Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.- abp Alfons Nossol
45. Dotknąć Jezusa?
Przyszedłem z Komunią do starszej już pani. Na stole, szafce i komodzie może ze dwadzieścia ramek ze zdjęciami. Musiałem wszystkie pooglądać: dzieci, wnuki i prawnuki. Starsza pani ożyła pokazując, objaśniając. Każda z tych fotografii “żyła” w jej świadomości. Jeszcze raz uprzytomniłem sobie, jak bardzo człowiek potrzebuje materialnego znaku obecności drugiego człowieka. Nawet kawałek zabarwionego papieru wywołuje skutek wcale nie “papierowy”, a rzeczywisty. Przestrzeń ludzkiego życia wypełniona jest znakami. Są nimi wypowiadane słowa i wykonywane gesty. Są nimi znaki drogowe i herby miast. Znakiem jest uścisk dłoni i pocałunek. Niektóre znaki informują, niektóre coś nakazują. Niektóre mają w sobie duchową siłę oddziaływania. To było na kolędzie. Widzę, że Ela chce coś powiedzieć - twarz zarumieniona, oczy roziskrzone, dziewczyna zda się naładowana jakąś energią. Wyciąga w moją stronę rękę, na palcu pierścionek. “Proszę księdza, dzisiaj zaręczyłam się z Jackiem!” Palcami drugiej dłoni dotyka pierścionka, jakby witała narzeczonego. Siła znaku!
W siłę oddziaływania znaku Bóg wpisał swoje zbawcze plany. Ten “sekret” ujawnił Jezus w czasie ostatniej wieczerzy. “Panie, pokaż nam Ojca!” - proszą apostołowie. “Kto zobaczył mnie, zobaczył i Ojca” - odpowiada Jezus (J 14, 8). A zobaczyliśmy wiele: ubogie narodzenie i tułaczkę w Egipcie, dobroć i serdeczność, siłę wobec zła i moc wobec żywiołów, post i modlitwę, prawdę i sprawiedliwość, mądrość i przyjaźń, słowa karmiące dusze i cuda leczące ciała, cierpienie i siłę zmartwychwstania. “Słowa i czyny Jezusa już w czasie Jego życia ukrytego i misji publicznej miały charakter zbawczy... Zapowiadały i przygotowywały to, czego miał On udzielić Kościołowi po wypełnieniu się wszystkiego” - uczy Katechizm [1115]. Jezus świadom był “mocy, która zeń wychodziła” (Łk 8, 46). Otaczający Go ludzie również byli tego świadomi (Łk 5, 17; 6, 19). On sam, Jego słowa, Jego gesty nie tylko przekazywały beznamiętne informacje, ale ożywiały ludzi, dodawały sił i duchowej energii. Dlatego potrafili iść za nim zapominając o jedzeniu. Dlatego potrafili porzucić wszystko, by zostać z Nim na zawsze. Dlatego serca ich pałały, gdy do nich mówił...
Do nich... Do ludzi tamtego pokolenia. Czy zatem Bóg nas, którzy nie spotkaliśmy Jezusa na Galilejskich drogach, nie pokrzywdził? Nie. Sakramenty (czyli znaki) Chrystusa stały się sakramentami Kościoła. Kościół prowadzony przez Ducha Świętego “stopniowo rozpoznawał ten skarb otrzymany od Chrystusa... Uznał w ciągu wieków, że wśród jego obrzędów liturgicznych jest siedem, które są we właściwym sensie sakramentami ustanowionymi przez Chrystusa” [1117]. Powie ktoś: to nie to samo, co spotkać Jezusa osobiście, dotknąć go jak owa kobieta w Kafarnaum, poczuć na sobie Jego dłoń jak owi trędowaci, usłyszeć słowa przebaczenia jak owa niewiasta cudzołożna... Nie to samo... Może i nie. Gdy jednak patrzę na moich ministrantów rozbrykanych i roztrzepane ministrantki, cichnących przy ołtarzu, wpatrujących się nie tylko oczyma, lecz całym sercem w podawany im skrawek chleba Komunii św., wiem, że i oni czują dotknięcie mocy Boga. Powiesz: Wiary na to trzeba. Wiem. Ale czy myślisz, że ci, którzy Jezusa spotkali przed wiekami, wiary nie potrzebowali? Próba ich wiary była nawet trudniejsza: w człowieku prostym i ubogim, dostrzec Boga? Ci, którzy przez lata byli najbliżej Niego - mieszkańcy Nazaretu - wypędzili Go przecież z miasta (Łk 4, 28 - 30).
Potrzebna jest wiara, gdy sięgamy po sakramenty. Ale jest w nich siła i skuteczność przerastająca zasługi wierzącego człowieka. Jesteśmy przekonani, że “sakrament urzeczywistnia się nie przez sprawiedliwość człowieka, który go udziela lub przyjmuje, lecz przez moc Bożą” (Św. Tomasz z Akwinu). Stara, jeszcze łacińska formuła katechizmowa powiada, że sakramenty działają “ex opere operato” - to znaczy przez sam fakt spełnienia czynności. Nie mylmy tego z magią. To moc zwycięskiego Chrystusa, zasługi Jego zbawczej śmierci i siła Jego zmartwychwstania - dokonanego raz na zawsze - stają się bliskie, żywe i skuteczne dla kogoś, kto do sakramentów przystępuje. Ile jednak mocy Bożej - czyli łaski - przystępujący zyska, zależy od jego duchowej, wewnętrznej “pojemności” [1128].
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1113 - 1134.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).