Zdumiewa mnie, jak można umrzeć za kogoś, kto jest niegodziwcem, niewdzięcznikiem, a nawet winnym czyjegoś cierpienia.
Czy można nadstawiać obronnie piersi za kogoś, kto wbija zdradliwy sztylet w plecy? Czy Bóg może aż tak daleko się posunąć, by życie swoje oddać bezbożnym? Jeśli tak, to nie ma miejsca na zwątpienie tych, którzy zostali pojednani w sakramencie pojednania i usprawiedliwieni w miłości udzielanej tak hojnie i bez wymówek w Eucharystii.
Bóg uratował nas od swego gniewu słusznego, jeszcze słuszniej nas usprawiedliwiając. Rumieńce wdzięczności powinny się pojawić na policzkach słuchających nauczania o królestwie usprawiedliwienia. Wyschnąć powinny niedole i zaleczyć się rany bezbożności, rdzą pokryć namiętności. Wszystkie szubienice zmurszeć muszą wobec krzyża, który zieleni się liśćmi miłosierdzia. Chwile przemijalności zmieniają się w konfesjonale w walutę wieczności, gdy Bóg usprawiedliwia niesprawiedliwości popełniane przeciw Niemu. Nie mam czym się chlubić, ale mogę się chlubić Chrystusowym usprawiedliwieniem, darowaniem wszystkiego bez robienia mi wyrzutów, bez pretensji i urazy. Zamiast dystansu Boga do mnie za całe popełnione zło otrzymuję Jego bliskość, jakbym w życiu całym był nieskalany. Nad ziemią niebo zawsze jest zachmurzone jak gniewliwe oblicze obrażonej na mnie ofiary, ale gdy przyznaję się do wszystkiego przed uchem miłosierdzia, wszystkie chmury znikają. I nie dziwię się, że wysłał Jezus Dwunastu, by leczyli wszystkich ze wszystkiego, co chore. Zło nie ma się gdzie ukryć przed nawałą kryształowego miłosierdzia, które promienieje z góry, przenikając wszystko.
Byleby tylko pilnie słuchać i przestrzegać praw Boga, które silniej przyciągają do radości niż grawitacja moje stopy do ziemi. Byleby tylko stać się Jego niepozbywalną własnością. Za sprawą tego przywileju cudownego umiłowania człowieka z ciał zlepionych ze słabości i okaleczeń prześwieca jakaś nieoczekiwana radość wdzięczności. Nieznana i niemożliwa do ogarnięcia wszystkimi spojrzeniami, na jakie mogę się zdobyć.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.