– Czy jestem w niebie? – zagadnął pan Andrzej lekarza. Pytany, czemu tak uważa, odparł: – Bo widziałem Edycię.
Ofiarować bezdomnym miłość to przychylić im nieba. – Niewiele sami z siebie możemy, ale wierzę, że Pan Bóg działa przeze mnie, przez nas – mówi s. Edyta Kasjan ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej ze Stowarzyszenia „Misja Dworcowa” im. ks. Jana Schneidera. Zajmuje się między innymi streetworkingiem. Wychodzi do ludzi, którzy żyją na ulicy. I pamięta o nich także wtedy, gdy są już „po drugiej stronie”.
Komnaty czekają
Bezdomny Andrzej był jej przyjacielem. Pod koniec czerwca otrzymała informację, że zabrało go pogotowie. W końcu znalazła go w jednym ze szpitali. – O, jesteś. Czekałem na ciebie – powiedział, otwierając oczy. Był duchowo bardzo poraniony. – Gdzie był Pan Bóg, gdy mnie bili, gdy byłem w domu dziecka? – pytał. Bywało jednak, że dał się zaprosić na Mszę św. – Też bym poszła, gdybyś mnie zaprosił do kogoś dla ciebie ważnego – tłumaczyła mu siostra. W szpitalu mówiła Andrzejowi o Bożej miłości. – Jesteśmy tu tylko chwilę, potem jest cała wieczność! Jeśli chcesz się ze mną spotkać, musisz opowiedzieć się po stronie Pana Boga! – nalegała. Okazało się potem, że pod jej nieobecność przyjął sakrament namaszczenia chorych.
To nie pierwszy raz, gdy przygotowywała bezdomnych do śmierci. Siostra mówi im o sakramentach, o Bożym miłosierdziu, uczy wezwania „Jezu, ufam Tobie”. – Gdy umierała pani Tereska, żaliła się: „Ja nigdy nie chciałam być bezdomna”. Powiedziałam: „Wierzę, że na panią czekają komnaty królewskie!”. Jej oczy rozbłysły. „Tak siostra myśli?” – wspomina s. Edyta.
Andrzej zmarł kilka dni po odnalezieniu go przez siostrę w szpitalu. Pochował go MOPS. Procedury związane z pogrzebem przedłużały się, s. Edyta nie mogła być cały czas we Wrocławiu, czekając na pochówek – zadbała jednak zawczasu o jego godną formę. Na pogrzebie obecny był ks. Aleksander Radecki, a także grupa znajomych. Kiedy wróciła do Wrocławia, pojechała wraz ze współsiostrą na cmentarz i… przeżyła bolesne zdziwienie.
– Zobaczyłyśmy wystające z chaszczy krzyże. Na grobie Andrzeja i innych byle jak narzucono ziemię, niedbale położono ramę – mówi. – Część grobów na tej parceli ma tabliczki z imionami i nazwiskami (rozpoznałam niektórych ludzi „z ulicy”), ale są i takie, gdzie napisano „NN mężczyzna”, „NN kobieta”. Odnalezione gdzieś bezimienne zwłoki… Nie wiadomo, kim był człowiek, kiedy umarł…
Zaadoptuj zmarłego
Wśród bezdomnych łatwo o taką śmierć. – Pamiętam swoje pierwsze wyjście do starych magazynów z grupą streetworkerów. Znaleźliśmy człowieka, który leżał na śmieciach. Był w stanie agonalnym. Mógł już tylko machać ręką. Wezwaliśmy pogotowie. Zmarł, ale w szpitalu – podkreśla s. Edyta. Wspomina znaną historię bezdomnego, chorego Krzysia, którego ciało znaleziono w pustostanie zabitym dyktami (czy przez czyjąś nieuwagę został odcięty od świata za życia?).
Nie zawsze ubodzy mogą liczyć na ratunek. – Kiedyś wezwałyśmy karetkę do chłopaka koczującego w spartańskich warunkach. Pracownicy pogotowia podziękowali nam i powiedzieli, że możemy już sobie iść – opowiada. „Poczekamy” – powtarzały streetworkerki. Chorego zabrano co prawda do szpitala, ale, jak się okazało, w nocy wypuszczono go, zostawiając na pastwę losu.
– Ci ludzie często za życia byli traktowani jak śmieci, a po śmierci… podobnie. To bardzo przykre – mówi marianka. S. Edycie i jej współsiostrze wystarczyła godzina pracy, by uporządkować grób Andrzeja i sąsiednie mogiły. Wysypały go gresem, położyły stroiki, zapaliły znicze. Siostra apeluje o wrażliwość. – Chciałabym zachęcić do „duchowej adopcji” zapomnianych zmarłych, do zatroszczenia się o miejsca ich pochówku – mówi.
– Kościół modli się za wszystkie dusze w czyśćcu, ale modlitwa za konkretną osobę jest przecież też bardzo ważna. Bezdomni mają różne historie. Są bardzo poranieni. Czasem sami też kogoś zranili i często bardzo tego żałują. Wierzę, że Pan Bóg jest dla nich miłosierny. Może są już w niebie, bo piekło przeszli na ziemi... Tak czy inaczej – żadna modlitwa się nie zmarnuje. Pamiętajmy o nich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.