Misja na pełny etat

O Bogu, miłości do żony i miłosierdziu Bożym w dalekiej Kalifornii opowiada Steve Kerekes, założyciel organizacji JMJ Youth Pilgrimages.

Reklama

Dominika Cicha: Jest rok 1993. Trwają przygotowania do Światowych Dni Młodzieży w Denver. Dlaczego postanawiasz wziąć w nich udział?

Steve Kerekes: Za chwilę miałem kończyć uniwersytet i zdobyć uprawnienia pilota. Ale to nie był dobry czas dla lotnictwa... Dużo się modliłem i pytałem Boga, co robić. Któregoś dnia obudziłem się z jasną odpowiedzią od Niego. Czułem, jakby mówił do mnie: „Jedź na Światowe Dni Młodzieży. Spotkasz tam kogoś, z kim spędzisz resztę życia”.

Spotkałeś?

Pierwszą osobą, którą zobaczyłem w Denver, była Nicole. Od razu pomyślałem: „Wow! Jaka jest piękna! Ten jej spokój, jej oczy, długie brązowe włosy...”.

Zakochałeś się od razu?

Miłość to akt woli. Nie można pokochać kogoś od pierwszego wejrzenia. Ale z pewnością Nicole od razu mnie urzekła całą sobą. Decyzja o tym, że chcę ją poślubić, zajęła mi 10 dni. Ale nie chciałem się spieszyć. Czekałem 90 dni i wtedy poprosiłem ją o rękę. Po 5 miesiącach wzięliśmy ślub. Jesteśmy razem już 22 lata i Pan Bóg obdarzył nas 9 dzieci.

Bóg lubi zaskakiwać.

To nie wszystko. Przed wyjazdem do Denver nie przestawałem się modlić. O Światowych Dniach Młodzieży wiedziałem tylko tyle, że przyjedzie na nie papież. Ale Bóg dał mi wtedy kolejną jasną odpowiedź: tam rozpocznie się twoja życiowa misja.

I znów nie żartował. Miałeś z Nim chyba bardzo dobry kontakt.

Cztery lata wcześniej przeżyłem silne nawrócenie. Były później momenty walki, ale robiłem co w mojej mocy, by być blisko Niego.

Co najbardziej poruszyło Cię podczas Twoich pierwszych Światowych Dni Młodzieży? Co Cię zaskoczyło, urzekło?

Oprócz Nicole? Jan Paweł II i jego miłość. Po prostu kochał nas wszystkich. Bezwarunkowo.

Po powrocie z Denver skończyłeś lotnictwo?

Nie. Zacząłem pracować jako nauczyciel w szkole średniej. Zrozumiałem, że aby być szczęśliwym, muszę służyć innym, zaczynając od miłości mojego życia. Chciałem być wiernym mężem i ojcem, oddać się temu wyzwaniu w całości.

I pewnie wiedziałeś od razu, że 2 lata później pojedziesz do Manili?

Po ślubie robiliśmy z Nicole różańce ze sznurków. Sprzedawaliśmy je, żeby zapłacić za bilety na Filipiny. Zapisaliśmy się jako pielgrzymi i już pierwszego dnia spotkaliśmy rodzinę, która zaprosiła nas do siebie na tydzień. Doświadczyliśmy niesamowitej gościnności!

I już wtedy – krok po kroku – zacząłeś zbliżać się do podjęcia decyzji o stworzeniu JMJ Youth Pilgrimages?

Na kolejne ŚDM, do Paryża, zabrałem ze sobą niewielką grupę uczniów. Potem, do Rzymu, wziąłem ich jeszcze więcej. Kolejne parafie i szkoły pytały, czy nie pomogę im w organizacji wyjazdu na ŚDM. I właśnie tak powstało JMJ Youth. Pomoc młodym stała się moją misją na pełny etat.

W jaki sposób im pomagasz?

Widziałem, jak Światowe Dni Młodzieży zmieniają moich uczniów, więc chciałem, by młodzi ludzie, których nie znam, też mieli taką szansę. Misją naszej organizacji jest zapewnienie im okazji do tego, by otworzyli swoje serca na łaskę Boga. A żeby to było możliwe, pomagamy im w organizacji lotów, autobusów, noclegów, posiłków. Dbamy też, by mogli pójść na Mszę św. Jednym słowem – robimy wszystko, co potrzebne.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama