Wierzę w Ducha Świętego —Konstantynopol I (rok 381)

Fragment książki ks. Marka Starowieyskiego "Sobory niepodzielonego Kościoła".

Reklama

Obok Bazylego stanęli najwybitniejsi teologowie IV wieku: wielokrotnie już wspomniani Grzegorz z Nazjanzu i Grzegorz z Nyssy, oraz Dydym, niewidomy katecheta z Aleksandrii Cyryl, biskup Jerozolimy, autor sławnych Katechez. W drugiej więc połowie IV wieku najznakomitsi teologowie poświęcili swe wysiłki obronie godności boskiej Ducha Świętego. Rzecz ciekawa, że nie wiemy nic o twórczości pisarskiej macedonian, i to nie tylko, jak się wydaje, dlatego, że ich dzieła zniszczono w ferworze dyskusji, ale brak w ogóle wzmianek o ich twórczości pisarskiej.

Rozumiemy więc w tej sytuacji, dlaczego Grzegorz z Nazjanzu —i nie tylko on — uskarżał się, że Symbol Nicejski jest niewystarczający, gdy po długim fragmencie poświęconym Synowi Bożemu dodaje on zwięźle: „[wierzymy] w Ducha Świętego", i nic więcej. Sobór Konstantynopolitański stanął wobec trudnej sytuacji. Z jednej strony było konieczne opracowanie nowego symbolu wiary, z drugiej zaś istniała bardzo silna tendencja, by nie naruszyć w niczym Symbolu 318 Ojców — jak nazwano Symbol Nicejski — bo przecież od przeszło czterdziestu lat toczyła się walka o to, aby z niego nie uronić ani słowa; zaznacza to zresztą pierwszy kanon Soboru Konstantynopolitańskiego.

Dotykamy tu bardzo delikatnej sprawy, wokół której uczeni toczą zaciekłe dyskusje: czy Sobór opracował nowy symbol, czy też nie. Nie wchodząc tu w szczegóły tej dyskusji, stwierdzić należy, że najprawdopodobniej Ojcowie Soboru przepracowali na nowo symbol chrzcielny jerozolimski, co było dziełem być może Epifaniusza z Salaminy, który znając doskonale świat śródziemnomorski i rozumiejąc niedostatki Symbolu Nicejskiego, opracował go na nowo, włączając do niego tekst całego tego symbolu z małymi zmianami, fragmenty innych symboli oraz szerszy, przepracowany przez samych Ojców, ustęp o Duchu Świętym.

Fragment o Duchu Świętym znamy na pamięć; tu podajemy jego przekład filologiczny:

[Wierzę] w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca pochodzi, którego należy czcić i wielbić wraz z Ojcem i Synem, który przemawiał przez proroków.


Został On nazwany „Panem" (gr. Kyrios), jak Panem są nazwani także Ojciec i Syn. W tych słowach uznano też Jego bóstwo i równość wszystkich Trzech Osób, które odbierają wspólną cześć i chwałę w liturgii. Jest On nazwany również „Ożywicielem" (gr. Zoopoios), twórcą życia nadprzyrodzonego, bo uświęca wszelkie stworzenie. Jest zatem Bogiem, Dawcą życia, pochodzącym od Ojca w sposób tajemniczy i niepojęty. Stoimy tedy wobec tajemnicy, co tak mocno przeciw racjonalizmowi arian podkreślał Grzegorz z Nazjanzu:

„Czymże jest to pochodzenie? Ty mi wyjaśnij niezrodzenie Ojca, a ja ci wyjaśnię zrodzenie Syna i pochodzenie Ducha, i doznamy obydwaj zawrotu głowy zaglądając w Boże tajemnice. A któż się na to odważa? Ci, co nie mogą nawet wiedzieć tego, co u nóg mają, ani nie są w stanie policzyć piasku w morzu, ni dni wieczności, a cóż dopiero badać głębokość Boga i wykładać zasady tej tak niewypowiedzianej i wszelki rozum przechodzącej natury!”

Zwróćmy uwagę jeszcze na jeden fakt. W tym fragmencie są jedynie terminy biblijne i liturgiczne, nie ma żadnego terminu filozoficznego. „Pan" to termin biblijny, tekst powołuje się na proroków biblijnych i na cześć i uwielbienie — to znowu nawiązanie do liturgii, podobnie jak termin „Ożywiciel". Ojcowie Soborowi wyciągnęli lekcję z Soboru Nicejskiego i jego sformułowań. Bo Sobór Konstantynopolitański był świetnie przygotowany teologicznie: poprzedzały go traktaty o Duchu Świętym, a w obradach wzięli udział świetni teologowie. Fakt ten jeszcze raz podkreślił fundamentalną rolę wykształcenia teologicznego biskupa.

Krótkie i zwięzłe sformułowania o Duchu Świętym stały się podstawą całej teologii Ducha Świętego na Wschodzie i na Zachodzie, chociaż ten symbol, a raczej wprowadzony do niego tekst, stanie się kością niezgody pomiędzy Wschodem a Zachodem, gdy na Zachodzie zostanie dodany — zgodnie zresztą z nauką Epifaniusza i Grzegorza, a nawet wcześniejszych pisarzy, jak Tertulian (III wiek), a więc Ojców powszechnie uznawanych na Wschodzie — termin Filioque — „który od Ojca i Syna pochodzi". Reakcja Wschodu na to słowo wstawione świadczy o wielkim przywiązaniu do litery Symbolu; a to z kolei potwierdza odwagę Ojców Soboru, którzy ośmielili się zastąpić Credo Nicejskie nowym, błędnie nazywanym czasami Nicejsko-Konstantynopolitańskim. Zostało ono bowiem przyjęte przez Ojców Soboru Konstantynopolitańskiego i powinno się je nazywać po prostu Konstantynopolitańskim Wyznaniem Wiary.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama