„Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy” – mówi Jezus.
Spowiedź jako leczenie i wychowanie
Katechizm zwraca uwagę na powiązanie spowiedzi z sakramentem chrztu świętego. To chrzest jest pierwszym sakramentem Bożego miłosierdzia, w którym zostają nam odpuszczone grzechy, stajemy się dziećmi Bożymi i zostajemy włączeni w Kościół. Ochrzczony pozostaje jednak człowiekiem wolnym, podatnym nadal na pokusy, zdolnym do dobra i świętości, a zarazem skłonnym do grzechu (teologia nazywa tę skłonność „pożądliwością”). Spowiedź jest w gruncie rzeczy powrotem do chrztu dzięki łasce Bożego przebaczenia.
Katechizm wylicza duchowe skutki sakramentu pokuty: pojednanie z Bogiem (chrzcielna czystość serca); pojednanie z Kościołem; darowanie kary wiecznej spowodowanej przez grzechy śmiertelne (nie pójdę do piekła); darowanie częściowe „kar doczesnych” za grzechy, pokój i pogoda sumienia oraz pociecha duchowa; wzrost sił duchowych do walki, jaką musi prowadzić chrześcijanin.
To, co w tym wyliczeniu może być niejasne, to owe pozostające częściowo „kary doczesne”. Pisałem o tym szerzej, poruszając temat odpustów. Ilustracją „kar doczesnych” może być łoże paralityka, które on musi wziąć ze sobą. Jakiś rodzaj obciążenia naszego życia skutkami grzechów pozostaje. Ostatecznym celem spowiedzi (jak i pragnieniem Boga) jest jednak nasze całkowite uleczenie. „Boże przebaczenie zapoczątkowuje powrót do zdrowia” – czytamy w katechizmie. Nasza chora psychika, a nawet i ciało są ogarnięte Bożym miłosierdziem. Ale wciąż jesteśmy pielgrzymami w drodze do domu.
Nie myślmy więc o spowiedzi tylko jako o jednorazowym wydarzeniu po ciężkich grzechach. Owszem, spektakularne nawrócenia się zdarzają i zwykle towarzyszą im „mocne” spowiedzi. Ale tak bywa raz, może parę razy w życiu. Większość z nas, śmiem twierdzić, grzeszy powszednimi grzechami. Warto przeżywać spowiedź jako stały, regularny element naszej duchowości, drogi wiary.
Święta siostra Faustyna notuje w „Dzienniczku”: „1. Do spowiedzi przychodzimy po uleczenie. 2. Po wychowanie – dusza nasza potrzebuje ciągłego wychowania, jak małe dziecko”. Do śmierci będziemy potrzebowali uleczenia i wychowania. Bo nawet po przebaczeniu pozostajemy duchowo poranieni, słabi, pokręceni.
W kolejnych odcinkach tego cyklu przypomnę o warunkach dobrej, owocnej spowiedzi. A na zakończenie tej wstępnej katechezy oddaję głos Panu Jezusowi. Jego zachęta skierowana do siostry Faustyny niech zachęci i nas. A my, jak tych czterech niosących paralityka, zachęcajmy innych, pokazujmy im drogę do spowiedzi.
„Córko, kiedy przystępujesz do spowiedzi świętej, do tego źródła miłosierdzia mojego, zawsze spływa na twoją duszę moja krew i woda, która wyszła z serca mojego, i uszlachetnia twą duszę. Za każdym razem, jak się zbliżasz do spowiedzi świętej, zanurzaj się cała w moim miłosierdziu z wielką ufnością, abym mógł zlać na duszę twoją hojność swej łaski. Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. Tu nędza duszy spotyka się z Bogiem miłosierdzia. Powiedz duszom, że z tego źródła miłosierdzia dusze czerpią łaski jedynie naczyniem ufności. Jeżeli ufność ich będzie wielka, hojności mojej nie ma granic. Strumienie mej łaski zalewają dusze pokorne. Pyszni zawsze są w ubóstwie i nędzy, gdyż łaska moja odwraca się od nich do dusz pokornych”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).