Kościół jako pierwszy powinien rozliczyć się z przestępstw pedofilskich, nie oglądając się na innych. Ale popełnimy niewybaczalny błąd, jeżeli problem ograniczamy wyłącznie do Kościoła.
Fragment książki "Kościół katoludzki. Rozmowy o życiu z Ewangelią" publikujemy za zgodą wydawnictwa WAM.
Na jakim etapie przeciwdziałania pedofilii i walki z nią jest Kościół w Polsce?
Na początku drogi, którą będziemy iść z żelazną konsekwencją. W 2014 roku przyjęliśmy procedury i wytyczne, które potwierdziła Stolica Apostolska. Mówiąc w skrócie: priorytetem jest ochrona dzieci i młodzieży i zero pobłażania wobec sprawców. Z kolei w 2017 roku, zgodnie ze zmienionym prawem świeckim, wszelkie przypadki zobowiązani jesteśmy zgłaszać do państwowych organów ścigania. Tu nie ma żadnych okoliczności łagodzących: kto nie zgłosi przestępstwa, ponosi odpowiedzialność karną. Warto też pamiętać, że w wielu punktach przepisy kanoniczne są surowsze niż cywilne, np. w Kościele przestępstwa pedofilskie się nie przedawniają, a próg wiekowy ofiar wyznaczono na poziomie nie piętnastu, ale osiemnastu lat.
Tyle kluczowe przepisy, które są precyzyjne. Teraz musimy pracować, nieustannie i cierpliwie, nad głęboką i trwałą zmianą mentalności…
wydawnictwowam.pl Abp Wojciech Polak, Marek Zając: "Kościół katoludzki. Rozmowy o życiu z Ewangelią." Wydawnictwo WAM …no właśnie. Bo prasa nadal wyławia przypadki, gdy władze kościelne działały opieszale bądź dopuszczały do sprawowania funkcji duszpasterskich księży, którzy dopuszczali się molestowania.
Nawet jeden taki przypadek to zawsze jeden przypadek za dużo. Przywoływane zaniedbania z reguły pochodzą jednak z lat wcześniejszych. Obecnie procedury przynoszą efekty. Musimy też pamiętać, że diecezje i zakony dysponują daleko idącą niezależnością, podlegają wyłącznie papieżowi. Powinny one stosować się do wytycznych, ale niektóre czynią to z pełnym zaangażowaniem, a inne zatrzymują się na pewnym koniecznym minimum. To trzeba zmienić. Zresztą powiedzmy sobie szczerze: zmiana mentalności musi nastąpić w całym społeczeństwie, nie tylko w Kościele. Jeszcze kilkanaście lat temu świadomość tego, jak dewastująca jest pedofilia, była w Polsce mizerna. Na niepokojące sygnały nie zwracali uwagi krewni, sąsiedzi, nauczyciele, trenerzy… Dlatego nie tylko do ludzi Kościoła chciałbym zaapelować: nie lękajcie się reagować!
Jak zmienić mentalność?
Przez edukację, kampanie społeczne, własny przykład. Podkreślam: Kościół jako pierwszy powinien rozliczyć się z przestępstw pedofilskich, nie oglądając się na innych. Do skruchy, pokuty i zadośćuczynienia wzywa sam Chrystus. Poza tym rozumiem, że przestępstwa seksualne w przypadku Kościoła są obciążone dodatkowym balastem, bo ujawniają bolesny rozziew między nauczaniem płynącym wprost z Ewangelii — a brudem i ohydą konkretnych czynów. Ale popełnimy niewybaczalny błąd, przed którym już przestrzegają eksperci, jeżeli problem ograniczamy wyłącznie do Kościoła. Ze statystyk wynika, że miażdżąca większość przestępstw seksualnych wobec dzieci dokonuje się w rodzinach; sprawcami są bliscy, krewni i znajomi. Koordynujący w naszym Kościele działania na rzecz ochrony nieletnich ojciec Adam Żak, jezuita, podkreśla, że niewiele osiągniemy, jeżeli programem prewencyjnym obejmiemy np. wyłącznie kilkaset szkół katolickich — a poza jego granicami pozostaną tysiące państwowych i prywatnych podstawówek, techników i liceów. Dobrze by się stało, gdyby impuls wyszedł z Kościoła, ale rozprzestrzenić musi się bardzo szeroko. Trzeba zaproponować konkretną strategię społeczną.
Co jeszcze powinien uczynić Kościół w Polsce?
Przed laty obowiązywała, nie tylko zresztą w Kościele, silna, wręcz paraliżująca kultura dyskrecji. O pewnych sprawach nie wypadało mówić publicznie, a nawet w ogóle wspominać. Taka społeczna mentalność przysporzyła ofiarom wiele cierpienia. Dopiero od niedawna zaczynamy cenić sobie przejrzystość i jasność, także w komunikowaniu się ze społeczeństwem na temat tych problemów. Niekiedy pojawia się zarzut, że nie publikujemy całościowych statystyk, bo chcemy zatuszować porażające rozmiary zjawiska. To nieprawda. Po prostu brak wymiany informacji między różnymi ośrodkami. Jednak, niezależnie od samych danych, ważne jest zdecydowane zaangażowanie na rzecz tworzenia bezpiecznych środowisk dla dzieci i młodzieży. A także działania prewencyjne oraz troska o dojrzałych do posługi kapłanów.
A co z wypłatą odszkodowań dla ofiar?
Musimy postępować zgodnie z przepisami, które obowiązują w naszym kraju. Polski system prawny nie przewiduje odpowiedzialności kościelnych instytucji za czyny konkretnych duchownych. Nie chcemy jednak umywać rąk. Ofiarom powinniśmy zapewnić nie tylko opiekę duchową i psychologiczną, ale też pokrycie kosztów, związanych np. z procesem przeciwko sprawcy czy terapią.
Rozumiem, że nierzadko, ze względu na bolesne przeżycia, pokrzywdzeni nie chcą psychologicznego wsparcia ze strony Kościoła. Rozumiem i szanuję ich decyzję. Ale musimy też dostrzec, że molestowanie z reguły nie dotykało niewierzących, ludzi spoza Kościoła. Przeciwnie, często byli to wychowankowie szkół katolickich, ministranci, mali parafianie. Nasze siostry i bracia w Chrystusie. Dlatego mądra i delikatna pomoc duszpasterska, umożliwiająca poradzenie sobie z traumą, która dotknęła przecież również relacji z Bogiem, jest naszym obowiązkiem jako Kościoła. Człowiek tak straszliwie zraniony często paradoksalnie przypisuje winę samemu sobie. Na to nie wolno pozwolić. Trzeba pomagać w pojednaniu człowieka z Bogiem i samym sobą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.