W kącie katedry wawelskiej wisi krzyż, a na nim Jezus, który przemówił. Słuchała go niespełna dwunastoletnia królowa Jadwiga Andegaweńska. Dziś ludzie, którzy tam klęczą, też chcą usłyszeć Jego głos.
To, co się tu wydarzyło, nie działo się w blasku fleszów, ale w duszy – mówi ks. prof. Jacek Urban, dyrektor Archiwum Krakowskiej Kapituły Katedralnej, kierownik Katedry Historii XIX w. na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II. – Według podań Pan Bóg przemówił do Jadwigi jak do Mojżesza na górze Synaj. Nam, żyjącym ponad 600 lat później, trudno to przyjąć za oczywistość, ale inaczej było w średniowieczu – dodaje. Czarny krzyż wawelski przypomina krucyfiksy mistyczne tworzone w Nadrenii i środkowych Włoszech na przełomie XIII i XIV w. Przedstawiały postać Zbawiciela bardzo realistycznie, nie tylko z oznakami męki, ale także także zjadającego ciała trądu. „Może dlatego, że Jego męka była absolutna i nawet w bólu przerósł zwykłą, ludzką miarę” – pisze Marta Kwaśnicka w książce „Jadwiga”. Przypomina, że z krucyfiksami mistycznymi wiążą się opowieści, według których przedstawiony na nich Jezus rozmawia z modlącymi się. Takie doświadczenia mieli znani święci: Tomasz z Akwinu i Franciszek z Asyżu. Czy podobnej wizji doznała modląca się Jadwiga?
Pokładziny i ślub
Niezrealizowany dotąd scenariusz Krzysztofa Zanussiego „Jadwiga Andegawenka” rozpoczyna scena, w której Jadwiga dostaje pierwszej miesiączki. – Opowieści o małoletnich królowych zawsze znajdują się na granicy nieprzyzwoitości – mówi reżyser. Ale to właśnie z dojrzałością władczyni Polski wiązały się ówczesne plany dynastyczne. Dziesięcioletnia Jadwiga, córka Ludwika Andegaweńskiego i Elżbiety Bośniaczki, wnuczka Elżbiety Łokietkówny, więc Piastówna, przyjechała do Krakowa realizować politykę mocarstwową jej rodziców, pragnących wydać córki za potomków najlepszych rodów w Europie. Niebawem miały się odbyć jej powtórne pokładziny z Wilhelmem Austriackim Habsburgiem. Pierwszy raz położyła się z nim do łóżka pod okiem dworzan, kiedy miała 4 lata. On był ośmiolatkiem.
Zawarcie związku małżeńskiego było możliwe po skończeniu 12 lat, ale papież udzielił królowej półrocznej dyspensy i Jadwiga mogła wyjść za mąż, mając 11 i pół roku. Przypadało to 15 sierpnia 1385 r. Właśnie wtedy do Krakowa z nakazu ojca Leopolda III przyjechał Wilhelm. Jadwiga polubiła go jako mała dziewczynka, kiedy spędzili razem pół roku na dworze w Wiedniu. Teraz, prawie panienka, chciała związać się z miłym sobie Wilhelmem. Inne plany miała Rada Krakowska, pragnąca jej małżeństwa z 36-letnim księciem litewskim Jagiełłą. Dwa miesiące po koronacji przybył do królowej brat Jagiełły, Skirgiłło, i przedstawił propozycję: jego brat przyjmie chrzest i ochrzci naród litewski, jedyny pogański w ówczesnej Europie, pod warunkiem, że Jadwiga weźmie go za męża. Ale ona odesłała go do matki.
Nie wiadomo, ile w przekazywanych opowieściach o tamtych dramatycznych dla królowej chwilach jest literackiego zmyślenia. Długosz pisze, że zakochana w Wilhelmie Jadwiga spotkała się z nim w klasztorze franciszkanów, gdzie tańczyli i rozmawiali. Kiedy panowie małopolscy utrudniali jej widzenie z Wilhelmem, rozgniewana raniła toporem w ramię broniącego jej wyjścia z zamku Dymitra z Goraja. – Nikt wówczas nie przejmował się wolą dziewcząt – wyjaśnia ks. prof. Urban. – Ona jako pierwsza okazuje swoją wolę. Zwykle takie fakty się kryło, ale jej postępowanie zostało zapisane. 14 sierpnia 1385, czyli dzień przed przybyciem Wilhelma do Krakowa, w Krewie Jagiełło zobowiązał się przyjąć chrzest i rękę Jadwigi. Królowa nie wiedziała, co robić – czy dać się ponieść uczuciom, czy wybrać nieokrzesanego poganina z Północy? Miała też obawy, czy wybierając Litwina, nie złamie słowa danego Habsburgowi. Prawdopodobnie wtedy musiała modlić się przed czarnym krzyżem, prosząc o pomoc.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.