O rosnącym kulcie błogosławionych Michała Tomaszka i Zbigniewa Strzałkowskiego opowiadają o. Jan Maria Szewek i br. Jan Hruszowiec, krakowscy franciszkanie.
Czy krucjata, modlitwa to adekwatna odpowiedź na takie zagrożenia jak terroryzm?
Br. J.H.: Nie możemy na to patrzeć przez pryzmat prostej efektowności – że nagle znów otworzą się granice. Chodzi o to, co dzieje się w ludzkim sercu. Jeżeli ludzie piszą mi, że męczennicy pomagają im żyć inaczej każdego dnia, odzyskiwać pokój, mieć świadomość, że nad tym, co się dzieje, jest Ktoś wyższy, to już jest wielki sukces.
Nie mniejsze wrażenie niż ponad 100 tys. rozesłanych obrazków i 8 tys. różańców robi też lista parafii, w których są już relikwie pierwszego stopnia bł. Michała i bł. Zbigniewa.
O. J.M.S.: Teraz to już 85 miejsc na całym świecie – w Polsce, ale też w Austrii, Kanadzie, Czechach, Hiszpanii, na Litwie, w Niemczech, Peru, na Ukrainie, w Pakistanie, Stanach Zjednoczonych, we Włoszech. O przekazanie relikwii proszą proboszczowie parafii, przełożeni klasztorów, kustosze sanktuariów, ale w takim wniosku muszą wykazać, że w danym miejscu już istnieje jakiś kult braci męczenników.
Br. J.H.: Kolejnych takich próśb jest w kolejce ok. 30. Jest za co Bogu dziękować.
Polska, Peru – tu wyjaśnienie wydaje się stosunkowo proste. Ale jak sama informacja o dwóch franciszkanach z Polski dotarła np. do Kanady, USA czy Pakistanu?
O. J.M.S.: Dziś za sprawą mediów jesteśmy globalną wioską. Na przykład najnowszy film o męczennikach w reż. Krzysztofa Tadeja „Życia nie można zmarnować” obejrzeli widzowie nie tylko w Polsce, ale również za granicą, dzięki TVP Polonia. Relikwie często trafiają do placówek franciszkańskich, do parafii polonijnych albo takich, w których pracują duszpasterze z Polski.
Br. J.H.: Opatrzność Boża wykorzystuje i to, że nasz naród jest otwarty na takie rzeczy i otwarte są granice Unii Europejskiej. Pani z Belgii – Polka – opowiadała mi ostatnio, że na ich nabożeństwa różańcowe, adoracje zaczynają przychodzić Belgowie. Polacy stają się tymi narzędziami, przez które Bóg może wchodzić w konkretną społeczność, także poza granicami naszego kraju.
Samochód dla Pariacoto
Franciszkańscy misjonarze w Peru – tam, gdzie pracowali błogosławieni Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski – muszą dojeżdżać na wysokość 4 tys. m n.p.m. Zjazd zdezelowanym samochodem, którego obecnie używają, to prawdziwy horror. Dlatego Fundacja „Brat Słońce” zbiera pieniądze na zakup nowego pojazdu, który zapewni misjonarzom bezpieczeństwo. – Drogi, po których jeździmy, często mają dużo dziur, a po deszczach stają się błotniste. Zdarza się też, że trzeba przewozić różne materiały budowlane do remontu lub do budowy kaplic – opowiada br. Piotr Hryma. Jeśli na wąskiej drodze spotykają się dwa samochody, ten, który zjeżdża, musi przepuścić samochód wjeżdżający pod górę – taka niepisana zasada. Trzeba więc cofnąć się (jadąc tyłem pod górę) do najbliższego miejsca, w którym taki manewr będzie możliwy. – Raz musiałem tak pokonać kilka zakrętów – dodaje br. Piotr. Na nowy samochód potrzeba 120 tys. zł. Akcja trwa do końca czerwca, a jej szczegóły można znaleźć na stronie: www.samochoddlapariacoto.pl.
Relikwie wciąż czekają
Obrazki z relikwiami błogosławionych ojców Michała i Zbigniewa wciąż można otrzymać – albo na furcie Prowincjałatu Franciszkanów, albo pocztą. Wystarczy wysłać list na adres: Kuria Prowincjalna Franciszkanów (z dopiskiem: „Relikwie”), ul. Żółkiewskiego 14, 31-539 Kraków. W środku należy umieścić drugą, zwrotną kopertę z naklejonym znaczkiem i wpisanym swoim adresem. milosz.kluba@gosc.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.