Co miał na myśli papież?

Andrzej Macura

publikacja 20.01.2015 14:34

To już chyba jakaś plaga. Coraz więcej ludzi tłumaczy, co papież miał na myśli mówiąc to czy tamto. Może czas zacząć słuchać?

Co miał na myśli papież? Mieć swoje zdanie dobra rzecz. Czasem warto je jednak skonfrontować z nauczaniem Franciszka, Kościoła, Jezusa Chrystusa ZALRIAN Z. SAYAT /PAP/EPA

Tym razem chodzi o wypowiedź papieża dotyczącą dzietności rodzin. Chodzi o zdanie: „Niektórzy uważają, że - przepraszam za język - aby być dobrymi katolikami, musimy być jak króliki” (cała wypowiedź papieża TUTAJ).  No pewnie, wyrwane z kontekstu można zrozumieć opacznie. I tak to tu i ówdzie zrobiono. Ale o co się gorączkować? Przecież nie od dziś wiadomo, że spora część mediów żywi się sensacją. Jeśli trzeba, podlaną sosem nieprawdy. Dziś akurat, w porannym programie TVN24, pieklił się na to Ryszard Kalisz. I słusznie.

Odpowiedzią nas, katolików, powinno być przedstawienie całej papieskiej wypowiedzi. I wystarczy. Nie trzeba tłumaczyć co papież miał na myśli. Przecież jak to przetłumaczono na polski,  i to poprawnie, to prawie każdy Polak zrozumie, nie?

Pomijam już to, że takie tłumaczenie to obrażanie inteligencji odbiorców oraz zupełnie niepotrzebne i nieuprawnione stawianie się w roli pośredników między papieżem a "maluczkimi". Przede wszystkim ciągle tłumacząc można wpaść w pułapkę. Pułapkę przekonania, że się wszystko wie, a papieskie nauczanie potrzebne jest najwyżej do potwierdzenia tych opinii.

A jeśli papież uczy jednak ciut inaczej? No właśnie. Może samozwańczy obrońcy ortodoksji jednak raczyliby zauważyć, że kogo jak kogo, ale papieża to jednak powinni słuchać. A nie upierać się przy swoim. Oni też powinni swoje poglądy konfrontować z tym, czego uczy Franciszek, czego uczy Kościół i czego uczył sam Jezus Chrystus. Bo jeśli nie, jeśli wiedzą swoje i już, postępują właściwie tak samo jak krytycy nauczania Kościoła.