"Poprawności ewangelicznej nie wolno zamieniać na polityczną"

Poprawności ewangelicznej nie wolno zamieniać na poprawność polityczną. Odchodzenie od Boga jeszcze nikomu nie pomogło, obraca się ono zwykle przeciwko człowiekowi. Zawierzenie Bogu owocuje pokojem i Bożym błogosławieństwem. W wierze Bogu, w Jego słowo jest nasze ocalenie i nasza pomyślność – mówił bp Ignacy Dec.

Reklama

Biskup świdnicki przewodniczył 9 lipca uroczystej Eucharystii na Jasnogórskich Wałach, która rozpoczęła 25. Pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja.

W homilii bp Dec, nawiązując do odczytanego fragmentu Ewangelii rozważał, jakie miejsce zajmuje w życiu ludzkim anatomia strachu, lęku, mówiąc przy tym o przezwyciężaniu strachu przez ufność w Boże miłosierdzie i Bożą opatrzność. Wskazywał również na odwagę, jaka ma towarzyszyć każdemu w przyznawaniu się do Chrystusa i w wyznawaniu wiary w dzisiejszej Polsce i Europie.

- Św. Tomasz z Akwinu rzeczywistość strachu umiejscawia w dziedzinie ludzkich uczuć i zalicza go do uczuć gniewliwych. Przeciwieństwem strachu jest odwaga. Mówimy niekiedy o kimś, że jest lękliwy, bojaźliwy. W oparciu o Pismo Święte, a także w oparciu o nasze życiowe doświadczenie, możemy wyróżnić strach przed Panem Bogiem, przed człowiekiem i przed przyrodą – zauważył bp Dec.

Dodał, że z religijnego punktu widzenia interesuje nas głównie strach przed Panem Bogiem i strach przed drugim człowiekiem. - Nasz strach przed Panem Bogiem może przyjmować podwójny charakter. Może to być strach przed Bożą karą po naszym grzechu. Ten strach niwelujemy przez ufność w Boże miłosierdzie i przyjmowanie go w procesie naszego nawrócenia, który obejmuje: przyznanie się do grzechu, nasz żal za grzech, wyznanie grzechu i postanowienie poprawy. W stosunku do Pana Boga może być w nas także inny, taki szczególny rodzaj strachu, który nazywamy bojaźnią Bożą. Ten rodzaj strachu jest czymś pozytywnym, co więcej ten rodzaj bojaźni jest jednym z siedmiu darów Ducha Świętego, który zwiemy dar Bojaźni Bożej – podkreślał biskup świdnicki.

Kaznodzieja zwrócił uwagę, że historia zbawienia poucza, iż wszelki lęk, jaki się w człowieku rodzi wobec Boga, wobec innych, wobec złowrogich sił przyrody, może przezwyciężać przez ufność w Boże miłosierdzie, a także przez ufność w Bożą opatrzność. - Gdy naprawdę ufamy Bogu, gdy naprawdę wierzymy w Jego miłość ku nam, w Jego opiekę nad nami, czyli w Jego opatrzność, wówczas wyzbywamy się lęku i odpowiadamy Bogu na Jego miłość naszą miłością – mówił biskup.

Następnie hierarcha wskazał na znaki Bożej opatrzności w narodowych dziejach. - W trudnym powojennym czasie naporu ateizmu i bezpardonowej walki z religią i Kościołem dał nam Bóg wielkiego Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego. Drugim znakiem Bożej opatrzności w ostatnim czasie, już nie tylko dla Polski, ale dla całego Kościoła, Europy i świata był papież św. Jan Paweł II. Już na początku swego pontyfikatu zawołał do Kościoła i świata: "Nie lękajcie się!. Otwórzcie drzwi Chrystusowi". Innym znakiem Bożej Opatrzności dla Kościoła w Polsce, dla Polaków mieszkających w Ojczyźnie i poza jej granicami jest niewątpliwie Radio Maryja i pozostałe dzieła wyrosłe przy nim. Coraz więcej ludzi w Polsce uważa, że Radio Maryja jest szczególnym darem Pana Boga dla naszego Kościoła i Narodu na trudny czas zagospodarowywania odzyskanej wolności i wzmagania się z nową, nieprzyjazną dla Kościoła, ideologią, jaką jest liberalizm i relatywizm moralny, serwowany przez nową lewicę, neomarksizm – podkreślał biskup świdnicki.

Dodał przy tym, że Radio Maryja jest najsilniejszym głosem Kościoła katolickiego w Polsce, w Europie, a poniekąd i w świecie. – To Radio stanęło po stronie "moherowych beretów", którym udzieliło głosu. Na falach tego Radia synowie i córki naszego Narodu mogą się modlić, wyznawać swoją wiarę i tą wiarą się dzielić. Mogą szukać pomocy w rozwiązywaniu swoich życiowych problemów: religijnych, moralnych. Takiego upodmiotowienia i takiego głosu nikt dotąd nie potrafił czy też nie chciał im udzielić. Radio Maryja to Radio, które łączy Naród – mówił bp Dec.

Zauważył także, że za publiczne wyznawanie wiary, przyznawanie się do Chrystusa w Polsce nie ma kar fizycznych, ani administracyjnych, ale dość często, zwłaszcza w mediach komercyjnych z obcym, wrogim Kościołowi kapitałem, raz po raz można się spotkać z medialnym kamienowaniem. - Owo medialne linczowanie praktykują nie tylko opłacani przez mocodawców, poprawni politycznie, mało liczący się z Bogiem, dziennikarze, ale także niektórzy tzw. katolicy otwarci, liberalni, wśród których trafi się czasem nawet i ksiądz. Pamiętamy naszą batalię o miejsce na multipleksie cyfrowym dla Telewizji Trwam. Wśród naszych adwersarzy, którzy w wielu przypadkach deklarowali się, jako wierzący katolicy, nie tak rzadko można było spotkać się z pogardą i szyderstwem i małą wrażliwością na argumenty rozumowe, bo w gruncie rzeczy nie chodziło im o prawdę, tylko o zwycięstwo ideologiczne, o korzyści partyjne – podkreślał biskup.

- Nie wolno zatem się lękać ideowych przeciwników, którzy atakują często dlatego, żeby ukryć prawdę o sobie, żeby zakryć swoje niecne działania, żeby odwrócić uwagę od tego, co jest naprawdę ważne dla naszego życia narodowego i społecznego. Nasze przyznawanie się do Chrystusa winno dokonywać się nie tylko w słowach, w rozmowach indywidualnych, w dyskusjach, publicznych debatach, ale w całym naszym postępowaniu, w całokształcie naszego życia. W sektorze postępowania ważne są dwie dziedziny: dziedzina praktyk religijnych: prywatnych i publicznych oraz dziedzina pracy domowej i zawodowej. Przyznajemy się do Chrystusa, gdy się codziennie modlimy, gdy regularnie uczestniczymy w niedzielnej Eucharystii, gdy oczyszczamy się co pewien czas w Sakramencie Pokuty. Kto rozmawia codziennie z Bogiem, kto uczestniczy w niedzielnej i świątecznej Eucharystii, jest świadkiem Chrystusa, kto tego nie czyni, a jest ochrzczony, jest zdrajcą – mówił kaznodzieja.

Wskazywał także, w jaki sposób Stary Kontynent może na nowo przyznać się do Chrystusa. - W debacie o naprawie Europy winien wybrzmieć głos tych, których dotąd spychano na margines, głos tych, którzy zawsze stali i stoją przy wartościach chrześcijańskich. Dyrygentom współczesnej Europy trzeba ciągle przypominać, że Europę zbudowali chrześcijanie i że jej najcenniejsze osiągnięcia wyrosły z gleby chrześcijańskiej - mówił bp Dec.

Europa bez wartości duchowych nie ma przyszłości - wskazywał hierarcha. - Liberalizm zafundował nam w Europie społeczeństwo bez rodziny, bez religii, bez ducha, a my przecież potrzebujemy Europy z silną rodziną, silną wolnością religijną, z poszanowaniem kultury i tradycji poszczególnych narodów. Niepokoi nas dzisiaj to, że w debacie publicznej nad uzdrowieniem Europy ciągle akcentowane są głównie wartości, gospodarcze, militarne, polityczne ze wskazaniem na dobrobyt i bezpieczeństwo. Jest tu potrzebny silniejszy głos Kościoła. Europy nie można oddać islamowi.

- Trzeba przywrócić Europie ducha chrześcijańskiego, by mogła przetrwać i być naszym wspólnym domem, ojczyzną ojczyzn, rodziną narodów, scementowaną nie tyle gospodarką, sojuszami, paktami, ile wartościami duchowymi: religijnymi i moralnymi. Ta iskra duchowa, uzdrawiająca może wyjść z katolickiej Polski. Dlatego też z Jasnej Góry wołamy: "Europo, przyznaj się do Chrystusa. On i Jego Ewangelia mogą cię ocalić, w Nim jest twoja przyszłość – spuentował biskup świdnicki.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama