Wyszczerzyć zęby potrafi także zwierzę. Natomiast zachować łagodność, mimo doznanych zniewag, potrafi tylko prawdziwy uczeń Jezusa Chrystusa.
Fragment książki „Jak żyć owocami Ducha Świętego” publikujemy za zgodą wydawnictwa Edycja Świętego Pawła. Książkę można wygrać w naszym konkursie.
www.edycja.pl Ks. Józef Gaweł SCJ: Jak żyć owocami Ducha Świętego W naszych czasach łagodność często jest mylona ze słabością, z łatwym uleganiem komuś lub czemuś. Łagodność Chrystusa oraz świętych jest czymś innym. Jest ona zdolnością dostrzegania, że w relacjach międzyludzkich nie ma miejsca na przymus czy brutalność. Podstawową sprawą jest dialog, czyli przekonywanie przepełnione miłością. „Według Ewangelii człowiekiem łagodnym jest ten, kto mimo swoich odczuć pozostaje człowiekiem ustępliwym i prostolinijnym, uległym, wewnętrznie wolnym, zawsze respektującym tajemnicę ludzkiej wolności, naśladując w tym samego Boga, który tak postępuje z człowiekiem: okazując mu szacunek, kieruje go ku posłuszeństwu i miłości, ale nie stosuje przy tym żadnego przymusu lub przemocy” (kardynał Martini).
Ludzie łagodni potrafią opanować gniew. Bywa on porównywany do wezbranego potoku, który przerywa groble i mosty oraz niszczy domostwa. Gdy nie jest opanowany, niszczy małżeństwo, rodzinę, sąsiadów i każdą wspólnotę. Jak wszystkimi namiętnościami, nie rządzi nim rozum, lecz prawo ślepego instynktu. Święty Paweł zalicza go do uczynków ciała (Ga 5, 19-21). Pod wpływem gniewu Kain zabił swego brata Abla. Taka tragedia może się wydarzyć – i niekiedy tak się dzieje – u człowieka pełnego gniewu. Wiele zabójstw i różnych kłótni oraz zawiści spowodowanych zostało niepohamowanym gniewem. Opanowanie go jest wyrazem ogromnej mocy ducha. Wyszczerzyć zęby potrafi także zwierzę. Natomiast zachować łagodność, mimo doznanych zniewag, potrafi tylko prawdziwy uczeń Jezusa Chrystusa, który pamięta, że On, „gdy Go znieważano, nie odpłacał zniewagami. Gdy cierpiał, nie odgrażał się (…)” (1 P 2, 23).
Zazwyczaj brak łagodności jest owocem pychy i rodzi wokół jedynie samotność. Jeden z autorów ascetycznych udziela takiej rady: „Twój zły charakter, twoje wybuchy, twoje niezbyt uprzejme maniery, twoja postawa pozbawiona grzeczności, twoja surowość (tak mało chrześcijańska!) – są przyczyną tego, że zostajesz sam, w samotności egoisty, człowieka zgorzkniałego, wiecznie niezadowolonego, urażonego, i są także przyczyną tego, że w twoim otoczeniu zamiast miłości panuje obojętność, oziębłość, drażliwość i nieufność. Trzeba, żebyś był szczęśliwy dzięki swemu dobremu charakterowi, swej wyrozumiałości i uprzejmości, dzięki łagodności Chrystusa złączonej z twoim życiem, i abyś uszczęśliwiał wszystkich, którzy cię otaczają, wszystkich, którzy cię spotykają na drodze życia” (S. Canals).
Jednego z ojców pustyni zapytano, czy chrześcijanin ma prawo się gniewać. Odpowiedział, że nie, „bo Chrystus uczył nas również miłości do nieprzyjaciół i panowania nad sobą samym. Także tego, że Bóg czuwa nad każdą okolicznością życia ludzkiego. Nie powinniśmy się na innych gniewać – ani wtedy, gdy jesteśmy wystawieni na próbę, ani gdy próbuje nam się odebrać naszą własność czy honor. Jest jeden tylko przypadek, gdy mamy prawo, a nawet powinniśmy się rozgniewać – gdy ktoś zamierzałby nas odwieść od miłości Boga. Ta druga strona musi więc pamiętać, że istnieje taka okoliczność, w której my, katolicy, się rozgniewamy”.
Wyrazem łagodności jest nie tylko opanowanie gniewu, lecz także cierpliwe znoszenie wad bliźnich. Takiej łagodności potrzeba zwłaszcza w życiu wspólnym, rodzinnym czy sąsiedzkim. By cierpliwie znosić wady bliźnich, trzeba widzieć w nich Chrystusa. Następnie należy patrzeć na wszystkich sercem. Ono powinno zawsze wspomagać rozum. Przykład św. Franciszka Salezego jest bardzo pouczający. Żył on na przełomie XVI i XVII wieku. Był biskupem Genewy, wielkim kaznodzieją i autorem książek i pism ascetycznych. Został ogłoszony doktorem Kościoła oraz patronem pisarzy i dziennikarzy katolickich. Był z natury gwałtownym człowiekiem, skłonnym do niecierpliwości i gniewu. Jednak potrafił, przez usilną pracę nad sobą, opanować te cechy swego usposobienia. Sam o sobie mówił, że trzeba „chwycić swój gniew za kołnierz, skrzyczeć go i zdeptać nogami”. Dzięki takiej pracy nad sobą i współpracy z łaską Bożą stał się „najłagodniejszym człowiekiem swego czasu”. Łagodność przejawiała się u niego w pogodnym wyrazie twarzy, w każdym spojrzeniu, słowie i ruchu. To on znany jest z powiedzenia, że więcej much można chwycić na łyżkę miodu niż na beczkę octu. A święty Wincenty à Paulo, który żył w tych samych czasach i znał Franciszka Salezego, powiedział o nim: „Jeżeli w sercu biskupa genewskiego mieści się tyle dobroci, to jakże Ty, Boże, musisz być dobry”. Świat katolicki zachwyca się do dzisiaj jego dobrocią i łagodnością oraz słodyczą charakteru. Swoją postawą przyciągnął do Kościoła katolickiego tysiące protestantów. W wytrwałej pracy nad sobą pamiętał o słowach Chrystusa: „uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokorny sercem”. W jednej ze swych wskazówek o życiu wewnętrznym napisał: „Kiedy robimy coś dla drugiego po naszej woli, zadowala się wtedy naszą miłość własną; natomiast przyjmowanie obowiązków, które nakładają na nas inni i które nam nie odpowiadają, wymaga większego wyrzeczenia: kiedy na przykład zamierzamy poświęcić się głoszeniu słowa Bożego, tymczasem proszą nas o zajęcie się chorym”. W swym nauczaniu podkreślał trzy wymiary łagodności:
Łagodność zdobywamy często za cenę wielkiego cierpienia. Ale ludzie łagodni dają świadectwo pełni życia chrześcijańskiego. Są oni podobni do Tego, którego naśladują, czyli do pierwszego Człowieka w pełni łagodnego, do Chrystusa. Zasady ewangeliczne często są antytezą tego, czym żyje świat. W nim odnoszenie zwycięstw i zajmowanie pierwszych miejsc jest rzeczą najważniejszą. A przebaczanie tym, którzy nas obrażają, nie mieści się w logice współczesności!
Zapowiedź ewangelicznej łagodności spotykamy już w Starym Testamencie. W Księdze Syracydesa czytamy: „Synu, postępuj łagodnie we wszystkim, co czynisz, a przez prawych będziesz miłowany. Im więcej znaczysz, tym bardziej się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana” (por. Syr 3, 17-19). Widzimy ją u wielkich ludzi, którzy nie byli wolni od wad i wielu słabości. Święty Hieronim pisze: „Sługa Boży Mojżesz zasłużył sobie na świadectwo Pisma Świętego, które nazywa go człowiekiem najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy byli na ziemi (por. Lb 12, 3). Powiada: na ziemi, bo w rzeczywistości nie mógł przewyższyć tych, którzy widzą Boga twarzą w twarz; bo wiele rzeczy musimy czynić z powodu słabości ciała. Także Dawid – mimo że wielu ceni go za przepowiednie dotyczące Pana, czemu i my nie przeczymy – Duch Święty w figurze Tego, który miał przyjść, śpiewa: «Pamiętaj, Panie, o Dawidzie i o wszystkich jego trudach» (Ps 132, 1). Jego łagodność w najwyższym stopniu okazała się w stosunku do Saula, Absaloma i Szimei: pierwszy usiłował go zabić, drugi wywołał bunt mający pozbawić go władzy, trzeci obrzucał go kamieniami i błotem, krzycząc: «Precz, precz, krwiopijco i niegodziwcze!»”.
Bóg potrzebuje ludzi łagodnych, czyli takich, którzy wyzbywają się wszelkich uraz i żądzy władzy oraz chcą pokornie zachować w swym wnętrzu pokój z Bogiem i z bliźnimi. Łagodność nie pozwala im stosować przemocy w kontaktach z bliźnimi. Jednak walka z miłością własną i egoizmem w życiu poszczególnych osób wymaga zdecydowania. Ta ewangeliczna łagodność jest owocem Ducha Świętego, a równocześnie stanowi nagrodę za wielkie zwycięstwo nad samym sobą, swoimi słabościami i wadami charakteru.
Jak ubodzy są prawdziwie bogaci, tak też łagodni są prawdziwie mocni. „Błogosławieni łagodni, ponieważ w walce tego świata są strzeżeni przed diabłem i przed ciosami prześladowań z jego strony. Są jak szklane naczynia pokryte słomą lub sianem, które się nie tłuką pod wpływem uderzeń. Łagodność jest jak bardzo mocna tarcza, o którą rozbijają się i kruszą ciosy ostrych strzał gniewu. Są ubrani w szaty z bardzo miłego jedwabiu, co sprawia, że nie dokuczają nikomu” (F. de Osuna).
Postawa łagodności emanuje z całej Ewangelii. Z pokorą wypełniał Chrystus wolę Bożą w czasie ziemskiego życia i stał się sługą wszystkich. Jego uczniowie i wyznawcy starają się umacniać tę cnotę w swoim życiu, prosząc Ducha Świętego o światło i potrzebną pomoc na tej drodze.
***
Przyjdź, Duchu Nadziei,
spraw, abyśmy wierzyli, że dobro zawsze odnosi zwycięstwo nad złem,
i abyśmy rozsiewali hojnie ziarna dobra.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.