Dojrzewanie do wolności

Czasem najmniej wiemy o najbliższych sąsiadach. Jeśli do tego wydają się bardzo do nas podobni – łatwiej o ignorancję. Słowaków nieraz mylimy ze Słoweńcami. Myślimy, że mówią tym samym, co Czesi, językiem. I że ich trudna historia i życie Kościoła niewiele różnią się od naszych doświadczeń.

Reklama

Czyste oczy morderców

Jest 7.30. Kaplica zapełniona kilkudziesięcioma osobami: dawni mordercy, złodzieje, prostytutki, narkomani i alkoholicy. Wchodzi ksiądz i wszyscy razem padają na kolana. Cały Różaniec, później Msza św. i znowu na kolana, bo jeszcze została Koronka do Miłosierdzia Bożego. I jeszcze Anioł Pański. – Pokażcie mi szczęśliwego złodzieja, narkomana, alkoholika! Pokażcie! To zaraz pójdę i będę z nim kradł i ćpał, i pił – w kaplicy jest całkowita cisza, zniszczone trudnym życiem twarze w skupieniu zwracają się w stronę swojego pasterza. Wielu z nich było już w więzieniach. Zaczęli przychodzić do Kuffy i tak powstał Instytut Chrystusa Arcykapłana. Stawia się im tu duże wymagania. Po dwóch godzinach modlitw śniadanie i praca. – Tu wszystko zmieniło się w moim życiu. Kiedyś kradłem i mordowałem, teraz odnalazłem Boga – Boris z różańcem w ręku opowiada o sobie ze spokojem. – Ja byłem alkoholikiem, straciłem przez to rodzinę – Laco jest tu głównym ministrantem i jednym z najbardziej zaangażowanych w domu. Ksiądz Stefan po Mszy ciągle gdzieś biega. Bierze łopatę i pracuje z podopiecznymi. Sam z nimi zbudował kompleks kilku budynków, a pracy ciągle jest dużo. – Byłem jeszcze na I roku w seminarium i poprosiłem mojego biskupa, żeby po święceniach dał mi parafię w Žakovcach. I biskup mi zaufał – opowiada z zapałem. Sam kiedyś dostał propozycję, żeby zostać biskupem pomocniczym. – Ale ja odmówiłem, bo tu jest moje miejsce, z tymi ludźmi – przekonuje. Wszyscy mają tu piękne oczy, stwierdzam przy kolejnych rozmowach. Tacy jak Boris i Laco szczególnie. Oczy, z których bije jakiś niesamowity spokój człowieka, który wiele w życiu zbroił. I któremu wiele wybaczono.

Cyganie pod krzyżem

Na wschód od Mariánskiej Hory jest już ta „gorsza” Słowacja. Tutejsi narzekają, że ci z zapadu (zachodu) zgarniają większość pieniędzy z Unii Europejskiej. Dlatego východ (wschód) skazany jest na pozostanie w tyle. Tutaj też są największe skupiska Romów. Cygańska osada w Jarnovicach mieści około 4 tys. mieszkańców. Idziemy tam z Antonem Konecznym, pracownikiem socjalnym. Cyganie znają go dobrze, co chwilę zatrzymują i zwracają się z jakąś prośbą. Mieszkania zbudowane często z tektury, desek, czasem trochę cegieł nadaje pozory cywilizacji. – Ja się tu urodziłem i tu chcę mieszkać – mówi Milan, tutejszy kościelny. Wszyscy patrzą na nas z zaciekawieniem, niektórzy uśmiechają się, sami proszą o zdjęcia. Inni mówią: – Zrobiłeś zdjęcie? To dajcie pieniądze.

Anton tłumaczy mi zasady przyznawania zasiłków dla Cyganów. Im więcej dzieci, tym więcej pieniędzy. Państwo ciągle, choć coraz mniej obficie, demoralizuje społeczność romską, wypłacając im takie zasiłki. – Oni nie garną się przez to do pracy, ale Słowacy też nie bardzo chcą ich zatrudniać – mówi Anton. Na skraju osady stoi kościół Romów, rzymskokatolicki. Wybudowali go z darów po powodzi w 1998 roku. Do kościoła przychodzi średnio ok. 300 mieszkańców. – Panie Anton, jutro robimy modlitwę – dołącza się do nas Jaroslav, młody animator modlitwy. Jutro przypada 9. rocznica tragedii. Powódź pochłonęła blisko 400 ofiar śmiertelnych. Jaroslav miał wtedy 10 lat, ale zaangażował się w budowę pomnika ku czci ofiar. Jutro przyjdzie tu cała wioska cygańska, żeby się modlić i zapalić świeczki. Przyjdzie też Marek, który stracił wtedy matkę. – Zaśpiewam dla niej psalm, który sam ułożyłem – mówi ze łzami. Podziwiam Antona za cierpliwość do tej pracy. On i jego żona nie mogli studiować w minionej epoce, ze względu na swoją wiarę. Nie dopuszczono ich na uczelnię. Teraz nadrabiają straty i łączą pracę zawodową z nauką.

Cuius regio, eius religio

Żałuję, że východ Słowacji jest trochę niedoceniany. Na każdym kroku widać tu wpływ bizantyjskiej tradycji i duchowości. Perełka Bardejov z przepięknym rynkiem, najstarszy drewniany kościół w Hervartovie i piękne ikony z różnych regionów. I nawet oryginalne poglądy Jana Onteka, opiekuna drewnianego kościoła, nadają smaczek całej degustacji. Mówi, że mieszkańcy dobrze wspominają księdza Tiso, prezydenta Słowacji w okresie wojny, współpracującego z Hitlerem. – Kto tam wtedy wiedział, że Hitler Żydów zabijał – rzuca z pewnością. W jednym ma rację: – Czyj był kraj, tego była religia – mówi. Coś w tym jest. Teraz też wiadomo, czyja religia. Wolnych ludzi. Dojrzewają do tego.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama