Gomułka miał władzę, a Prymas miał ludzi. Stąd taka niechęć pierwszego sekretarza. Fragment książki "Prymas nieznany" Ks. Bronisława Piaseckiego i Marka Zająca.
A co z księżmi mającymi problemy z władzą?
Raz przyszedł ksiądz z archidiecezji gnieźnieńskiej. Tam były parafie małe, często jednoosobowe. Proboszcz mówi, że ma już dość. Jest szantażowany. Chce odejść, zrezygnować z probostwa. Szantażują go, bo ma dziecko. Esbecy postawili sprawę jasno: albo będziesz współpracował, albo cię skompromitujemy przed ludźmi. Prymas mówi: „Słuchaj, dlaczego oni mają o tym powiedzieć ludziom? Ty sam powiedz. I poproś ich o osąd: »Jeżeli chcecie, żebym odszedł - odejdę. Jeżeli chcecie, żebym został - zostanę«". Proboszcz poszedł za radą Prymasa. Ludzie kategorycznie stwierdzili, że chcą, by pozostał z nimi. Bezpieka musiała dać za wygraną.
Inna sytuacja: lewobrzeżna część Torunia należała do archidiecezji gnieźnieńskiej. Bezpieka aresztowała jednego z tamtejszych proboszczów, bo uznała, że jest ideologicznie niebezpieczny. Do kurii w Gnieźnie zadzwonił zaniepokojony dziekan, że ksiądz w więzieniu, parafia bez gospodarza. Niedziela się zbliża i ludzie pozostaną bez Mszy świętej. Nawet nie ma kogo posłać na zastępstwo. Biskup pomocniczy Jan Michalski dzwoni więc do Warszawy, a Prymas mówi: „Proszę powiedzieć dziekanowi, że ja przyjadę i zastąpię w niedzielę proboszcza". Skutek? Już w piątek proboszcza zwolniono z aresztu i jeszcze otrzymał niewielkie odszkodowanie.
Warto dodać też jedno: nie było katolickich środków przekazu i komunikacji, więc Prymas co pewien czas zapraszał wszystkich księży z archidiecezji na spotkania, podczas których mówił o sprawach Kościoła, programie duszpasterskim czy relacjach z państwem. Odpowiadał na pytania. Chciał, żeby księża byli w tych kwestiach dobrze poinformowani, wiadomości czerpali z właściwego źródła i trzymali wspólną linię. Podobnie postępował wobec świeckich. Ponieważ wszystkie ich organizacje zostały zlikwidowane, zainspirował członków dawnego stowarzyszenia „Odrodzenie", by mimo wszystko organizowali zjazdy na Jasnej Górze. Prymas zawsze uczestniczył w tych spotkaniach. Poza wspólną modlitwą Kardynał omawiał program duszpasterski, nauczanie. Stałym tematem były stosunki Kościół - państwo. Odpowiadał na pytania, które zgłaszano na kartkach. Zjazd trwał dwa dni, uczestniczyło w nim kilkaset osób. Temu samemu celowi miały służyć powołane przez Prymasa tak zwane duszpasterstwa stanowe - lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli, prawników, studentów, środowisk twórczych i ludzi pracy. Każde ze środowisk miało swego opiekuna w skali diecezji i odpowiedzialnego na szczeblu ogólnokrajowym. Reprezentanci tych duszpasterstw mieli oddziaływać na swe środowiska zawodowe. Na pewnym etapie tylko w samej Warszawie działało dwadzieścia osiem ośrodków duszpasterstwa akademickiego. Te działania były tym ważniejsze, że agenci bezpieki często nachodzili duchownych, a szeptana propaganda robiła swoje.
Przypomniał mi się jeszcze drobiazg dotyczący mnie, a dobrze oddający charakter Prymasa. Kardynał wybierał się do Rzymu i polecił mi, bym mu towarzyszył w podróży. Sprawy paszportowe Prymasa i jego współpracowników załatwiał biskup Dąbrowski, sekretarz Episkopatu. Powiadomił Prymasa, że niestety władze nie chcą wydać kapelanowi paszportu. Co robić? Prymas krótko załatwił sprawę: „Jeżeli mój kapelan nie dostanie pozwolenia na wyjazd, ja też nie pojadę". Zanim nadeszła oficjalna decyzja na piśmie o wstrzymaniu mojego paszportu, urzędnicy już dzwonili i zapewniali, że nie ma żadnych przeszkód, aby kapelan kardynała Wyszyńskiego otrzymał paszport i pojechał do Rzymu.
Prymas musiał mieć niezwykłą odporność?
To prawda. Proszę pomyśleć, jak psychicznie wytrzymywał nieustanną wrogość, nieustanne ataki agentury SB i rządzących, chociażby przez całe obchody Tysiąclecia Chrztu Polski. Cóż - Gomułka miał władzę, a Prymas miał ludzi. Stąd taka niechęć pierwszego sekretarza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).