O budowaniu relacji z uczniami mówi Sebastian Jokiel, katecheta w Zespole Szkół Zawodowych w Oleśnie i zdobywca tytułu Bohater Katechezy.
Dlaczego został Pan katechetą?
W młodości przez myśl nie przeszło mi, że zostanę katechetą. Po maturze wyjechałem na studia ścisłe do Niemiec. Tam też podjąłem pierwszą pracę. Pracowałem m.in. na tokarce. Po 2 latach przerwałem studia i pracę. Wróciłem do Polski ze względu na sprawy rodzinne. Decyzję o teologii podjąłem w rozmowach z moim przyjacielem ks. Romanem Smolarzem i ojcem duchowym ks. Damianem Cebullą. Jeden z nich zapytał mnie wprost, czy chciałbym być księdzem. Zgłosiłem się do seminarium, mając długie włosy i nosząc glany. Po 2 tygodniach od zdanych egzaminów doszło do mnie, że to nie jest droga dla mnie. Wtedy ksiądz rektor Joachim Waloszek powiedział mi, że z testu psychologicznego wynika, że byłbym świetnym nauczycielem. Nie wyobrażałem sobie tego, uważałem, że nie nadaję się do szkoły. Ale studia teologiczne okazały się dobrą decyzją. Po ich ukończeniu nie od razu miałem pracę, dlatego na rok wróciłem za granicę. Później dostałem propozycję rocznego zastępstwa w Zespole Szkół Zawodowych w Oleśnie, w szkole, której jestem absolwentem. To zastępstwo spowodowało, że katechetą jestem do dziś.
Z wypowiedzi uczniów wynika, że często sięga Pan po gitarę? Dlaczego?
Gitara to moja trzecia miłość, po żonie i córce. Gra na gitarze to mój sposób wyrażania emocji, to moja modlitwa. Jak gram z chłopakami z diakonii muzycznej Odnowy w Duchu Świętym, to są takie momenty, kiedy już nie modlimy się słowami, ale czuję, że nasze muzykowanie jest modlitwą. Pan Bóg dał mi talent, który jest niesamowitą pomocą w katechezie.
Jak wygląda lekcja religii?
Na początku i na końcu jest modlitwa, często śpiewana. Rozmawiam z młodymi, pytam ich o ich samopoczucie, o to, co robili, jak przeżyli święta. Jeżeli temat katechezy jest trudny, to przechodzę do konfrontacji. Stawiam przed uczniami problem i zapraszam ich do rozmowy, do wspólnego wypracowania rozwiązania. Wiem, że trzeba znać uczniów, ich rodziny, parafie. Trzeba wiedzieć, co się dzieje w ich codzienności. Bo Jezus zawsze przychodzi do konkretnego człowieka i pyta o jego sprawy, radości, smutki. Katecheta musi postępować tak samo. Często zdarza się, że klasy mają dwie lekcje religii pod rząd. By skupić uwagę młodych, często wychodzę z nimi ze szkoły. Idziemy do kościoła czy w miejsce związane z kultem. Ale nawet jeśli idziemy do parku, to zabieram cały zasób materiałów, które wykorzystuję do przeprowadzenia katechezy. Zabieram gitarę, by wspólnie się pomodlić. Zabieram książkę, którą ostatnio przeczytałem i o której chcę pogadać z uczniami. Zabieram Pismo Święte. Ważne jest również, żeby wchodzić w przestrzeń internetową: Facebook, WhatsApp. To są kapitalne miejsca zarówno dla ewangelizacji, jak i katechizacji. Młodzi po prostu tam są. A skoro Chrystus przyszedł w konkretną rzeczywistość, to i my musimy tak samo jak Pan Jezus wchodzić w konkretne, współczesne realia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na czym polega model francuskiej laïcité i jakie są jego paradoksy?
Jej ponowne otwarcie i rekonsekracja nastąpi w najbliższy weekend.
Następne spotkanie Rady Kardynałów zaplanowano na kwiecień 2025 roku.
„Jedynym grzechem przekazywanym z pokolenia na pokolenie jest grzech pierworodny”.