Czasem najmniej wiemy o najbliższych sąsiadach. Jeśli do tego wydają się bardzo do nas podobni – łatwiej o ignorancję. Słowaków nieraz mylimy ze Słoweńcami. Myślimy, że mówią tym samym, co Czesi, językiem. I że ich trudna historia i życie Kościoła niewiele różnią się od naszych doświadczeń.
Najlepsze tulipany rosną na Słowacji. A dokładnie to tylko w Trnavie. Nawet kościół tu rośnie tulipanowy. I można by tak dalej bawić się słowami. Wystarczy jednak zajrzeć na ulicę Tulipanovą w „słowackim Rzymie”, by przekonać się, że tak jest. Przechodnie na hasło Tulipanova podpowiadają zgodnie: no, to tam, gdzie jest ten kościół. Oficjalna nazwa parafii nie gra roli. – Pod wezwaniem?... No, na Tulipanie przecież – odpowiadają.
W jego i Moniki mieszkaniu spędzamy pierwszą noc. Okazuje się, że świetnie znają polskich reżyserów, filmy, muzyków. Ze wstydem przyznaję w duchu, że nie mogę wykazać się taką samą znajomością słowackich twórców. Siedzimy w ich domu z Janą, Zuzaną, Marią i ojcem Markiem, paulinem, jedynym poza naszą dwójką Polakiem. Mam wrażenie, że „Tulipańcy” są jedną rodziną. Może nawet czymś więcej. – Ludzie potrafią organizować tu wiele rzeczy oddolnie, nie oglądając się na księdza – mówi paulin z Polski, od roku pracujący ze Słowakami. – „Tulipańcy” to dobry przykład takiej samoorganizacji – dodaje. Grupa ma swój zespół, spotyka się na modlitwie, dzieleniu się Słowem, pomaga dzieciom z parafii, a w czasie wakacji opiekuje się młodszymi na taborach, czyli obozach.
Nie ma mocnych
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".
Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia.