Ewa i Paulina tego samego dnia oznajmiły rodzicom, że idą do zakonu. – Może to nie był szok, ale wstrząs. Przeraziłam się swojego przerażenia, ale Pan Bóg dał mi łaskę, że się szybko opamiętałam – wspomina ich mama Jadwiga Dygas.
Na własnej ścieżce
Pół roku przed oficjalnym otwarciem klasztoru do rodzinnego domu wróciła Paulina. Nie odnowiła ślubów w Otwocku. Miała pewność, że chce – tak jak siostra – dołączyć do klarysek. W tym czasie brat ożenił się, była na jego ślubie. Dziś Marcin jest szczęśliwym ojcem 12-letniej córki i 17-letniego syna.
– Nie mogłam doczekać się chwili, gdy pójdę do sióstr do Skaryszewa. Byłam w domu. To był mój dom, ale już nie mój świat. Brakowało mi nawet habitu. Kiedy wreszcie znalazłam się w wymarzonym miejscu, a byłam tu pierwszą postulantką, powiedziałam: „Boże, to jest moje miejsce”. W poprzednim zgromadzeniu nie było takiej modlitwy za innych. Tutaj czuje się, że mur, klauzura tak naprawdę bardziej nas otwierają i jest łączność z ludźmi – opowiada Paulina.
Nowy klasztor stał się nowym wspólnym domem dla sióstr Dygas. Paulina, która zaczęła nosić imię zakonne Bernadeta, chciała „uchwycić się spódnicy” starszej siostry, o wszystko pytać i czekać na wskazówki. Ta jednak przed tym się broniła. – To był dla mnie szok, musiałam to przemodlić. Potem zaczęła się tworzyć między nami więź, taka „ogólnosiostrzana”, taka, jaka jest między innymi siostrami w klasztorze. Mieć rodzoną siostrę w zakonie to i plus, i minus. Pan Bóg tak to u nas oczyścił, że jesteśmy razem, ale nie jesteśmy tak bardzo związane – wyjaśnia s. Bernadeta. Tak wyszło, że w kaplicy siostry Teresa i Bernadeta siedzą w jednej ławce.
– Ludziom wydawać by się mogło, że są takie powołania hurtowe, czyli jedna siostra idzie za drugą. Ale mnie się wydaje, że Pan Bóg ma swój plan wobec każdego człowieka i każdemu daje jego własne powołanie. Każda z sióstr, nawet jeśli są to siostry rodzone, ma też swoją własną drogę, którą Pan Bóg jej wyznacza. Bo każda z nas ma swoje własne powołanie w powołaniu wspólnym, którym jest bycie klaryską – córką św. Klary. Wszystkie idziemy jedną drogą, ale na tej drodze mamy własną ścieżkę, po której nas Pan Bóg prowadzi – niezależnie od tego, czy to siostry rodzone czy z przybrania siostry duchowe – mówi s. Iwona Szwajca, ksieni klasztoru klarysek w Skaryszewie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.