Wiele można odkryć w Częstochowie, jeśli zatrzymać się tu na dłużej niż dzień.
Zaczął się sezon pielgrzymkowy. W kierunku Częstochowy niedawno zmierzali maturzyści, teraz pojawią się dzieci pierwszokomunijne, potem pielgrzymki piesze poczynając od łowickiej „jaskółki,” rowerowe. Ten i ów podjedzie samochodem, przeznaczając na to dzień, a może dłuższą przerwę w trasie na drugi koniec Polski. Pomodli się przed obrazem Czarnej Madonny. Może wyspowiada się w tym miejscu będącym wszak narodowym konfesjonałem. Obejrzy eksponaty muzealne. Kupi pamiątkę. Dzieciaki zachwycą się wotami i prawdziwą armatą. A może na spacerze po wałach będą marudzić jak ten chłopczyk, który żałośnie zajęczał: „O, mamo! Co tam napisane? Zło-że- nie do gro-bu. To chyba na szczęście już koniec!”
Pielgrzym odjedzie. Albo pójdzie, jeśli wybrał się jedną z tych pielgrzymek, które bohatersko pokonują trasę pieszo w obie strony. W Częstochowie warto jednak zatrzymać się na dłużej. Może choć na kilka dni. Zaczynać te dni od godzinek albo mszy świętej na Jasnej Górze, kończyć wieczornym apelem, ale także zwiedzić miasto. Nie tylko okolice Jasnej Góry przez miejscowych nazywane Częstochówką.
Może jednak – jak na pobożnego pielgrzyma przystało - zacząć od kościołów i sanktuariów… Najpierw – blisko dworca, dobrze dla tych, którzy wybierają podróż koleją -archikatedra Świętej Rodziny. Ogromna, neogotycka, budowana przez prawie cały wiek dwudziesty.
Potem w pobliżu, przy placu Daszyńskiego, na którym stoi pomnik św. Jana Pawła II, blisko starego rynku, kościół św. Zygmunta, najstarsza świątynia w mieście, dwuwieżowa, barokowa z gotyckimi pozostałościami. Przez wieki wielokrotnie palona, plądrowana, a zdumiewająco żywotna.
Idziemy dalej Alejami NMP łączącymi najstarszą część Częstochowy z Jasną Górą… Przy placu Biegańskiego wznosi się kościół św. Jakuba. Najpierw stała tu kaplica, potem kościół katolicki, w czasach zaborów na miejscu kościoła zbudowano cerkiew Cyryla i Metodego. W latach I wojny świątynia została kościołem katolickim. Mimo częściowej przebudowy budynek nadal zachował neobizantyjski styl. Nie martw się Szanowny Czytelniku, jeśli nie uda ci się wejść do środka głównym wejściem. Od tyłu są otwarte drzwi do podziemi, gdzie w półmroku i lekkim chłodzie trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. Jedyną przeszkodą, żeby tam wejść i pomodlić się, może być klaustrofobia.
Dalej po prawej stronie Alej – uwaga, nie skupiać się na licznych kuszących po lewej restauracjach i kafejkach, bo można przegapić! - kościół rektoralny (czy też jak wolą niektórzy rektoracki) pod wezwaniem Imienia NMP. Ściany i sklepienie pokryte barwnymi malowidłami. „Pisanka” – tak nazwała kiedyś koleżanka ten kościół. I tak zostało. Nasza pisanka…
W lewo od Jasnej Góry kościół św. Barbary. Barokowy, z obrazem św. Barbary w głównym ołtarzu, najbardziej chyba znany ze względu na źródełko (obecnie studnię), w którego wodzie według starego przekazu w 1430 roku obmyto sprofanowany przez rabusiów obraz Czarnej Madonny.
Nie blisko, ale i niedaleko stąd jest Dolina Miłosierdzia.
Jeśli zaś przed Jasną Górą od Alej skręcić w prawo, można dojść na Rynek Wieluński, do maleńkiego kościółka pod wezwaniem Pana Jezusa Konającego… Obok, nieco wyżej wznosi się kościół św. Krzyża. Tuż za nim zaczyna się aleja brzóz prowadząca przez kilka kilometrów prościuteńko do sanktuarium Krwi Chrystusa. Jeśli wpisać w wyszukiwarkę trasę samochodową od Rynku Wieluńskiego do sanktuarium, na mapie pokaże się zygzak. Trasę pieszą – prosta linia. To właśnie aleja brzóz. Nie topolowa, nie dębowa, niezwykle malownicza.
Choć wydawało mi się, że Częstochowę znam dość dobrze, sanktuarium Krwi Chrystusa miejsce, w którym można się skupić, wyciszyć, uzyskać błogosławieństwo relikwią Przenajświętszej Krwi odkryłam niedawno, jakieś dwa lata temu. Szukając w internecie namiarów na nocleg dla koleżanki, trafiłam na Dom św. Kaspra położony blisko Jasnej Góry, prowadzony przez Misjonarzy Krwi Chrystusa i całkiem przypadkowo wyświetliło mi się również sanktuarium, jedno z „młodszych” w Polsce.
Tak, wiele można odkryć w Częstochowie, jeśli zatrzymać się tu na dłużej niż dzień. Nie tylko kościoły i sanktuaria. Ale o tym potem…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
My, Niemcy, często myślimy, że możemy zrobić to sami i powiedzieć innym, gdzie mają iść.