Dają zajęcie bezrobotnym, karmią potrzebujących, stworzyli możliwość terapii uzależnionym, ofiarowali bezpieczny kąt migrantowi z Ukrainy. Odczytali, że Bóg chce w tym miejscu ukazywać ludziom swoje miłosierne oblicze.
Generalny remont trwa od jesieni ubiegłego roku. Stropy były przegnite, a okna wołały o wymianę. Te sprawy już za nimi. Wymienili również całą instalację elektryczną, hydraulikę, a także piec. Na 1. i 2. piętrze już można zobaczyć wspaniałe efekty, wchodząc chociażby do przestronnej i nowoczesnej kuchni. Obecnie prace trwają na 3. piętrze, gdzie powstają pokoje dla księży.
– Wszystko, co tu się dzieje, to dzięki naszemu wkładowi własnemu, a także ofiarom składanym przez ludzi, anonimowych dobrodziejów tego domu – wyjaśnia brat Grzegorz. Darowizna od pewnej rodziny pozwoliła pokryć największe wydatki, te związane z wymianą okien i dachu. W trudnym momencie prace mogły pójść dalej dzięki pieniądzom przekazanym przez otmuchowskiego proboszcza. Ale też wiele innych osób mniejszymi czy większymi kwotami wspiera to dzieło. Czasem dziecko przyjedzie do zakrystii i podaruje swoje oszczędności, czasem ktoś w kościele podejdzie i wręczy 100 czy 200 zł z uwagą, że to na Dom Miłosierdzia. Opiekunowie domu starają się odwiedzać parafie, by głosić kazania i zbierać ofiary. Dla wsparcia dzieła zawiązuje się też Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie „Maranatha”.
Tętniące życie
– Patronami naszej parafii są św. Mikołaj, którego utożsamiam z pomocą dla ciała, a także św. Franciszek Ksawery, ewangelizator wspierający duszę – mówi ks. Tomasz Szczeciński. I tak też funkcjonuje Dom Miłosierdzia: dla ciała i dla ducha. Sercem domu jest kaplica, gdzie po pracy ludzie przychodzą na modlitwę, gdzie co dnia od 17.00 do 18.00 będzie trwała adoracja Najświętszego Sakramentu, by otwierać niebo nad tym miejscem. Ale jest i drugie serce domu – kuchnia, w której gotowaniem zajmują się Danuta i brat Grzegorz. – Dom to nie mury, ale ludzie, ich relacje. Miłosierdzie opiera się na więziach – podkreślają.
I tak około 20 osób na stałe korzysta z wydawanych przez nich obiadów. W pierwsze soboty miesiąca swoje spotkania mają tu kobiety. Po Mszy św. w kościele parafialnym spotykają się w jadalni na wspólnym śniadaniu. W gwarze rozmów dzielą się tym, co aktualnie przeżywają, a potem przechodzą do kaplicy na modlitwę. Są także wieczorne spotkania dla mężczyzn. I skupienia dla młodzieży. Są spotkania terapeutyczne dla osób uzależnionych, a w planach jest uruchomienie sesji dla rodziców i wychowawców. – Przychodzą też całe rodziny i skręcają łóżka, a potem siadają przy kawie i rozmawiają. Przychodzą panowie, którzy prowadzą prace remontowe, przychodzą panie, które sprzątają. Tak naprawdę każdy, kto tu przyjdzie, będzie czuł się potrzebny – mówi ks. Szczeciński. – Cieszymy się, że ludzie czują otwartość tego miejsca i chętnie się angażują. Nie tylko członkowie grupy „Maranatha” – dopowiada.
Narzędzia w Bożych rękach
– Odkąd związałam się z tym domem, Pan Bóg dodaje mi energii. Nie czuję zmęczenia, a otrzymywanymi siłami mogłabym obdzielać innych. Czuję się jak nastolatka. Przez całe życie chodziłam do pracy z poczuciem, że muszę, a tu przychodzę z wielką chęcią i radością – przyznaje Danuta Białas. W Domu Miłosierdzia jest od poniedziałku do soboty. Najpierw przygotowuje śniadanie dla pracujących przy remoncie, później zabiera się za zupę dla potrzebujących. Ale nie tylko kuchnią się zajmuje. Nieraz – jak tylko jest potrzeba – zostaje do późnych godzin wieczornych – czy to przy sprzątaniu, czy przy innych pracach. – Z tymi, którzy przychodzą po zupę, jestem na stopie koleżeńskiej. Nie stwarzam dystansu. Żadnego zwracania się do mnie przez „pani” – mówi Danuta Białas.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.