Sejm uchwalił w czwartek ustawę o uzgodnieniu płci. Kontrowersyjne prawo poparło 252 posłów, 158 było przeciwko, a 11 wstrzymało się od głosu. Akt wprowadza zmiany, które mogą realnie prowadzić do destabilizacji norm społecznych, m.in. uzależnia możliwość zmiany płci wyłącznie od prywatnych odczuć osoby zainteresowanej - przestrzegali niedawno eksperci prawa z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej "Ordo Iuris".
Po krótkiej debacie sejmowej, która odbyła się we wtorek 21 lipca, decyzją Sejmu niezwłocznie przystąpiono do trzeciego czytania. Nastąpiło ono już w czwartek.
(Sprawdź, jak głosowali poszczególni posłowie)
Tuż przed głosowanie Marzena Wróbel (niezrzeszona) pytała, czy po wejściu w życie tej ustawy będzie można zmieniać płeć kilka razy w życiu. Zmiana płci - wedle propozycji - może mieć bowiem charakter wyłącznie prawny, a wnioskujący o korektę w żaden sposób nie jest obligowany do dostosowania swojego ciała do wyglądu osób o płci, którą przyjmuje.
Wróbel zapytała też, czy ustawa będzie de facto umożliwiała zawieranie "małżeństw" homoseksualnych. "Ta ustawa jest kpiną z państwa" - powtórzyła też swoje słowa z debaty sejmowej.
Ustawy broniły Joanna Mucha (PO) i Anna Grodzka (niezrzeszona autorka projektu).
- Nie zanotowaliśmy do tej pory nigdy takiej sytuacji, żeby ktoś chciał zmieniać płeć po to, by wchodzić w związek homoseksualny - stwierdziła posłanka PO.
Mówiła też, że orzeczenie medyczne potrzebne do złożenia w sądzie z wnioskiem o zmianę płci nie będzie wydawane pochopnie, ale cała procedura lekarska - włącznie z obserwacją i wywiadami - będzie trwała co najmniej rok.
"Mówimy o osobach, które rodzą się z płcią odczuwaną psychicznie jako inna od płci zewnętrznej" - dodawała Joanna Mucha.
Ostatecznie kontrowersyjną ustawę poparło 252 posłów, 158 było przeciwko, a 11 wstrzymało się od głosu.
Oficjalnie projekt ustawy przedstawiano jako służący rozwiązaniu problemów osób cierpiących na transseksualizm. Był on prezentowany jako ułatwienie dla nader wąskiej grupy osób cierpiących na zaburzenia tożsamości płciowej i stworzenie podstawy prawnej dla ustawowego usankcjonowania oraz ułatwienia zmian wpisu o płci w aktach stanu cywilnego. Zmiany te były postulowane przez organizacje LGBT oraz przez Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jednak w trakcie prac komisji sejmowych projekt w istotny sposób odbiegł od deklarowanych początkowo intencji. W jego przegłosowanym kształcie nie tylko osoby cierpiące na zaburzenia tożsamości płciowej będą mogły skorzystać z przepisów projektowanej ustawy i dokonać zmiany w aktach stanu cywilnego dotyczącej płci. Przeforsowano systemowe zmiany, które realnie mogą prowadzić do destabilizacji norm społecznych oraz regulacji prawnych potwierdzających obiektywny, dychotomiczny podział ludzi na kobiety i mężczyzn.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej "Ordo Iuris" wskazywał na niebezpieczeństwo przyjęcia wielu zapisów tego projektu ustawy.
Ustawa de facto na nowo definiuje pojęcie płci, bowiem uzależnia możliwość jej zmiany wyłącznie od prywatnych odczuć osoby zainteresowanej. Traci zatem jakiekolwiek znaczenie cały biologiczny, zobiektywizowany wymiar ludzkiej płciowości.
Ustawa będzie miała zastosowanie nie tylko do osób cierpiących na transseksualizm, ale także do wszystkich, których zaburzenia tożsamości płciowej pozwalać będą na kwestionowanie wpisów metrykalnych. Chodzić będzie zwłaszcza o osoby transgenderyczne, podejmujące praktyki homoseksualne lub transwestytów, ale również osoby cierpiące na schizofrenię lub chorobę afektywną dwubiegunową objawiające się właśnie w zaburzeniach tożsamości płciowej.
Regulacje stwarzają też możliwość zacierania różnic między poszczególnymi typami zaburzeń, pozwalając na różne klasyfikowanie poszczególnych osób. W celu dokonania zmiany płci wystarczające będzie przedstawienie dwóch orzeczeń od dowolnie wybranych seksuologów (lekarza lub psychologa) lub psychiatrów. Projekt nie stwarza żadnych wymogów co do wyglądu zewnętrznego, nawet dokonania drobnych zabiegów kosmetycznych, o interwencjach operacyjnych nie wspominając.
W efekcie, wygląd fizyczny będzie całkowicie pozbawiony znaczenia przy rozpatrywaniu ludzkiej płciowości. Co więcej, uczestnikami postępowania nie będą mogły być inne osoby niż wnioskodawca, co uniemożliwia ochronę praw np. małoletnich dzieci osoby wnioskującej o zmianę płci. Wreszcie kompetencje sądu zostały drastycznie ograniczone przez sprowadzenie jego roli do badania kompletności dokumentów. Sąd będzie jedynie zatwierdzał zmianę płci według życzenia wnioskodawcy.
Zobacz też: Ustawa o uzgadnianiu płci w info-grafikach
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.