Wierzę w Ducha Świętego —Konstantynopol I (rok 381)

Fragment książki ks. Marka Starowieyskiego "Sobory niepodzielonego Kościoła".

Reklama

Te dwie sprawy pokazują, jak bardzo skomplikowane było obsadzanie stolic biskupich na skłóconym Wschodzie. A nie były to przecież pojedyncze wypadki. Niektórzy biskupi uważali ponadto za swój obowiązek mieszać się w sprawy innych stolic biskupich, i to bynajmniej nie doktrynalne. Mistrzem był tu Piotr, biskup aleksandryjski.

Były jednak sprawy ważniejsze od organizacyjnych, a mianowicie zagadnienia wiary. Jak już wspomnieliśmy, arianizm był rozbity na wiele mniejszych grup, powstało więc szereg herezji arianizujących czy arianopodobnych. Herezje rodziły się również w obozie zwalczających arianizm. Najgroźniejszym był macedonianizm, występujący przeciw bóstwu Ducha Świętego. Do tej sprawy jeszcze powrócimy.

Sobór zwołano na maj 381 roku; trwał on do 9 lipca tegoż roku. Jego otwarcia dokonał cesarz Teodozjusz, ale mowa jego się nie zachowała. Nie zachowały się również akta soboru ani tom dogmatyczny, a co do autentyczności kanonów dyscyplinarnych bywają wysuwane wątpliwości. Mamy natomiast listę uczestników soboru, w którym brało udział od 130 do 150 biskupów Wschodu oraz kilku biskupów z Zachodu, którzy z powodu swoich związków ze Wschodem uczestniczyli w soborze, chociaż akt jego nie podpisali, jak Askoliusz, biskup Tessalonik, przyjaciel Teodozjusza, którego ochrzcił, a zarazem zaufany papieża Damazego; dodajmy, że jego stolica była w tym czasie, wbrew temu, czego byśmy się spodziewali, podporządkowana Rzymowi, a nie Konstantynopolowi, należała więc do Zachodu. W soborze brała udział również grupa trzydziestu trzech macedonian, którzy na znak protestu przeciwko ustanowionemu wyznaniu wiary opuścili sobór. Reakcja Teodozjusza była szybka: 30 lipca pozbawił ich stolic biskupich.

Sprawy personalne nie były łatwe do rozwiązania. Soborowi przewodniczył powszechnie szanowany biskup Antiochii, Melecjusz; fakt ten oznaczał uznanie go za prawowitego biskupa Antiochii. Najpierw wynikła sprawa Konstantynopola. Biskupi zgromadzeni na soborze uznali za legalnego biskupa Grzegorza, choć wybór jego był

niezgodny z kanonem 15 Soboru Nicejskiego, zakazującym przenoszenie biskupa z jednej stolicy na drugą. A ponieważ — rozumowali Ojcowie Soboru — Grzegorz nigdy nie objął stolicy w Sazymie, może objąć stolicę w Konstantynopolu. Uznano też za nieważne święcenia Maksyma Cynika, a tym samym akty prawne przez niego wydane oraz dokonane święcenia. To rozwiązanie nie spodobało się jednak ani Rzymowi, niezorientowanemu w sprawach Wschodu, ani intrygującej Aleksandrii.

Niestety w kilka dni po otwarciu soboru zmarł Melecjusz, co spowodowało zaostrzenie kryzysu antiocheńskiego. Przewodnictwo na soborze objął Grzegorz, jako już prawowity biskup Konstantynopola, i próbował mediacji w sprawie stolicy antiocheńskiej, proponując na nią drugiego z kolei biskupa Antiochii, Paulina, popieranego przez Damazego, ale go zakrzyczano (dosłownie!) i kandydatury nie przyjęto, co oznaczało nową fazę konfliktu w Antiochii. To głęboko rozgoryczyło pokojowo nastawionego Grzegorza.
 

Nie był to jednak ostatni cios. Gdy na sobór przybyli spóźnieni biskupi egipscy, dla których mianowanie Grzegorza w Konstantynopolu było solą w oku, od razu zakwestionowali legalność jego wyboru. Tego było już dość Grzegorzowi, który nigdy nie był w stanie zrozumieć ludzkich intryg i podłości: zrzekł się więc stolicy, która przez wszystkich była uważana za szczyt kariery, i opuścił Konstantynopol.

Przedtem jednak wygłosił sławną mowę pożegnalną:

„Żegnaj, moja [kaplico] Anastasis! Twoje imię będzie na zawsze związane z naszą wiarą. Dzięki tobie zmartwychwstała mowa moja w okresie pogody. Tyś była twierdzą, skąd wyszło nasze zwycięstwo...

I ty żegnaj, wielka świątynio wsławiona, na nowo odziedziczona, która wielką jesteś dzięki Imieniu Słowa Bożego!...

Żegnaj, stolico biskupia, której godność jest przedmiotem zazdrości i źródłem niebezpieczeństwa! I ty, dostojne zgromadzenie biskupów, godnością kapłaństwa i sędziwością wieku ozdobione! Wszyscy godnie pełnicie służbę Bożą dokoła świętego ołtarza, ale szczególnie bliscy jesteście dzięki Jego zbliżeniu do was...

Żegnajcie, miłośnicy mojego słowa, wierni lub przygodni słuchacze i wy, rylce, spisujące me mowy otwarcie lub po kryjomu, i ty, balustrado, wytrzymująca napór cisnących się do słowa Bożego!

Żegnajcie, cesarze i cesarskie pałace, i wy, słudzy i domownicy cesarza — czy wierni cesarzowi, nie wiem — ale Bogu w większej części niewierni. Możecie teraz oklaskiwać i aklamować, wychwalać pod niebiosa waszego mówcę — zaraz umilknie i język, i mowa dla was uciążliwe. Niezupełnie jednak będą milczały, bo walczyć będą ręką i atramentem. Ale na razie zamilknę.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama