– Jest nas za mało. Jeśli nie ma spowiedzi i Eucharystii, życie wiarą często umiera – przyznaje ks. Dariusz Flak, misjonarz naszej diecezji pracujący w Peru. Z dwoma innymi księżmi obsługuje około 110 wiosek.
Kapłani starają się być w każdej wioseczce raz w roku. – Zdarzają się takie sytuacje: przyjeżdżam i nikt nie przychodzi. Bo przez rok nikogo z nas, księży, nie było. A raz nawet zdarzyło mi się, że ludzie powiedzieli: proszę księdza, my dalej w Pana Jezusa wierzymy, ale przyszedł pastor tutaj i my już nie jesteśmy katolikami. Dla mnie to był największy szok i ból. Pracujesz, pracujesz, ale oddziaływanie jest za słabe – mówi ks. Dariusz. Cztery lata temu wyjechał na misje do Peru i pracuje w Andach, w diecezji Huancavelica. Kontynuuje pracę, którą ponad 30 lat temu zaczęli tam inni misjonarze opolskiej diecezji. Jest wikariuszem w parafii w Pampas i administratorem parafii Salcabamba.
Fiesta
Opolski misjonarz daleki jest od oceniania zwyczajów i obyczajów ludzi, wśród których żyje i pracuje. – Musimy zrozumieć kontekst kulturowy i ich mentalność. Jeśli będziemy patrzeć z wyższością, przyrównywać do naszych, polskich zwyczajów i przepisów kościelnych, wyczują to od razu i powiedzą: uszanuj nas, to ty do nas przyjechałeś – podkreśla ks. Flak.
Mówi szczególnie o słynnych fiestach, podczas których Peruwiańczycy (jak i inne ludy latynoskie) potrafią celebrować przez wiele dni święto patrona miasta albo uroczystość ku czci Matki Bożej. Krytykowana jest ich ludowość, powierzchowność i zabawowość. – Kiedy nadchodzi fiesta, życie zatrzymuje się na dwa tygodnie. Wszystko toczy się wokół tego. Wtedy kościół jest pełny. Tak świętują, że wydają wszystko, co przez rok zarobili. Można powiedzieć: po co, to nie ma nic wspólnego z religią. Ale to nie tak. Fiesta ma wiele wspólnego z ich przeżywaniem religii – tłumaczy misjonarz.
Człowiek od Pana Jezusa
Sytuacja Kościoła na terenie diecezji Huancavelica jest zróżnicowana. W miasteczku Pampas praktykuje ok. 10 procent ochrzczonych. W każdej gminie na terenie duszpasterskim raz w miesiącu odprawiana jest Msza św., ksiądz spotyka się z wiernymi, chodzi do szkół. Ponieważ wspólnoty protestanckie są bardzo aktywne, zdarzają się takie sytuacje jak opisana na początku. Ale bywa także inaczej. – Przyjechałem do jednej wioski i widzę, że witają mnie jak papieża! Co się stało? Dwa lata nie było u nich księdza. Wszystko wtedy tam robiłem: chrzty, Komunie, bierzmowania. Zrobili wielkie święto! Msza na placu szkolnym, przed szkołą brama z kwiatów, dzieci rządkami stoją. Mikrofony! Powitania! Ofiary – kartofle, kukurydza etc. Co tam się działo! Więc jest ten szacunek, bo ksiądz przyjeżdża. Do spowiedzi może nie przyjdą wszyscy, często z poczucia niższości, uniżenia, że nie są godni sakramentu. Ale do błogosławieństwa – wszyscy! Bo to jest moc. Wiedzą, że ten człowiek jest od Pana Jezusa. To im daje do myślenia, że przyjechał z daleka, żeby być z nimi. Zostawił swój świat, więc coś w tym musi być – opowiada ks. Dariusz Flak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.