Wiara nie gasi radości

Bez doświadczenia radości, szczęścia człowiek nie miałby nawet wyobrażenia o wielkości Bożych obietnic. Z ks. Wacławem Hryniewiczem rozmawia Anna Jarmusiewicz. Fragment książki "Mądrość serca. 18 rozmów o nadziei" publikujemy za zgodą wydawnictwa WAM.

Reklama

W Nad przepaściami wiary podejmuje Ksiądz Profesor także wątek teologicznego nurtu nadziei zbawienia dla wszystkich. Czy to również perspektywa „pogodniejszego chrześcijaństwa”?

Często zarzuca mi się, że mówię o nadziei, a w rzeczywistości głoszę doktrynę. Bronię się wtedy, mówiąc, że nadzieja szuka uzasadnienia, szuka takich wypowiedzi o Bogu, zwłaszcza w Nowym Testamencie, które tę nadzieję dają, budzą i stale ożywiają. Podkreślam często, że nadzieja jest ważniejsza aniżeli doktryna. Że nadzieja uczy inaczej. Odchodzimy na drugą stronę życia nie z doktrynami, ale z nadzieją na spotkanie z Chrystusem. A On mówił, że jest „drogą, prawdą i życiem” (J 14,6). Bliska jest mi opcja eschatologiczna, iż umierając, już wchodzimy w świat zmartwychwstania. Zmartwychwstajemy jako istoty ludzkie obdarzone „ciałem duchowym” (1 Kor 15,44), czyli przenikniętym i przeobrażonym mocą Bożego Ducha. Oczywiście, można także wierzyć, że to się spełni w zmartwychwstaniu powszechnym.

Wierzę głęboko, że Bóg ma nieskończenie wiele sposobów docierania do wolności swojego stworzenia; że stan zatracenia nie jest stanem definitywnym, stanem piekielnym na zawsze. Wierzę, że w największej męce własnego sumienia człowiek zdolny jest odnajdywać samego siebie przed obliczem Boga; że wtedy dopiero zdolny jest zrozumieć to, czego nie rozumiał za ziemskiego życia. Wierzę, że w stanie zatracenia możliwa jest terapia; że Bóg przyciąga, a każdy odruch serca ku Niemu jest już momentem ocalenia. 

Prawdą jest, że nurt nadziei zbawienia dla wszystkich był tak często marginalizowany, bo wydawał się zagrożeniem dla ludzkiej pedagogii, także kościelnej. Wydawało nam się, że strach przed  piekłem jest skuteczniejszym środkiem nawracania aniżeli ukazywanie ludziom nadziei na ocalenie. A przecież nie jest to łatwa nadzieja ani tania amnestia. Powrót do Stwórcy może dokonywać się w wielkim zmaganiu i cierpieniu. Ale nie jest to cierpienie bez celu, męka dla samej męki. Jest to męka oczyszczająca, uzdrawiająca i wyzwalająca. I ta właśnie wizja, ta opcja za nadzieją, czyni  chrześcijaństwo religią eschatologicznego optymizmu. Czyni je bardziej pogodnym w patrzeniu na dzieje ludzkiej winy i bardziej wyrozumiałym. To wizja Boga, która nie odpycha, nie rani, ale zastanawia, zaprasza i pociąga.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama