„Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy” – mówi Jezus.
Dlaczego przed księdzem?
Faryzeusze mieli wątpliwości, które kotłowały się w ich głowach. Przecież tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Mieli rację, tylko Bóg. Jezus odpuszcza grzechy, bo jest Synem Bożym. Dzięki wcieleniu stał się przedłużeniem ramion kochającego Ojca, dlatego mówi do paralityka „dziecko”. Jezus dostrzega niepokój faryzeuszy. „Czemu nurtują te myśli w waszych sercach?”. Zauważmy, to nie jest tylko kwestia intelektu, ale serca. To tam, w sercu, jest blokada, zamknięcie na Bożą miłość. Intelekt tylko dorabia argumenty, żeby powiedzieć „nie”. Nawet teologiczne. Pycha potrafi niezwykle skutecznie inspirować ludzką inteligencję do twórczości, do wymyślania tysięcy usprawiedliwień, byle tylko się nie nawrócić i nie zapłakać szczerze przed Najwyższym.
Owych czterech rozebrało dach, by „zjechać” z grzesznikiem przed Jezusa. To może być symbol tego, że czasem trzeba w sobie rozmontować coś, co blokuje dostęp do miłosierdzia Bożego, pokonać mechanizmy obronne, rozbroić pychę, porzucić schematy.
Dziś wątpliwości co do sakramentu pokuty dotyczą bardziej pośrednictwa Kościoła i księdza niż Chrystusa. Po co mam wyznawać grzechy przed kapłanem, przecież Bóg zna moje grzechy, a ksiądz jest takim samym grzesznikiem jak ja, albo nawet gorszym? Czy nie wystarczy wewnętrzna, osobista modlitwa i prośba do Boga o wybaczenie? „Czemu nurtują te myśli w waszych sercach?”.
Spróbujmy rozebrać ten „dach”, który bywa przeszkodą w dojściu do konfesjonału. Jezus ustanowił Kościół po to, aby był narzędziem Bożego przebaczenia. Kościół jako całość jest przedłużeniem ramion kochającego Ojca w niebie. Spowiedź nie jest jakimś prywatnym działaniem księdza, ale zawsze działaniem w imieniu Kościoła, który jest Ciałem Chrystusa, czyli kontynuacją Jego obecności i działania na ziemi. Kościół mocą Ducha Świętego dalej prowadzi w kolejnych pokoleniach Jezusowe dzieło uzdrowienia i zbawienia. Kapłani mają moc rozdzielania Bożego przebaczenia, bo dostali tę władzę od Chrystusa w chwili święceń. Ta władza bierze się z krzyża i ze zmartwychwstania. W Wieczerniku Zmartwychwstały tchnął na apostołów i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,21-22).
Zauważmy, najpierw jest „weźmijcie Ducha Świętego”, czyli Boga-Miłość. To Boża miłość przebacza i uzdrawia, wy, kapłani, macie być tylko jej „dystrybutorami”, „dostawcami”, „przekazicielami”. I tak to właśnie działa. Do dziś. Spowiednik przebacza w imieniu Boga i jedna grzesznika z Bogiem. Przebacza także w imieniu Kościoła i jedna grzesznika z Kościołem. Komunia (wspólnota) z Bogiem i komunia z Kościołem wiążą się nierozerwalnie ze sobą.
To, że muszę klęknąć przed księdzem i wyznać mu swój grzech, aby uzyskać rozgrzeszenie, ma także uzasadnienie czysto ludzkie, psychologiczne. Papież Franciszek w książce „Miłosierdzie to imię Boga” zwraca uwagę, że jest w tym geście element koniecznej obiektywizacji. Mówi: „Jeżeli nie jesteś w stanie porozmawiać o swoich błędach z twoim bratem, możesz być pewien, że nie będziesz w stanie porozmawiać o nich również z Bogiem”. Nie można spowiadać się do własnego lustra, bo człowiek może siebie samego łatwo oszukać. Nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Nie widzimy pewnych rzeczy sami. Poznać prawdę o sobie można tylko w relacji, dzięki innym.
„Spowiedź ma w sobie element sądu” – zwraca uwagę papież. I dodaje, że chodzi o stanięcie przed bliźnim, który działa w imieniu Chrystusa (in persona Christi), by przyjąć cię i ci przebaczyć. Każdy człowiek ma potrzebę opowiedzenia o sobie, nazwania swoich grzechów, słabości, niepokojów z nadzieją, że ktoś go wysłucha, zrozumie i pomoże odnaleźć prawdę o sobie.
Spowiedź nie jest psychoanalizą, ale nie należy lekceważyć jej psychologicznego wymiaru. Psycholog ustawia przed człowiekiem lustro pomagające mu zrozumieć jego jasne i ciemne strony. Trzymanym przez Boga lustrem jest Jego Syn, który stał się człowiekiem, podobny nam we wszystkim oprócz grzechu. Spowiadać się oznacza stawać przed tym lustrem. Oznacza przyznawać się nie tylko do swoich grzechów, ale i do Boga, do Jezusa i Jego Kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).