliwość na piękno prowadziła go do poetyckiej kontemplacji świata.
Św. Piotr Damiani, który zasadniczo był człowiekiem modlitwy, medytacji i kontemplacji, był także subtelnym teologiem: jego refleksje na różne zagadnienia doktrynalne doprowadziły go do wniosków istotnych dla życia. Przedstawił na przykład w sposób jasny i żywo naukę o Trójcy Świętej, posługując się już, na podstawie tekstów biblijnych i patrystycznych, trzema podstawowymi terminami, które stały się później decydujące również dla filozofii Zachodu: processio, relatio i persona (por. Opusc. XXXVIII: PL CXLV, 633-642; i Opusc. II i III: ibid., 41 i nast. oraz 58 i nast.). Mimo to, ponieważ teologiczna analiza tej tajemnicy prowadzi go do rozważania wewnętrznego życia Boga i dialogu niewysłowionej miłości między trzema Osobami boskimi, wyciąga z niej ascetyczne wnioski dla życia we wspólnocie oraz dla samych więzi między chrześcijanami łacińskimi i greckimi, różniącymi się w tej sprawie. Również rozważanie na temat postaci Chrystusa ma znaczące wnioski praktyczne, ponieważ skupia się na Nim całe Pismo. Sam „naród żydowski – odnotowuje św. Piotr Damiani – przez stronice Pisma Świętego niósł niejako Chrystusa na ramionach” (Sermo XLVI, 15). A zatem Chrystus, dodaje, musi być w centrum życia mnicha: „Chrystus niech będzie słyszany w naszym języku, widziany w naszym życiu, wyczuwany w naszym sercu” (Sermo VIII, 5). Wewnętrzna jedność z Chrystusem obowiązuje nie tylko mnichów, ale wszystkich ochrzczonych. Znajdujemy tu także dla nas mocne wezwanie, byśmy nie pozwolili, aby pochłonęły nas całkowicie codzienne działania, problemy i niepokoje, które sprawiłyby, że zapomnimy, iż Jezus ma być prawdziwie w centrum naszego życia.
Jedność z Chrystusem stwarza jedność miłości między chrześcijanami. W liście 28, który jest genialnym traktatem eklezjologii, Piotr Damiani rozwija głęboką teologię Kościoła jako komunii. „Kościół Chrystusowy – pisze – złączony jest więzią miłości do tego stopnia, że, tak jak jest jeden w wielu członkach, tak też jest cały mistycznie w pojedynczym członku; tym samym cały Kościół powszechny słusznie nazywa się jedyną Oblubienicą Chrystusa w liczbie pojedynczej, a każda wybrana dusza, za sprawą sakramentalnej tajemnicy, uważana jest w pełni za Kościół”. I to właśnie jest ważne: nie tylko, żeby cały Kościół powszechny był zjednoczony, ale by w każdym z nas był obecny Kościół w swojej całości. W ten sposób służba jednostki staje się „wyrazem powszechności” (Ep 28, 9-23). Jednakże idealne wyobrażenie „Kościoła świętego”, ukazane przez Piotra Damianiego, nie odpowiada – o czym doskonale wiedział – rzeczywistości jego czasów. Dlatego nie obawia się obnażać stanu zepsucia panującego w klasztorach i wśród duchowieństwa, przede wszystkim ze względu na praktykę przyznawania przez władze świeckie urzędów kościelnych: liczni biskupi i opaci zachowywali się bardziej jak zarządcy swych poddanych niż jako duszpasterze. Nierzadko ich życie moralne pozostawiało wiele do życzenia. Dlatego też, z wielkim bólem i smutkiem, w 1057 roku Piotr opuszcza klasztor i przyjmuje, co prawda z trudem, nominację na kardynała biskupa Ostii, nawiązując w ten sposób w pełni współpracę z papieżami w niełatwym przedsięwzięciu reformy Kościoła. Widział, że nie wystarczyło kontemplować i musiał zrezygnować z piękna kontemplacji, aby samemu przyjść z pomocą w dziele odnowy Kościoła. Zrezygnował tedy z piękna pustelni i z odwagą podjął liczne podróże i misje.
Ze względu na umiłowanie życia monastycznego w dziesięć lat później, w 1067, otrzymał pozwolenie na rezygnację z diecezji Ostii i na powrót do Fonte Avellana. Wymarzony spokój nie trwa jednak długo i już dwa lata później wysłany został do Frankfurtu, by podjąć próbę udaremnienia rozwodu Henryka IV z żoną Bertą; i po dalszych dwóch latach, w 1071, jedzie na Monte Cassino, by konsekrować kościół opactwa, a na początku 1072 udaje się do Rawenny, by przywrócić pokój z miejscowym arcybiskupem, który poparł antypapieża, ściągając na miasto interdykt. W drodze powrotnej do swej pustelni nagła choroba zmusza go do zatrzymania się w klasztorze benedyktyńskim Santa Maria Vecchia za Bramą w Faenzy, gdzie umiera w nocy z 22 na 23 lutego 1072 roku.
Drodzy bracia i siostry, to wielka łaska, że w życiu Kościoła Pan wzbudził postać tak pełną temperamentu, bogatą i złożoną, jak św. Piotr Damiani; nieczęsto również zdarza się znaleźć dzieła teologiczne i duchowe tak przenikliwe i żywe, jak pisma pustelnika z Fonte Avellana. Był do głębi mnichem, co przejawiało się w formach surowości, które dziś mogłyby się nam wydać nawet przesadne. W ten sposób jednak uczynił on z życia monastycznego wymowne świadectwo prymatu Boga i wezwanie dla wszystkich do podążania ku świętości, wolnych od wszelkiego kompromisu ze złem. Ze świadomą konsekwencją i wielką surowością spalił się dla sprawy reformy Kościoła swoich czasów. Wszystkie swoje siły duchowe i fizyczne oddał Chrystusowi i Kościołowi, pozostając jednak zawsze, jak lubił powtarzać, Petrus ultimus monachorum servus – Piotrem, ostatnim sługą mnichów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).