To już chyba jakaś plaga. Coraz więcej ludzi tłumaczy, co papież miał na myśli mówiąc to czy tamto. Może czas zacząć słuchać?
Tym razem chodzi o wypowiedź papieża dotyczącą dzietności rodzin. Chodzi o zdanie: „Niektórzy uważają, że - przepraszam za język - aby być dobrymi katolikami, musimy być jak króliki” (cała wypowiedź papieża TUTAJ). No pewnie, wyrwane z kontekstu można zrozumieć opacznie. I tak to tu i ówdzie zrobiono. Ale o co się gorączkować? Przecież nie od dziś wiadomo, że spora część mediów żywi się sensacją. Jeśli trzeba, podlaną sosem nieprawdy. Dziś akurat, w porannym programie TVN24, pieklił się na to Ryszard Kalisz. I słusznie.
Odpowiedzią nas, katolików, powinno być przedstawienie całej papieskiej wypowiedzi. I wystarczy. Nie trzeba tłumaczyć co papież miał na myśli. Przecież jak to przetłumaczono na polski, i to poprawnie, to prawie każdy Polak zrozumie, nie?
Pomijam już to, że takie tłumaczenie to obrażanie inteligencji odbiorców oraz zupełnie niepotrzebne i nieuprawnione stawianie się w roli pośredników między papieżem a "maluczkimi". Przede wszystkim ciągle tłumacząc można wpaść w pułapkę. Pułapkę przekonania, że się wszystko wie, a papieskie nauczanie potrzebne jest najwyżej do potwierdzenia tych opinii.
A jeśli papież uczy jednak ciut inaczej? No właśnie. Może samozwańczy obrońcy ortodoksji jednak raczyliby zauważyć, że kogo jak kogo, ale papieża to jednak powinni słuchać. A nie upierać się przy swoim. Oni też powinni swoje poglądy konfrontować z tym, czego uczy Franciszek, czego uczy Kościół i czego uczył sam Jezus Chrystus. Bo jeśli nie, jeśli wiedzą swoje i już, postępują właściwie tak samo jak krytycy nauczania Kościoła.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.