– Przynieś mi z biblioteki więziennej całą Biblię albo się powieszę – zagroził Paweł klawiszowi. Ten nie chciał kłopotów, więc przyniósł. I tak rozpoczęła się droga Szawła do Pawła.
W roku 2005, gdy siedziałem we wspomnianej izolatce w zakładzie we Wrocławiu, znalazłem nagle strzępek Pisma Świętego. Od dziecka bardzo lubiłem czytać książki. Postanowiłem przeczytać ten urywek. Z nudów, a może z przyzwyczajenia... Po jego przeczytaniu zaintrygowało mnie, co będzie dalej. Powiedziałem klawiszowi, by z kaplicy przyniósł mi całą Biblię. Nie chciał, więc wtedy zagroziłem mu, że się powieszę. Nie chciał kłopotów, więc mi ją przyniósł.
Gdy zacząłem ją czytać, coś mi się przyśniło... Szedłem korytarzem, po prawej stronie był szereg drzwi. Piękne, pałacowe, może nawet wysokie na trzy metry. W pewnym momencie wszedłem przez jedne z drzwi. Za nimi była ogromna hala, a pośrodku – malutki stolik. Stały trzy krzesła. Dwa zajęte. Na jednym siedział szatan. Na drugim Pan Bóg. Szatana mógłbym opisać. Pan Bóg był raczej światłem. Zasiadłem na moim krześle. Wiedziałem, że rozgrywa się partia pokera. Dobrze znam tę grę.
Pan Bóg rozdawał karty. Każdemu dał po 5. Zaczęło się obstawianie. Szatan postawił bardzo dużo. Widziałem samochody, diamenty, nieruchomości. Pan Bóg w odpowiedzi wykonał gest i postawił na pulę... wszystko. Nie wiem, jak wygląda „wszystko”, ale wiedziałem to. Żeby kontynuować grę, musiałem postawić więcej niż „wszystko”. A co to mogło być? Fizycznie to niemożliwe. Mogłem jedynie postawić moje życie. Przystałem na to. Do puli dałem więc moją wieczność...
I nagle się przebudziłem. W tym śnie odczytałem, że Pan Bóg wystosował do mnie zaproszenie. Kiedy się obudziłem, długo frapowało mnie pytanie o sens tego snu. Co on miał znaczyć? Zrozumiałem, że Pan Bóg zaprasza mnie do współpracy. Bym przeszedł na Jego stronę, gdzie stawką było życie wieczne. Po przestudiowaniu całej Biblii odpowiedziałem na to zaproszenie twierdząco. Poszedłem do spowiedzi z całego mojego dotychczasowego życia. Uwierzyłem i zaufałem.
Bez grypsery
Nikt prócz mojej rodziny nie uwierzył w moje nawrócenie. To był dla wszystkich szok. Starzy kumple bali się mi w oczy powiedzieć, że, ich zdaniem, zidiociałem, jednak za plecami byłem wykpiwany i wyszydzany. Tak jest do dzisiaj. Nie ubolewałem nad tym, ponieważ znam się na ludziach i wiem, jak potrafią być chwiejni. Po prostu zmieniłem towarzystwo i po bólu. Ci, którzy mają w sobie na tyle kultury osobistej, która mimo ich niewiary pozwala się nam komunikować, pozostali. Czasami się spotykamy i rozmawiamy na różne tematy. Jednak już nie mam udziału w grzechach innych. Nie można stać okrakiem, ponieważ taka postawa zawsze kończy się upadkiem.
Byłem mocno określony jako gangster, dlatego staram się być mocno określony jako katolik. Po opuszczeniu zakładu karnego nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, szukałem zajęć i pracy, jednak problemem była moja przeszłość, która bardzo utrudniała mi życie. Pracodawcy obawiali się mnie zatrudniać. Mój spowiednik, ks. Bronisław Kryłowski, pomógł mi w znalezieniu zatrudnienia, co pozwoliło mi zarobić na bilet i wyjechałem do pracy do Londynu. Przez ten cały czas czytałem książki i pisałem różne artykuły. Podobało się, liczni znajomi namawiali mnie, bym opisał i wydał historię swojego życia i nawrócenia. Jednak nie zdecydowałem się na to, ale napisałem powieść opartą na faktach – „Wysłuchaj mnie, proszę...”.
Zajęło mi to cztery lata. Okazało się, że książka bardzo się podoba. Otrzymywałem liczne pozytywne recenzje i ta tendencja dynamizuje się. Mimo że trafiłem na słabe wydawnictwo, które nie wspierało mnie marketingowo, czytelnicy pocztą pantoflową przekazują sobie informacje o mojej powieści i tak docierają one do wciąż nowych odbiorców. Na wydanie książki zarobiłem, pracując na budowach w Anglii. Nawet kiedy sprzedam cały jej nakład, nie zarobię na tym ani złotówki. Jednak nie potrafię nic innego, dlatego poświęcę się pisaniu. Być może kiedyś przyniesie mi to chleb.
Przeżyłem wiele i widziałem wiele. Zła, krzywd, cierpienia, płaczu i śmierci. Dziś wiem, że wszystkie nasze uczynki mają kształt bumerangu, dlatego nie warto nikogo gnębić, ponieważ to powraca na różne sposoby. Szatan jest takim niewdzięcznym dziadem, że wszystkich swoich wyznawców niszczy. Zniewala i doprowadza do śmierci wiecznej. Bóg zawsze pozostawiał mi prawo wyboru. Przez to, co przeżyłem, bardzo cenię sobie wolność i możliwość korzystania z wolnego wyboru – to jest wspaniałe. Jestem świadkiem tego, że Pan Bóg może człowieka wyciągnąć z największego szamba! Wystarczy tylko chcieć i zrobić ten pierwszy krok, a potem już tylko ufać i współpracować z łaską Pana!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.